Rydwan bezustannie sunie naprzód, mimo, że konie ciągną go w przeciwne kierunki. Woźnica, który nim kieruje, zachowuje balans pomiędzy mrocznymi i jasnymi stronami duszy z pomocą Rozsądku. Jazda w rydwanie to ciągłe wzloty i upadki, zwycięstwa i przegrane.
Polecenie Jungkooka było wyraźne. “Jak nie wrócę za dziesięć minut, to przyjdź sprawdzić”. Jimin przez cały ten czas zerkał na ekran telefonu. Z każdą kolejną minutą bez żadnej wiadomości stresował się coraz bardziej. W pełnej jeszcze kilka minut temu szklance zostało zaledwie parę łyków drinka. To było jego trzecie albo czwarte Old Fashioned tego wieczora, nawet nie liczył. Od dwóch godzin siedzieli z Jungkookiem przy stoliku w oświetlonej przytłumionym, czerwonym światłem strefie VIP. Jungkooka czekała dość nieprzyjemna rozmowa z wysłannikiem Tyger Claws, chciał się przed nią trochę rozluźnić, a Jimin akurat miał czas.
Gdy wystukiwał palcami na blacie rytm The Ballad of Buck Ravers zauważył, że drży mu dłoń. Wiedział, co zaraz nastąpi. Ból głowy, czasami tylko nieznośny i ledwo odczuwalny, czasami rozsadzający mu czaszkę do tego stopnia, że krzyczał z bólu i nie był w stanie przełknąć leków. Jimin nie chciał strzelać, co go czeka tego dnia. Wczoraj zlekceważył ostrzeżenie i Jungkook musiał go zbierać półprzytomnego z podłogi. Wyjął z kieszeni granatowej bluzy małą buteleczkę, wysypał sobie na dłoń dwie tabletki i połknął, popijając resztką drinka. Viktor stanowczo zabronił mu tego robić. Ale Jimina już mało co obchodziło.
Po pięciu minutach podniósł się z kanapy. Dłoń już nie drżała, a głowa nawet nie zaczęła boleć. Zdążył. Jimin odetchnął z ulgą, idąc w stronę drzwi. Przeszedł na ukos przez klub, po drodze machając paru osobom. Szybko przywitał się z Claire, po czym przeszedł przez drzwi za barem i skręcił w lewo. Zatrzymał się, widząc, że drzwi na końcu korytarza były otwarte. Jungkook nie zostawiał otwartych drzwi.
Jimin sięgnął do tyłu i złapał za pistolet schowany za paskiem dżinsów. Podszedł powoli do drzwi, zaciskając mocniej palce na broni, kiedy usłyszał płacz. Po cichu wszedł do środka, gdzie zastał dwójkę przytulających się osób. Jungkooka rozpoznał od razu. To on płakał, Jimin widział, jak się trząsł, uspokajany przez drugiego mężczyznę, którym okazał się być Taehyung. A przynajmniej Jimin miał nadzieję, że to był Taehyung, bo choć z twarzy wyglądał jak on, w tym mieście niczego nie można było być pewnym. Dla pewności szybko go przeskanował i z ulgą stwierdził, że to naprawdę był on. Patrzył na nich przez parę sekund, żeby upewnić się, że wszystko w porządku, a potem wyszedł tyłem z gabinetu, zostawiając ich samych. Mimo, że przez ostatni miesiąc spędził w tym pomieszczeniu niezliczone godziny, poczuł, że to nie jest miejsce, w którym powinien być. Nie w tamtym momencie.
Udał się z powrotem do głównej sali i usiadł przy barze. W milczeniu czekał, aż Claire skończy obsługiwać innych klientów. Afterlife miało tego wieczora nadzwyczajnie duży ruch, wynikający z faktu, że przy klubie przestali kręcić się agenci Arasaki. Nikogo nie dziwiło, że wcześniej ludzie, a zwłaszcza najemnicy, bali się tam przychodzić. Przez miesiąc Claire nudziła się za barem, a teraz dla odmiany miała pełne ręce roboty.
Drzwi, przez które przed chwilą wyszedł Jimin, ponownie się otworzyły. Jungkook wyłonił się z korytarza pierwszy, zaraz za nim szedł Taehyung, z dłonią Jungkooka mocno zaciśniętą wokół jego własnej. Jimin podążał za nimi wzrokiem, a później uśmiechnął się, gdy podeszli bliżej i wstał z krzesła, żeby objąć Taehyunga.
- Świetnie wyglądasz, jak na trupa - skomentował. Taehyung zaśmiał się i poklepał go po plecach zanim się od siebie odsunęli. Szybko zmierzył Jimina wzrokiem. Wydawał się o wiele chudszy niż miesiąc wcześniej, był wręcz chorobliwie blady, a cienie pod oczami wskazywały na wiele nieprzespanych nocy i ogromne zmęczenie. Taehyung przez ułamek sekundy chciał zripostować, że Jimin z kolei wygląda, jakby ktoś wyciągnął go z trumny, ale ugryzł się w język. Coś było mocno nie tak. Jimin nie uśmiechał się tak szeroko, jak wcześniej, nie tryskał energią, nawet jego głos był cichszy, przytłumiony.
CZYTASZ
never fade away | taekook
Fanfiction"Nikt nigdy nie opuszcza Night City. Chyba, że w czarnym worku." Jeśli w Night City słyszysz słowa "łatwa robota, dobrze płatna", możesz być prawie pewny, że coś pójdzie nie tak, a zdobycz będzie niewspółmierna do wysiłku albo nie będzie jej w ogól...