czternaście; król kielichów

21 3 0
                                    


Kreatywny i kierujący się emocjami. Jest silny, ale przy tym zdaje sobie sprawę, jak ważne są uczucia. Intuicja pomaga mu przejść przez życie. Kiedy szczęście mu sprzyja, jego poczynaniami kieruje współczucie. Lecz gdy los rzuca mu kłody pod nogi, lepiej mu nie ufać.


- Zły sen?

W odpowiedzi Jungkook wymamrotał tylko "mhm", stłumione przez filiżankę z kawą. Mingyu rozpiął guzik marynarki i usiadł na drewnianym krześle obok niego, wzrokiem szybko odnajdując Wonwoo. Prezes był zajęty pokazywaniem Taehyungowi rosnących w ogrodzie sosen, bambusów i piwonii. Jungkook grzecznie odmówił, gdy Wonwoo i jego zaprosił na ten mały pokaz, tłumacząc się bólem głowy i zmęczeniem.

- Czyli wszyscy słyszeli, jak się darłem?

- Nie wszyscy. Ja słyszałem, ale to moja praca. Muszę wszystko słyszeć - Mingyu splótł dłonie na brzuchu i spojrzał na Jungkooka z politowaniem. Zmierzył go wzrokiem i westchnął. - Powinieneś się ogolić. Tutaj zarost uznaje się za oznakę zaniedbania.

Dokładnie w tamtym momencie Jungkook postanowił, że przez cały pobyt w Korei nie dotknie maszynki. Zrozumiałby tę uwagę, gdyby wyglądał, jakby ostatnie lata spędził odcięty od cywilizacji, ale w jego przypadku "zarost" zawsze oznaczał linię włosków nad górną wargą i kępkę na podbródku. Poza tym, bardzo nie podobał mu się sposób, w jaki Mingyu na niego patrzył. Czuł się lepszy od niego, było to wyraźnie widać w jego oczach. Jungkook lubił udowadniać takim ludziom, że się mylą. Miał nadzieję, że z nim będzie tak samo.

Mimo wszystko pokiwał głową, tylko po to, żeby Mingyu się od niego odczepił. Nagle perspektywa wycieczki po ogrodzie okazała się dla niego interesująca, więc przeprosił ochroniarza, uśmiechnął się sztucznie i wstał, po czym ruszył do przechadzających się po ogrodzie Wonwoo i Taehyunga. Prawie wpadł do przepływającego przez ogród strumienia, w porę zauważył leniwie płynącą wodę i przeskoczył po kamieniach na drugą stronę. Dogonił dwójkę mężczyzn, złapał Taehyunga za dłoń i splótł swoje palce z jego. Ciepły uśmiech i całus w czoło od razu poprawiły mu humor. Więcej nie potrzebował.

- To jakaś ważna sosna? - zapytał, widząc, że Wonwoo opowiada o niej od dłuższego czasu.

- Nasz dziadek ją posadził, kiedy tylko ukończono budowę domu - objaśnił Wonwoo. - Przeżyła jego, jego syna, nas też pewnie przeżyje. I jeszcze wiele pokoleń dalej.

Zamyślił się na moment, ze wzrokiem wbitym w jasnobrązową korę. Dotknął jej opuszkami palców i zamrugał, a na jego usta wrócił uśmiech. Wydawał się jednak niepewny i smutny.

- Chciałbym przedstawić was dzisiaj pewnej osobie. Po śniadaniu pojedziemy do siedziby, jeśli oczywiście czujecie się na siłach. Nie będę do niczego zmuszał.

Ani Jungkook ani Taehyung nie czuli się na siłach, ale obaj chcieli mieć to za sobą, więc zgodzili się na wizytę w biurowcu Gangnam Bioware. Drugi raz jednak nie dali się wcisnąć w pełne garnitury. Pogoda też temu nie sprzyjała, temperatura po południu miała dojść do 28 stopni. Stanęło na białych koszulach i czarnych spodniach garniturowych. Po 12 wyjechali z posiadłości do centrum w towarzystwie Wonwoo i Mingyu.

Pierwszym, co Jungkook zauważył, była wysokość wieżowca Gangnam Bioware. Budynek był znacznie niższy niż wieża Arasaki w Night City. Podzielił się tą obserwacją z resztą mężczyzn, gdy tylko wysiedli z samochodu przed wejściem do biurowca, dodatkowo pytając, czy nie mają w związku z tym kompleksów. Wonwoo wybuchnął śmiechem, Mingyu nawet nie udawał, że go to rozbawiło. Wręcz przeciwnie, wyglądał na zażenowanego.

never fade away | taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz