W kilka dni później pan Skrzetuski zajechał do Czehrynia. Spotkał się tedy z pułkownikiem Barabaszem, który przekazał mu listy z pogróżkami od Chmielnickiego. Mężczyzna był już w pełni przekonany, że nadchodzi wojna, dlategoteż odradzał namiestnikowi dalszą podróż. Ten jednak nie zgodził się.
W pewnym momencie, stojąc i rozmawiając z pułkownikiem, pan Skrzetuski zauważył idących ścieżką pana Zagłobę, którego to miał okazję poznać pewnego dnia w karczmie, a także, ku wielkiemu zdziwieniu, Bohuna. Widać było, że mężczyźni nie są do końca trzeźwi. Szli co rusz się potykając, zataczali niepotrzebne kręgi, śmiali się bez powodu.
Skrzetuski chciał dowiedzieć się co robi szlachcic wraz z tym Kozakiem. Posłał więc Rzędziana, by ten nic nie mówiąc przyprowadził pana Zagłobę.
Gdy pacholikowi udało się przyprowadzić tęgiego szlachcica, namiestnik poczęstował go miodem i zaczął wypytywać o Kozaków. Pytał co też mężczyzna robi tutaj wraz z Bohunem. W jakim celu tu jest?
- Widzisz, waszmość. Pomyślałem ja sobie, że pijąc z nimi, namówię ich, aby się do Rzeczypospolitej przyłączyli. W końcu dobry ze mnie kompan, pewnym jest, że mi się uda. – Zatrzymał na chwilę wzrok wbity w jakimś nieokreślonym punkcie, po czym kontynuował. – Nie pierwszy to raz ja w moim żywocie własną pierś nastawiam w obronie tego kraju... Ale kocham ja go, kocham.
- A co robi tutaj Bohun? – Spytał Skrzetuski, a wspominając watażkę zniżył głos do szeptu.
Pan Zagłoba zastanowił się chwilę nad odpowiedzią, wychylił spory łyk miodu i rzekł tak:
- Ah. Obiecałam ja mu, że go do herbu mego przyłączę. Bo widzisz waszmość, Bohun ma zamiar się z jakąś szlachcianką żenić. No i nie wypada mu, aby się teraz z chłopami bratał. Dlatego mam go jako syna wziąć i do herbu przyłączyć. Ciekawe, co też za dziewka mu tak w głowie namieszała...
- Pij waszmość. Pij.
Skrzetuski był zdenerwowany. Gdy nadeszła pora, by ruszać dalej, udali się na łódź, aby odbyć dalszą podróż rzeką, tak jak doradził wcześniej Barabasz. Mówił, że tak będzie bezpieczniej. Skrzetuski całą drogę rozmyślał o Helenie. Niepokoił go fakt, że w Czehryniu jest Bohun.
**
Płynęli szerokim korytem Dniepru. Pogoda była pochmurna, woda stabilna. Rzędzian nie mógł się nadziwić rozległości rzeki. Opowiadał przy okazji Skrzetuskiemu o wielkiej tragedii jaka rozgrywa się w jego rodzinnych stornach od ponad pół wieku. A chodziło o gruszki. Bowiem...
- Starszy! A co tu tak żywego ducha na wodzie? – Spytał Skrzetuski, kompletnie ignorując Rzędziana, który widząc brak zainteresowania, potulnie zamilknął.
- Pewnie na Sicz uciekli, panie. – Odparł ten, po czym sprawdził z której strony wieje wiatr. – Postawić żagiel!- Nakazał.
Nocą Skrzetuski nie mógł zasnąć. Bał się bowiem strasznie o Helenę. Zrozumiał, że wojna rozpocznie się, zanim zdąży powrócić, a Kozacy bardzo szybko trafią do Rozłogów. Rankiem nakazał Rzędzianowi zawieźć listy do kniahini, aby ta czym prędzej udała się z Heleną do Łubniów.
Pacholik ruszył, pogrążony w smutku, ponieważ opuszczał swojego pana.
Skrzetuski natomiast płynął dalej. Wody sprzyjały, więc przemieszczali się w szybkim tempie, ku uciesze namiestnika. Po kolejnych kilku godzinach postanowili zrobić postój na noc. Zanocowali na wyspie na Dnieprze – Chortycy.
**
Rano straże usłyszały jakieś krzyki. Wtem zbudzili się Skrzetuski wraz z towarzyszami i pilnie wypatrywali zagrożenia.
Po kilku minutach na polanie pojawiła się spora grupa Kozaków. Na przód wysunął się potężny mężczyzna i powiedział:
- Wy kto?
- A wy kto?- Odparł mu na to żołnierz stojący po prawej stronie Skrzetuskiego.
- Mów łajdaku, albo za chwilę stracę cierpliwość!
- Jego wysokość poseł, od księcia Jeremiego Wiśniowieckiego do atamana koszowego. – Rzekł dumnie.
- Który to poseł?
- Ja. – Skrzetuski spojrzał wrogo na Kozaka.
Wtem ruszył potężny Kozak na Skrzetuskiego. Ten jednak szybko zrozumiał intencje i wyciągnął miecz. Nim rywal zdążył zrozumieć co się dzieje, już był martwy.
Wtedy, w ciemnościach rozgorzała walka. Do Kozaków dołączyli niespodziewanie Tatarzy. Polacy nie mieli wielkich szans na zwycięstwo. Skrzetuski walczył mężnie, zabił kilku wrogów. Jednak przeoczył strzałę, którą jakiś Tatar posłał w jego stronę.
Ostatnie co zobaczył to swoich towarzyszy. Wszyscy leżeli martwi. Nikt z jego żołnierzy nie pozostał przy życiu.
Potem zemdlał.
A miejscem, w którym się obudził był obóz Kozaków, w którym rezydował Bohdan Chmielnicki z Tuhaj- Bejem.
CZYTASZ
Szansa na lepsze ||Bohun
AlteleOpowiadanie z uniwersum "Ogniem i mieczem" Henryka Sienkiewicza. W dzień, kiedy do Rozłogów przybywa Jan Skrzetuski z żołnierzami, zaproszeni przez Kniahinie Kurcewiczową w ramach rekompensaty za pomoc, wszystko toczy się tak jak powinno. Do czasu...