*6*

93 6 0
                                    




▱▱▱▱▱▱▱▱▱▱▱▱

,, Daję ludziom nadzieję, sobie nie zostawiam żadnej" 

▱▱▱▱▱▱▱▱▱▱▱▱





Do Wichrowego Czuba doszliśmy pod wieczór. Znaleźliśmy wygodną kotlinę i rozbiliśmy tam obóz. Daliśmy Hobbitom mieczyki, a sami ruszyliśmy na zwiady. Aragorn wszedł na sam szczyt wzgórza w krąg Amon Súl, a ja zaczekałam na niego nieco niżej. Czekałam do zmierzchu, gdy nagle przed oczami stanęła mi wizja. Ukazywała ona Froda, a dookoła niego Nazgúle. Jeden z nich trzymał w ręku Ostrze Morgulu. Przejęta czym prędzej pobiegłam po brata. Zeszliśmy do kotlinki, ale nie zastaliśmy tam Hobbitów. Popędziliśmy więc po drewno do rozpalenia pochodni. Kiedy już je rozpaliliśmy usłyszeliśmy krzyki Upiorów.

- Musimy biec do kręgu są tam.- Krzyknęłam i pobiegłam najszybciej jak mogę w kierunku wejścia na szczyt. Kiedy tam dotarłam zobaczyłam Nazguli zbitych w jedno miejsce i pochylających się nad czymś niewidzialnym. Usłyszałam krzyk Froda, gdy jeden z Nazgúli zatopił w niewidzialnym Frodzie Ostrze Morgulu. Przeskoczyłam przez niewidzialnego Hobbita i odstraszyłam Upiory ogniem. Zaczęłam z nimi walczyć, a po jakimś czasie z odsieczą przybył do mnie Aragorn. Odpędziliśmy Nazgule, ale został jeszcze jeden, więc rzuciłam w niego pochodnią. Upewniliśmy się, że żaden tu nie wróci i podbiegliśmy do Froda. -

 Ratujcie go.- powiedział bardzo przejęty Sam.

- Raniło go Ostrze Morgulu. Nie jestem w stanie mu pomóc.- Powiedział mój brat.- Tu trzeba elfickich leków. Zbiegliśmy ze wzgórza i posadziliśmy Froda na kucyku. Ile sił w hobbitach biegliśmy na przełaj prostą drogą do Rivendell. Gnaliśmy przez dzicz, co jakiś czas słysząc krzyki Upiorów.

- Do Rivendell jest sześć dni!- Nagle usłyszeliśmy Sama.- Nie przeżyje.

- Wytrzyma.- Powiedziałam do Sama.

Biegliśmy tak, dość długo chcieliśmy osiągnąć, zwane przez strażników "Stare Trole". Około pierwszej tam dotarliśmy. Pobiegłam szukać Athelasu. Mój brat wraz z Samem również. Nagle usłyszałam konia w galopie. Koń był bez jeźdźca, ale miał przy sobie liścik zapisany runami, a brzmiał on tak:

Arieno,

Weź tego konia i wracaj śpiesznie do Rivendell. Ojciec poprosił mnie, abym

to ja pojechała, lecz mam pilną sprawę nie cierpiącą zwłoki. Wysłałam ci najściślejszego

konia z naszych stajni. Nazywa się Asfaloth. Weź ze sobą hobbita i pośpieszajcie

do Doliny, goni was pięciu, ale nie wiem gdzie jest reszta. Spinaj konia, i nie patrz za siebie.

Arwena

Chwyciłam rumaka za wodze i poprowadziłam w stronę hobbita. Aragorn już przy nim klęczał i przykładał Królewskie Liście do rany. Kiedy skończył wzięłam Froda i posadziłam go na grzbiecie rumaka. Jak na modłę elfów nie miał siodła.

- Estel.- Szepnęłam do niego i podałam mu list.
Posadziłam Hobbita na koniu i sama wsiadłam.
- Śpieszcie za mną.- szepnęłam do brata.
-Arieno...
-Noro lim, Asfaloth Noro lim.-szepnęłam do konia na co on skoczył do przodu.
- Co robisz tam są upiory!-usłyszałam jeszcze krzyk Sama.

Pędziłam w kierunku doliny z zawrotną prędkością. Jak na razie nie spotkałam, żywej duszy. Wjechałam w mały zagajnik. Jestem już tak blisko rzeki. Nagle usłyszałam coś czego najbardziej nie chciałam usłyszeć. Galopujące konie. Spojrzałam w lewo i zobaczyłam tego przeklętego Nazgula. Zbierało się ich coraz więcej, aż w końcu było ich dziewięciu. Nareszcie się zebrali. Pędziłam co chwila wykręcając to w jedną to w drugą stronę, (oczywiście musiałam zaliczyć bliskie spotkanie z gałęzią, przez co mam cały rozdarty policzek) kiedy wyjechałam na otwartą przestrzeń dzielącą zagajnik od brodu, zaczęli mnie doganiać, na co ja spięłam mocniej konia, a on pognał jeszcze szybciej. Nagle jeden podjechał na tyle blisko, że mógł zabrać Froda z przede mnie  i właśnie taki miał zamiar. 

- Noro lim,  Asfaloth!- Krzyknęłam, nie mogąc dopuścić do tego, żeby go tamci zabrali. Rumak zrobił jedną krótszą fule (pojedynczy skok galopu) i wybił się mocno z tylnych nóg, co spowodowało, że bardzo przyśpieszył. Gnałam tak, aż do rzeki, kiedy przez nią przegalopowałam zatrzymałam się na brzegu. Z drugiej strony nadjechało dziewięciu.

- Oddaj nam niziołka parszywa elfko!- krzyknął jeden z nich. Fajnie wiedzieć, że wyglądam jak elf.

- Jeśli chcecie, sami go odbierzcie.

Wtem wszyscy wyciągnęli miecze i zaczęli zmuszać konie do przejścia przez wodę. Kiedy wszyscy byli już w środku nurtu, nagle rzeka się wzburzyła, a w wielkich falach można było dostrzec galopujących rycerzy na wodnych koniach.



▱▱▱▱▱▱▱▱▱▱▱▱▱▱▱▱▱▱▱▱▱▱▱▱

*korekta 05.04.2022

*2korekta 04.02.2023

Let's hunt some danger || Władca PierścieniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz