Prolog

191 14 1
                                    

Siedziała pod ścianą, kurczowo chowając głowę rękami i próbując zasłonić się przed oprawcami. Nic to nie dawało, w końcu ich było dwóch, a ona była sama. Niewinna, stłamszona i zastraszona.

Zawsze była uważana za odmieńca. Nie miała łatwego życia w małej miejscowości. Jej ród uznawany był za wyniosły, złowrogi, a nawet wzgardzany przez okolicznych mieszkańców.

Prosiła ich, żeby dali jej spokój, płakała, ale oni byli głusi na jej wołania. Przestali dopiero, gdy straciła przytomność i uciekli jak szczury.

Obudziła się zziębnięta i odarta z godności. Czuła się ciężka, jakby z ołowiu. Ręce jej drżały, nie mogła wstać. W końcu dźwignęła się na nogi i postanowiła, że już nikt nigdy jej nie skrzywdzi. Nikt więcej nie powie jej, że jest dziwadłem. Nikt nie obrazi jej rodziny.

Postanowiła odmienić swoje życie, ukryć się.

Uciec.

___

Leta Morton nie mogła jednak tego planu zrealizować już. Była jeszcze zbyt młoda, a właściwie za mała aby tak po prostu wylecieć z domu rodzinnego. Musiała poczekać do pełnoletniości, ale kiedy zbliżała się do tego wieku, rozpoczęła się wojna z siłami zła. I znowu swoje plany musiała odwlec w czasie.

Oczywiście, mogła wtedy uciec niepostrzeżenie, było wiele takich okazji, ale nie chciała tak znikać. Nie mogła zrobić tego matce.

Ojciec był oschły w stosunku do niej i wymagający, od kiedy pamiętała. No bo przecież ona była zakałą rodziny, czarną owcą, najsłabszym ogniwem. Nie znaczyła nic, a na pewno nie za wiele. Przynajmniej dla ojca. Nie mógł przeboleć tego, że w jego rodzinie jest ktoś taki jak ona.

Szlachetny ród Mortonów, z tradycjami, czystej krwi, z którego od wieków wychodzili najlepsi czarodzieje i czarownice.

Miała być jego wyczekaną, ukochaną córką. Miał plany co do niej i wiązał z nią ogromne nadzieje, ale niestety, Leta okazała się niemagiczna. Wybrakowana w oczach ojca. Gorsza.

We wczesnym dzieciństwie przejawiała pewne magiczne cechy, jak większość dzieci z rodzin czarodziejów. Jednak te jej moce nigdy się nie rozwinęły, nie rozkwitły. A ojciec stracił zainteresowanie swoją jedyną córką. Przestała go obchodzić, a czasem nawet miała wrażenie, że jest dla niego powodem do wstydu, jego osobistą porażką. Dał jej to odczuć niejednokrotnie.

- Nie będę tolerował takiego zachowania, charłaku! - warczał na nią, gdy tylko zrobiła (jego zdaniem) coś nie tak, jak on by oczekiwał.

Dorastanie w takim miejscu nie było łatwe. Wiecznie odtrącana jak popychadło. Tylko matka miała dla niej serce. Kochała ją bez względu na to, czy miała w sobie magiczną moc, czy nie.

___

Miała już dwadzieścia cztery lata i mimo trwającej od kilku lat wojny, postanowiła, że w końcu wyprowadzi się z rodzinnego dworu. Chciała wreszcie zaznać spokoju od tego wszystkiego. Nie mogła znieść traktowania ojca. Miała poczucie, że obwinia on jej matkę za to, że dała mu "taką" córkę. Nie chciała aby kobieta cierpiała przez nią. Wiedziała o tym, że rodzice nigdy się nie rozwiodą, więc dla ich spokoju i bezpieczeństwa matki, wolała usunąć się w cień.

Zdecydowała, że wyprowadzi się jak najszybciej. Chciała żyć jak zwykły mugol. I tak nie ma w niej magii, więc niewiele się od nich różni, a przynajmniej oni nie będą jej uważać za dziwadło. Wśród nich będzie się czuła normalnie, swobodnie i kto wie, może nawet uda jej się znaleźć jakichś przyjaciół.

Tak będzie lepiej dla wszystkich.

___

Witam ponownie, moi drodzy!
Krótki wstęp do mojej drugiej historii, mam nadzieję, że Was zaciekawi i zostaniecie tu ze mną.
Komentujecie i klikajcie w gwiazdkę, to bardzo motywuje.
Pokażcie, że tu jesteście!
Pozdrawiam i do następnego 💚

Gdy opadnie kurz | Draco Malfoy (18+). WZNOWIONA PO ROKU!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz