Rozdział 9. Urodzony Ninja?

24 4 0
                                    

Za tydzień zacznie się grudzień. W Tokio już padał śnieg. Wszyscy cieszyli się z prezentów. To dobrze. Za to Britney cieszyła się bardzo jeśli chodzi o nową biżuterię. Tak się cieszyła, że zadzwoniła do mnie. Moje kuzynki jak to dziewczyny. Palnęły kiedy będzie nasz ślub. Wariatki. Właśnie obserwowałem z ciotką i kuzynkami trening Usagi'ego. Świetnie mu szło. W pewnej chwili podszedł do niego jego sensei. Wymienili kilka słów po Japońsku po czym podeszli do nas.

-Gabriel mój mistrz chce się z tobą zmierzyć.- Powiedział uradowany. Spojrzałem to na niego i jego mistrza to na ciotkę i kuzynki.

-Zmierzyć? Emm... Usagi ja jestem pacyfistą.- Powiedziałem patrząc na niego. Mój kuzyn przetłumaczył mistrzowi moje słowa. Oczywiście mężczyzna coś powiedział po Japońsku patrząc na swego ucznia.

-Mistrz mówi byś potraktował to jako trening. Ale aby z nim potrenować musisz nałożyć kimono. Proszę zgódź się. Niech to będzie prezent świąteczny od ciebie dla mnie na gwiazdkę.- Prosił mnie Usagi. Westchnąłem po czym wstałem.

-Zgoda Usagi. Ale za to masz nagrywać. Chciałbym mieć z tego pamiątkę.- Powiedziałem gdy chłopak mnie ciągnął do szatni. Jego mistrz podał mi Ciemnoczerwone kimono. Ciemniejsze były paski. Po wyjściu kuzyna i jego mistrza przebrałem się. Pasowało jak ulał. Wziąłem głęboki wdech i wydech. Następnie przyszedłem. Kuzyn pokierował mnie jak mam się zachować. Stanąłem przed starszym mężczyzną i oboje w tej samej chwili ukłoniliśmy się. Mężczyzna jako pierwszy zaatakował. Robiłem uniki i odpychałem ataki. W pewnej chwili zacząłem biec. Nie wiem jak ale... Wbiegłem na ścianę i zrobiłem salto. Ominąłem mistrza Usagi'ego. Zachwiałem się gdy wylądowałem.- Japierdziu.- Pomyślałem znów robiąc uniki przed ciosami mężczyzny. Mało co w pewnej chwili głowy nie straciłem przez miecz trzymany przez Japończyka. Nie czekając na nic złapałem drugi miecz który inny uczeń mężczyzny do mnie rzucił.

-Dajesz Gabriel!- Krzyczały moje kuzynki. Hamowałem ataki przeciwnika. Ten mężczyzna był bardzo dobry. Trwało to tak długo, że aż nie wiem kiedy mu podłożyłem nogę i przyłożyłem mu do szyi miecz. Dyszałem, a serce waliło mi jakbym był na wojnie. W mordę. Adrenalina mocno krążyła w moich żyłach. Wstałem i cofnąłem się trzymając w dłoni broń. Ukłoniłem się lecz nie spuszczałem z rywala wzroku. Jeszcze by mnie zaatakował jak na filmach. Mężczyźnie wstać pomógł Usagi. Momentalnie Japończyk zaczął gadać po swoim języku.

-Mistrz mówi, że jesteś jak wilk Ōkami. Opiekun zaciekle broniący rodziny i bliskich ci osób. Mówił też, że jakby ciebie nie znał wziąłby cię za wojownika ninja tylko, że z XXI wieku.- Powiedział mój kuzyn. Uśmiechnąłem się. Kiedy po tym sparingu przebrałem się chciałem oddać kimono. Lecz mistrz Usagi'ego jedynie dał swe dłonie na moje jakby chciał mi przekazać bym zatrzymał kimono. Następnie się pokłonił mi. Zerknąłem na kuzyna na co ten skinął głową. Sam po chwili ukłoniłem się przed mężczyzną. Po powrocie do domu poszedłem się wykąpać. Po kąpieli przyszedłem na kolację wycierając jeszcze włosy ręcznikiem.

-No Gabrielu. Widziałem nagranie. Świetnie ci poszła ta walka. Jak na pacyfistę.- Powiedział wujek kiedy usiadłem przy stole.

-Może i tak. Ale jak zrobiłem te salto aż byłem w szoku. W jeszcze większym byłem podczas walki z tym mieczem. Poza tym... Na prawdę twój mistrz Usagi dał mi te kimono?- Zapytałem patrząc na chłopca.

-To jak w grze w Gwinta. Wygrany dostaje nagrodę. Jako nagrodę oddał kimono. Gdybyś mieszkał i umiał japoński pewnie chętnie przyjąłby ciebie do swojego dojo i wyszkolił.- Powiedział rozmarzony Usagi. Zaśmiałem się cicho. Jednak zaraz po kolacji poszedłem spać. Szybko zasnąłem. Nie wiem gdzie się znajdowałem i jak długo tu byłem. Było ciemno i zimno. Wręcz mrocznie. Zacząłem biec gdy usłyszałem syreny karetek. Biegłem szybko. W pewnej chwili dotarłem do jakiś drzwi. Przeszedłem przez nie prawie wyrywając z zawiasów. Pomieszczenie było ciemne i duże. Ściany były szare, a na ziemi był dywan o krwistej czerwonej barwie. Był aż do schodów które prowadziły do kamiennego tronu. Dosłownie ciarki miałem. Przy ścianach stały na stojakach zapalone świece. Podszedłem do jednego z okien skrytych przez czarne zasłony. Światła karetek i policji świeciły. Aż oświetliły pomieszczenie. Było jakieś zamieszanie. Poczułem... Jakby prąd przeszedł przez mój umysł. Zacząłem biec. Czułem jak adrenalina rośnie z każdym krokiem podczas biegu. Wpadłem jak strzała do pewnego z pomieszczeń. Do nozdrzy... Wleciał mi charakterystyczny zapach. Metaliczny zapach krwi. Czułem jak treści żołądka podchodzą mi do gardła. Zakryłem usta. Rozejrzałem się wciąż zakrywając usta. Wszędzie była krew. Zrobiłem krok i na coś nadepnąłem. Spojrzałem. To była ramka ze zdjęciem. Naszym grupowym zdjęciem. Byłem na nim ja i wszyscy z bazy. Zdjęcie miało na sobie ślady krwi. Podszedłem do worka niedaleko leżącego pod ścianą. Był to worek na zwłoki. Drżącą dłonią otworzyłem go i powoli rozsunąłem. W środku... Było ciało Wiktora. Oczy mi się rozszerzyły jednocześnie szkląc się. O-On miał poderżnięte gardło. W dodatku usta szeroko otwarte tak jak oczy. Poczułem łzy w oczach. Wiktor n-nie żył. Człowiek który był dla mnie jak ojciec nie żył. Łzy zaczęły mi kapać po policzkach. Starałem się nie płakać chodź miałem gigantyczną gulę w gardle. W pewnej chwili usłyszałem śmiech. Mroczny prawie jak u demona lub psychopaty. Spojrzałem niepewnie odwracając się w kierunku śmiechu. Przeraziłem się. Kilka metrów przede mną stał... Shredder. Przed nim klęczała Britney. Szarpała się patrząc się na mnie przerażona i zapłakana. Miała rozmyty makijaż. Zdawało mi się, że słyszę jej głos w głowie. W kółko mówiąc "Gabryś ratuj". Zacisnąłem wściekły pięści. Shredder wysunął ostrza po czym przyłożył je do szyi blondynki. Błagałem w myślach by nie poderżnął jej gardła. Zacząłem nerwowo kręcić głową mając szeroko otwarte oczy. Ten jednak zaśmiał się i wykonał szybki, gwałtowny ruch. Ostrza przecięły gardło Britney która po chwili padła na ziemie wykrwawiając się. Cały czas patrzyła się na mnie.

-Nie!- Krzyknąłem podrywając się z łóżka. Usiadłem gwałtownie ciężko oddychając. Czułem pot spływający mi z czoła oraz szybką prace mojego serca. Rozejrzałem się. Byłem w domu wujostwa. Usłyszałem kroki, a po chwili do pokoju wszedł mój wujek. Aż podskoczyłem na jego widok. Dyszałem jak lokomotywa.

-Gabriel co się dzieje?- Zapytał wujek siadając obok. Poczułem jak gładzi mnie po plecach.- Spokojnie. To był zły sen.- Powiedział wujek pomagając mi wstać. Zabrał mnie do kuchni. Zauważyłem jakąś kobietę i ciotkę. Na stole leżały... Karty tarota?

-Ren? Boże co się stało Gabrysiowi?- Zapytała ciocia gdy wuj posadził mnie na krześle przy stole. Po chwili podał mi szklankę wody. Napiłem się szybko. Serce waliło mi tak mocno... Myślałem, że zaraz zemdleje ze strachu przez koszmar.- Keiko to mój siostrzeniec, Gabriel. Gabriel to Keiko. Moja znajoma z Polski. Jej ojciec jest Polakiem więc umie Polski i Japoński.- Powiedziała ciotka gdy odłożyłem szklankę na stół. Spojrzałem na wuja.

-P-Przyniesiesz mi telefon? Muszę zadzwonić.- Powiedziałem na co mój wuj skinął głową. Poszedł do mojej sypialni po czym wrócił z moim telefonem. Wziąłem go i  drżącymi dłońmi wybrałem numer do Britney. Zadzwoniłem do niej. Ten koszmar spowodował, że się wystraszyłem. I to nie na żarty.

-Hej Gabryś. Coś nie tak? Z tego co wiem w Japonii jest teraz noc.- Powiedziała Britney tym swoim rozbawionym głosem. Słysząc jej głos nieco ulżyło mi. Nic jej nie było. Całe szczęście.

-H-Hej. Tak wiem. Po prostu... Musiałem cię usłyszeć. Miałem taki koszmar, że bez opamiętania wybrałem do ciebie numer. Przepraszam jeśli przeszkadzam ci w pracy.- Powiedziałem rozmawiając chwile z Britney. Słysząc jej głos poczułem jak serce mi się uspokaja. Po zakończeniu rozmowy opowiedziałem wujostwo i Keiko mój koszmar. Kobieta przyglądała mi się chwilę.

-Jeśli płakałeś nad zwłokami tego... Wiktora oznacza to, że czujesz się źle. Część twoich przemyśleń jest zakodowanych w twojej podświadomości. Co do śmierci tej Britney i widok zwłok Wiktora wynika z tego, że obawiasz się o ich życie i zdrowie. Oznacza to też, że oboje są dla ciebie bardzo ważni.- Powiedziała kobieta. Po namowach kobiety na stole zostały rozłożone trzy karty tarota. Odwróciła pierwszą kartę która oznaczała śmierć. Przełknąłem ślinę.- Pierwsza karta oznacza śmierć. Oznacza to zmianę w twoim życiu Gabrielu. Jednak też duchowe odrodzenie.- Odparła po czym odwróciła kolejną. Były na niej dwa miecze.- Karta ta symbolizuje osobę będącą mało pewna siebie oraz która nie wie jak się zachować w danej sytuacji. Mająca również blokady na nowe znajomości.- Powiedziała. Westchnąłem cicho. Poszedłem do pokoju. Długo nie mogłem zasnąć. W głowie słyszałem słowa Britney proszącą bym jej pomógł oraz co chwilę widziałem widok ciała Wiktora oraz jak Britney morduje czarny charakter sagi o żółwiach ninja.

Walka do końcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz