9 (16+)

9 1 0
                                    

Ljón Night POV
Rozkosz. Wszystko o czym myślałem w tej chwili, to jak bardzo ta dziewczyna na mnie działa. Jej usta doprowadzały mnie do szału. Jej gładka skóra, prosiła się o dotyk. Nie wiedziałem, gdzie podziać ręce. Całowałem jej dekolt, zostawiając po sobie czerwone znaki, na dowód naszego uniesienia.
Kiedy myślałem, że bardziej oszaleć nie mogę z jej słodkich usteczek wydobył się szept.

- Kochaj się ze mną.

Ta prośba spowodowała, że w moich spodniach zrobiło się jeszcze ciaśniej.

- Jesteś tego pewna? Nie chce cię do niczego zmuszać? Jeśli nie jesteś jeszcze gotowa to..

- Proszę. Kochaj się ze mną.

Jej błagalny szept wyzwolił moje lwie ja. Przewróciłem nas tak, ze leżała pode mną. Przyssałem się do jej umięśnionego brzucha. Znacząc malinkami rysy jej mięśni.

Kiedy mieliśmy pozbywać się naszych ostatnich przeszkód, rozległ się dzwonek. Pierdolony dzwonek do drzwi.

Zamarzliśmy, w bezruchu. Kogokolwiek niesie o tej porze prosi się o niemiłą śmierć.

- Poczekajmy. Może sobie pójdzie?

Pytam w nadziei, że ten ktoś się opamięta i wróci skąd przybył. Niestety ku naszej rozpaczy, dźwięk się powtórzył.

- Chyba nie ma takiego zamiaru.

Westchnąłem zirytowany. Wstałem z niechęcią skierowałem się do drzwi.

Hugrekki przyszykował się do potencjalnego ataku.
Z miną godną bazyliszka otwieram drzwi. Osoby którą zobaczyłem nie spodziewałem się zobaczyć nigdy. Nie wierzyłem nawet w to, że żyje.

Jak ja mam niby powiedzieć Ro, że przerwała nam jej matka, której nigdy nie było?

Álfheiður Wood POV
Niezręczność. Uczucie, które towarzyszy nam zazwyczaj w sytuacjach kiedy nie wiemy co powiedzieć, bądź zrobić. Tak czułam się w tej chwili. Młody mężczyzna, który otworzył mi drzwi wprawił mnie w niemałe zakłopotanie. Po jego minie wnioskuję, że przerwałam mu lepsze zajęcie od konwersacji ze mną.

Wiem jednak, że nie ma odwrotu. Pojawiłam się nie bez powodu.

Wciągam głęboki haust powietrza, kiedy słyszę ten głos.

- Kochanie? Kto to?

Mężczyzna wpuszcza mnie do środka bez słowa. Niepewnie wchodze do skromnie wyglądającego domu.

- Ljón?

Słyszę sekundę przed tym jak zza rogu wychodzi ONA. Ubrana jedynie w pośpiechu zawiązany szlafrok. Rozczochrana z opuchniętymi ustami i naznaczoną szyją. Utwierdzam się w przekonaniu, że pojawiłam się bardzo nie w porę. Przyszłam odnowić kontakt z córka, która w ogóle mnie nie zna. Teraz prawdopodobnie znienawidzi mnie jeszcze bardziej, bo przerwałam jej namiętne chwile z facetem.

Wodzi wzrokiem między mną, a młodzieńcem. Unosi brew. Marszczy nos. I zadaje pytanie, które sprawia, ze serce mi pęka i krwawi.

- Kim pani jest? To trochę nietaktowne, odwiedzać obce osoby późnym wieczorem, kiedy ludzie mają czas na odpoczynek po całym dniu.

Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Więc nadal milczałam.

- Halo? Jest Pani głuchoniema, czy jak? Jak już nam pani przerwała, wypadałoby podać powód. Nadal Pani milczy? Ljón co to jest za kobieta?

Byłam zszokowana temperamentem jaki posiadała. Spojrzała w stronę Ljóna, jak go nazwała. Ten na mnie. Powstało błędne koło, które zostało przerwane, przez szczekanie. Berneńczyk patrzył wprost na mnie z ostrzeżeniem w oczach. Moja Rosalie, odwróciła się warcząc, że jak Ljón mnie nie ogarnie to będzie mógł pomarzyć o jakiejkolwiek bliskości w najbliższym czasie.

Przerażenie jakie ogarnęło jego twarz, było zabawne. Wiedziałam jednak, że muszę się ogarnąć inaczej nic nie załatwię, a narobię sobie tylko wrogów.

Radzie się pani wziąć w garść. Jak już pani przyszła namieszać w jej życiu jeszcze bardziej, to radze zrobić to tak żebym nie musiał żyć w celibacie zanim do czegokolwiek zdążyło dojść. Będziemy czekać w salonie, zaraz za drzwiami.

Zniknął. Wziełam głęboki wdech. Podążyłam za nim, pies czynnie mnie obserwował sprawiając, że zaczęłam się stresować. Kiedy stanęłam w przejściu. Para spojrzała na mnie w oczekiwaniu. Wdech.

- Jestem Álfheiður Wood.

- Masz moje nazwisko.

Patrzę na nią, w nadziei, że się domyśli i nie każe mi łamać jej serca. Rozszerza oczy patrzy na chłopaka to na mnie.

- Czemu mi nie powiedziałeś, że czujesz w niej elfa?! Nastawiłabym się mentalnie, na niespodzianki. Powiedz to!

Ostatnie zdanie kieruje do mnie, patrząc na mnie mokrymi oczami.

- Jestem...jestem twoją matką.

Mówię patrząc na nią przez łzy wypływające z moich oczu.

The Woods: Place where everything had started.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz