Rozdział 6. Stacja Shibuya.

31 5 0
                                    

/Gabriel/

Obudziłem się wcześnie rano. Ziewnąłem przeciągając się. Moja pierwsza noc w Japonii została właśnie zaliczona. Przyznam, że nigdy nie byłem tak wypoczęty. Sprawdziłem godzinę na zegarku. Była dopiero 7:40. W Warszawie jest pewnie noc. Wstałem i wyszedłem z pokoju. Poszedłem do kuchni. Idąc wyczułem już robiące się śniadanie. Aż zaczęło mi burczeć w brzuchu.

-Dzień dobry Gabrielu. Wyspałeś się?- Zapytał się wujek Rey. Spojrzałem na niego. Siedział przy stole pijąc kawę, a w ręku trzymał gazetę. Był ubrany w garnitur. Jak nic szykował się do pracy. Usiadłem naprzeciwko niego.

-Hej. Całkiem dobrze.- Powiedziałem kiedy ciocia podała mi kubek z kawą. Wziąłem go i napiłem się. Po chwili przyszły dzieciaki. Od razu zaczęły się mnie wypytywać jak minęła mi minęła noc. Jednak po chwili na stole pojawiła się bita śmietana, owoce, maszyna do robienia gofrów i wiele innych rzeczy.

-Dobra będę leciał. A Gabriel jak będę mieć czas chętnie zabiorę cię do firmy. Weźmiesz sobie coś z niej.- Powiedział mój wuj wycierając usta chustką. Uśmiechnąłem się.

-I tak muszę zrobić jakąś paczkę z prezentami dla przyjaciół.- Powiedziałem kiedy Usagi nałożył mi gofra w krzątacie głowy misia. Wujek odwzajemnił uśmiech po czym pożegnał się z pociechami i moją ciotką. Następnie wyszedł. Zacząłem jeść z dzieciakami i ciocią śniadanie.

-Gabriel chcesz dziś przyjść na mój trening sztuk walki? Poznasz mojego sensei'a i zobaczysz jego dojo.- Mówił Usagi nakręcony.

-Usagi powoli. Gabriel ma dużo czasu. Warto by zwiedził Tokio. Sądzę, że muzeum i stacja kolejowa Shibuya będzie odpowiednim celem wycieczki. Po drodze możemy kupić coś z automatów z napojami i jedzeniem.- Odparła ciocia. Na samo wspomnienie słynnej stacji gdzie Hachiko czekał 10 lat na swojego właściciela uśmiechnąłem się.

-Świetny pomysł.- Powiedziałem uśmiechając się. Zaraz po śniadaniu poszliśmy się przyszykować do naszej wycieczki. Ubrałem się po czym wziąłem swoją torbę do której schowałem telefon i aparat. Gdy wyszedłem z pokoju poszedłem do łazienki umyć zęby. Akurat zauważyłem po wejściu, że moje kuzynostwo i ciocia myli zęby. Dołączyłem do nich. Gdy skończyliśmy ubraliśmy buty i kurtki. Następnie wyszliśmy z domu. Ruszyliśmy w drogę. Podczas drogi rozmawialiśmy. Gdy doszliśmy na stację, a właściwie do pomnika Hachiko stanąłem obok razem z kuzynostwem. Ciocia zrobiła nam zdjęcia moim telefonem i aparatem. Dodatkowo poprosiliśmy jednego z przechodniów by zrobił nam wszystkim zdjęcie. Zwiedzając resztę wspaniałych miejsc w Tokio razem z kuzynostwem i ciotką robiliśmy zdjęcia. Będąc przy automatach ze słodyczami kupiliśmy ich bardzo dużo. Dodatkowo kupiliśmy trzy maskotki. Dwa to były misie. Niebieski i brązowy. Oraz pluszową lalkę przedstawiającą księżniczkę z Disneya. Już wiedziałem kto dostanie te upominki. Z resztą. Kupiliśmy tyle rzeczy, że byłem w szoku, że mieliśmy gdzie to mieć. Po powrocie do domu zostawiliśmy wszystko w moim pokoju. Zjedliśmy obiad po czym wszyscy po odpoczynku pojechaliśmy taksówką na trening Usagi'ego. Gdy weszliśmy do dojo po przebraniu się mojego kuzyna miałem jakieś dejavu. Widziałem na końcu pomieszczenia biało-srebrnego lisa. Parzył się na mnie. Po chwili uciekł. Ujrzałem coś dziwnego. Ten lis posiadał dziewięć ogonów.

-Gabriel słuchasz mnie?- Z tego wszystkiego wyrwał mnie głos ciotki. Spojrzałem na nią. Musiałem się na serio zamyślić.- Co ciebie tak pochłonęło? Widok doja czy coś innego?- Zapytała się ciotka gdy usiedliśmy na podłodze.

-Widziałem... Dziwnego lisa. Był biało-srebrny, a dodatkowo miał dziewięć ogonów. Nie wiem co to znaczy.- Powiedziałem przyglądając się. Rozmawiając okazało się, że stworzenie okazało się Kitsune. Ciocia była nawet w szoku, że zauważyłem tak mistyczne zwierzę. Ale powiedziała, że skoro było to białe Kitsune to jest ono dobre i może mi przynieść szczęście. Po treningu kuzyna wróciliśmy do domu. Dzieciaki zajęły się sobą gdy ja pomagałem cioci z kolacją. W między czasie przyszedł wujek. Podczas kolacji rozmawialiśmy. Ustaliłem z wujkiem, że jutro pójdę z nim do jego firmy. Wybiorę pare rzeczy dla przyjaciół z pracy, Lidzi, Patryczka i Tadzia. Po posiłku poszedłem do pokoju. Włączyłem laptop siadając na swoim łóżku po turecku. Włączyłem aplikację i zadzwoniłem do bazy. Czekałem chwilę. Po chwili na ekranie pojawili się moi przyjaciele.- Kon'nichiwa (Cześć).- Powiedziałem machając do kamerki. Moi przyjaciele po części zaczęli się nieco śmiać.

-Warto było się zakładać.- Powiedziała rozbawiona Britney. Sam się zaśmiałem. No tak. Pewnie obstawiali czy jak zadzwonię do nich przywitam się po japońsku czy po polsku. Usłyszałem śmiech po czym na mnie skoczyli moi kuzyni. Zaczęli mnie łaskotać co wywołało u mnie napad śmiechu. Usłyszałem śmiech przyjaciół z pracy.

-A kto to jest Nowak?- Usłyszałem pytanie Artura. Usiadłem na łóżku kiedy dziewczyny przestały mnie łaskotać. Kaszlnąłem starając się by oddech powrócił mi do normy.

-To są Asami i Hatomi oraz Usagi. Moi kuzyni.- Odparłem wskazując na kuzynostwo.- Dzieciaki. To Artur zwany również Fafikiem. Najbardziej bystry gość jeśli chodzi o zasady BHP i przeróżne artykuły zawodowe. Można go nieco porównać do Sherlocka Holmsa.- Dodałem. Kiedy wspomniałem jak nazywa Artura jego matka dzieciaki zaczęły się śmiać. Artur zaczerwienił się. Nie wiem czy ze złości czy może z upokorzenia.

Walka do końcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz