12. Jaskinia

80 6 2
                                    

Słyszał jak zbiega ze schodów. Jej szybkie kroki i szlochanie, szczekanie psa, a na końcu trzaśnięcie drzwi frontowych.

I cisza.

Malfoy stał cały czas przy ścianie, gdzie przed chwilą jeszcze była z nim Leta. Uderzył zaciśniętą pięścią i oparł czoło o ścianę. Wiedział, że musiał to zrobić. Nie widział innego wyjścia. Teraz, gdy dziewczyna się go wystraszyła, nie będzie już tu przychodzić, on będzie musiał o niej szybko zapomnieć i wszystko wrócił do normy, a Leta będzie bezpieczna. Sprawy zaszły zbyt daleko. Za bardzo przyzwyczaił się do obecności mugolki w swoim życiu, za bardzo związał się się z nią i wkręcił w ich absurdalną relację.

A poza tym, naprawdę chciał, żeby była bezpieczna. Nie wiedział dlaczego, ale ta dziewczyna była wyjątkowa. Sama w sobie, ale też dla niego.

___

Leta biegła ile sił w nogach i wycierała łzy, byle tylko znaleźć się jak najdalej od domu Malfoya. Żałowała bardzo, że go poznała, że mu zaufała, i że go pokochała. Nie był tego wart. Ani przez sekundę nie był z nią szczery. Cały czas miała nadzieję, że jednak to co robi jest nieprawdą, ale rzeczywistość przedstawiła jej najgorszy scenariusz całej tej historii.

Nawet nie wiedziała kiedy znalazła się w bezpiecznym domu pani Mayne.

- Co się stało, dziecko drogie?! Co tak pędzisz na złamanie karku?! - staruszka podskoczyła, gdy ta tylko weszła przez drzwi - Jak ty wyglądasz!

Leta stała i łapała oddech. Miała różowe policzki, potargane włosy i brudne od błota buty, a twarz zapuchniętą od płaczu.

Pani Mayne podeszła do niej zatroskana i odgarnęła włosy z jej mokrej twarzy.

- Chodzi o tego młodzieńca, prawda? - zapytała.

Leta znowu zaczęła płakać zrozpaczona i wtuliła się w starszą panią. Ta zaprowadziła ją do salonu i posadziła na kanapę w kwiatowe wzory, po czym poszła do kredensu i wyciągnęła dwa kieliszki na nóżce oraz karafkę z czerwonym płynem. Nalała napój, podała jej jeden kieliszek i usiadła obok z drugim.

- Wiśniowa nalewka. Sama robiłam... Pij, dobrze ci zrobi - powiedziała łagodnym głosem.

Leta pociągnęła łyk alkoholu i zakaszlała.

- Mocne, co? - zaśmiała się pani Mayne - Na prawdziwym spirytusie - dodała dumna.

- Dlaczego to wszystko musi być takie trudne? - powiedziała Leta, patrząc smutno w kieliszek.

- Młodzi jesteście, niedoświadczeni. Jeśli się kochacie, to się pogodzicie - odpowiedziała kobieta i dopiła swoją nalewkę.

- Ale my nie możemy być razem... To skończone - zaszlochała - Miała pani rację, on nie jest dobrym człowiekiem.

Kobieta pogłaskała ją po włosach, a Leta przechyliła się w jej stronę i położyła głowę na jej kolanach. Potrzebowała ciepła, współczucia i zrozumienia. Musiała się wypłakać i przytulić, a pani Mayne była dla niej jak babcia. Opiekuńcza, dobra i kochająca.

Kobiety spędziły cały wieczór na rozmowach. Pani Mayne polewała co chwilę, aż opróżniły całą karafkę nalewki. Leta poczuła jak wiruje jej lekko w głowie.

- No... Chyba czas spać - powiedziała w końcu starsza pani.

Wstała i zaniosła szkło do zlewu. Podeszła jeszcze do blondynki i położyła dłonie na jej ramionach.

- Nie przejmuj się tak, moja droga. Widzę jak bardzo ci zależy na tym chłopcu... Może jeszcze się wszystko ułoży - powiedziała czule - A jeśli nie, to będziesz przynajmniej wiedziała, że nie było warto. Miłość i związek to sztuka kompromisów. Czasami lepiej jest się nie angażować, niż potem cierpieć z rozczarowania.

Gdy opadnie kurz | Draco Malfoy (18+). WZNOWIONA PO ROKU!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz