Pustelnik to karta dobrowolnej izolacji. Reprezentuje ucieczkę od zgiełku wielkiego miasta, odwrócenie się od nowoczesności na rzecz powrotu do własnych, starych nawyków. Dla pustelnika, samotność jest drogą do wzniosłości - i to drogą, którą przemierza nie dalekimi susami, ale małymi, przemyślanymi krokami.
Piąty kwietnia 2073 roku dla znacznej większości mieszkańców Night City był zwyczajnym, nudnym dniem. Dopiero następnego dnia w mieście miała zacząć się kierowana przez Arasakę szeroko zakrojona obława na antykorporacyjne gangi. Zakończyło ją po tygodniu oświadczenie, w którym firma obwieściła swój sukces. Według ich danych, oficjalna liczba "zlikwidowanych terrorystów" wyniosła 46 osób należących do różnych "wywrotowych organizacji zakłócających porządek w naszym mieście". Nazwisk nigdy publicznie nie opublikowano. Nie oficjalnie. Jedynie w bazach danych Arasaki prowadzono szczegółowy spis, razem z nazwiskami, adresami i krótkim życiorysem. Jak nietrudno się domyślić, spis prędzej czy później wyciekł do sieci.
Czterdziesty szósty był Yoongi Min. Opisywany jako szczególnie niebezpieczny, były lekarz w Trauma Team, utalentowany chirurg ze zmarnowanym potencjałem, a przynajmniej tak oceniła go Arasaka. Yoongi miał na temat swojego potencjału inne zdanie. Na temat swojej obecności na tamtej liście także.
Piątego kwietnia jednak nie było jeszcze mowy o żadnej liście, chociaż antykorporacyjni działacze wiedzieli już o planowanych atakach na ich siedziby. Katastrofa nadeszła nagle, a jej pierwszym zwiastunem było ciało Kihyuna zawieszone nad drzwiami opuszczonego apartamentowca zajmowanego przez gang Yoongiego. Dla Jungkooka ten widok, przed którym Yoongi bardzo chciał go uchronić, był początkiem kolejnego etapu życia. Właśnie wtedy uświadomił sobie, że nie są nietykalni. Ani on, ani Yoongi, ani pozostali członkowie gangu.
Tego samego dnia wieczorem Yoongi i Taemin zostawili go w Afterlife. Yoongi obiecywał, że wróci po niego, kiedy sytuacja się uspokoi. Tłumaczył, że nie chce go narażać na niebezpieczeństwo, zapewniał, że przy Rogue będzie bezpieczny. Tydzień później rzeczywiście było po wszystkim, lecz Yoongi nie wracał. Po dwóch tygodniach Voodoo Boys upublicznili listę ofiar Arasaki. Wtedy Jungkook zrozumiał, że nie ma na co czekać. Nikt po niego nie wróci. Afterlife kojarzyło mu się tylko z porzuceniem i stratą. Minęło wiele miesięcy zanim spojrzenie Jungkooka na to miejsce zaczęło się zmieniać, aż w końcu klub stał się dla niego drugim domem, pomimo związanych z nim przykrych wspomnień. Rogue, Emerick, Claire i reszta przyjęli go z otwartymi ramionami. Stracił jedną rodzinę, lecz szybko zyskał drugą. Chociaż w jego przypadku to była już trzecia albo czwarta. Nie liczył.
Nadzieja, że jeszcze zobaczy Yoongiego, tliła się w nim przez kolejne kilka lat. Nie pozwalał temu małemu płomykowi zgasnąć, chociaż dużo osób, w tym Rogue, mówiło mu, że nie ma sensu robić sobie nadziei. Coś podpowiadało mu, że jeszcze się zobaczą.
Myślał, że będzie się cieszył. Przez ostatnie cztery lata nie wiedział, czy Yoongi w ogóle żyje, a brak jakichkolwiek informacji o nim wskazywał raczej na to, że nie znalazł się na tamtej liście bez powodu. Jungkook inaczej sobie wyobrażał to spotkanie. Sam nie wiedział, dlaczego zamiast radości czuł złość i frustrację. Dlaczego zamiast przytulić Yoongiego o wiele bardziej chciał go uderzyć.
Yoongi ocknął się dopiero, gdy zniecierpliwiony Namjoon pojawił się z drugiej strony różowowłosego i zarzucił sobie jego rękę na barki. Mruknął pod nosem, żeby Yoongi się odsunął, po czym razem z Jungkookiem wnieśli chłopaka do środka.
- Nie po to zapierdalałem jak głupi, żebyście teraz się na siebie gapili. Masz pacjenta - rzucił do Yoongiego. Nie czekając na kolejne instrukcje, położył Jimina na kanapie. - Netrunner Arasaki go dorwał. Jakiś wirus. Nikt nie wie, co to.
CZYTASZ
never fade away | taekook
Fanfiction"Nikt nigdy nie opuszcza Night City. Chyba, że w czarnym worku." Jeśli w Night City słyszysz słowa "łatwa robota, dobrze płatna", możesz być prawie pewny, że coś pójdzie nie tak, a zdobycz będzie niewspółmierna do wysiłku albo nie będzie jej w ogól...