jeden; osąd

94 12 22
                                    

Osąd to karta nowego początku. Anioł dmący w róg zwiastuje zmartwychwstanie i wyzwolenie. Karta przepowiada zmianę, która poskutkuje uzdrowieniem bądź spełnieniem. Jest także symbolem poczucia własnej wartości.

Zostanie obudzonym przez głośne pukanie do drzwi to nigdy nie jest dobry znak. Zwłaszcza, kiedy usilnie próbujesz ukryć się przed całym światem.

Tylko kilkoro ludzi wiedziało, gdzie podział się Min Yoongi po tym, jak zamknął swoją klinikę w Kabuki. Żadna z tych osób dla odmiany nie chciała go zabić, więc Yoongi zwlókł się z łóżka jednocześnie zły i spokojny. Zły, bo ktoś go obudził, a spokojny, bo przynajmniej wyjdzie z tego spotkania żywy. Idąc w stronę drzwi wejściowych zerknął na monitory wyświetlające obraz z kamer i założył kosmyk rudych włosów za ucho, szybko wciągając na siebie biały t-shirt i czarne dresy, które podniósł z podłogi.

Dziwne. Namjoon nie należał do osób, którym Yoongi powiedział o swoich planach, a jednak to on stał przed drzwiami. Jeśli wzrok Yoongiego nie mylił, jego ręce były zakrwawione, a na czarnej marynarce widniało kilka plam krwi. Ten detal sprawił, że Yoongi podszedł do drzwi trochę szybciej.

- Potrzebuję twojej pomocy.

Żadnego “cześć” ani “co tam u ciebie”. Namjoon spuścił bombę w momencie, w którym Yoongi otworzył drzwi, nie pozwalając mu odezwać się pierwszemu.

- Domyśliłem się - Yoongi zmierzył go wzrokiem, skupiając się na plamach krwi na dłoniach i ubraniach Namjoona. Nie zauważył jednak żadnych ran. - Co się stało? Jesteś ranny?

- Ja nie, ale… chodź ze mną.

Czy tego chciał czy nie, odziane w czarne adidasy stopy Yoongiego wyprowadziły go z mieszkania do alejki, gdzie Namjoon zaparkował swoją Quadrę Type-66 Avenger. Kiedy otworzył drzwi od strony pasażera, Yoongi westchnął zaskoczony i zrobił krok do tyłu. Zamiast podziurawionego kulami najemnika, którego się spodziewał, zobaczył młodego chłopaka z kablami zawiązanymi wokół kikutów, które jeszcze niedawno były jego prawą ręką i lewą nogą. Prowizoryczny opatrunek założony na rany na jego torsie zdążył już przecieknąć, a trzy rany ułożone w kształt trójkąta obficie krwawiły. Chłopak ciężko oddychał, z trudem łapiąc każdy oddech. Yoongi spojrzał na Namjoona.

- Chcę wiedzieć?

- A mamy na to czas?

- Nie. Pomóż mi go zanieść do środka.

Yoongi rozejrzał się, by sprawdzić, czy któryś z jego sąsiadów nie wyszedł na spacer o drugiej w nocy, ale alejka była pusta. Nachylił się do samochodu, złapał chłopaka pod pachami i wyciągnął go z auta najdelikatniej jak mógł. Razem z Namjoonem zanieśli go do mieszkania i położyli na stole w salonie przekształconym w salę operacyjną. Yoongi zaczął się po nim krzątać, przysuwając sobie tace ze sprzętem bliżej stołu. Skalpele, nożyczki, różne typy rurek i kabli. Yoongi założył rękawiczki chirurgiczne i podniósł z tacy małą latarkę. Skierował strumień światła na kikut, który pozostał po prawej ręce.

- Czysto - zauważył, nachylając się bardziej, żeby lepiej się przyjrzeć. Cięcie musiało być szybkie i precyzyjne. Żadnych poszarpań ani nierówności. Przeszło gładko przez kość promieniową i łokciową, dwa centymetry poniżej łokcia. - Co to było?

- Maczeta - wymamrotał Namjoon. Yoongi pokiwał głową ze zrozumieniem. Tak właśnie myślał. Albo to albo jakiś miecz, może katana. Przeszedł na drugą stronę stołu, żeby zbadać lewą nogę, albo raczej to, co z niej zostało. Tutaj mięśnie i skóra był porozrywane i nierówne, kości strzałkowej i piszczelowej w ogóle nie było, a rzepka zwisała ze ścięgna mięśnia czworogłowego. Wyglądało to tak, jakby coś z ogromną siłą wyrwało nogę ze stawu. Yoongi zmrużył oczy.

never fade away | taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz