36. [Epilog]

2.8K 109 21
                                    

Minęło trzy i pół roku od dramatycznych wydarzeń, które dokonały się na szkockiej wyspie. Trzy i pół spokojnych lat, obfitujących w szczęście, harmonię i sukcesy. 

Po wyleczeniu wszystkich złamań i urazów i ostatecznym opuszczeniu szpitala w połowie tamtego stycznia, Hermiona skupiła się przede wszystkim na swoim błogosławionym stanie, oraz rzecz jasna na nauce, bo co innego mogłaby robić Granger w chwilach spokoju, niż uczenie się? 

Tym też sposobem w połowie czerwca, wprost z egzaminu, na którym zdobyła tytuł Mecenas Magicznego Prawa, Draco z Blaisem, którzy wiernie kibicowali jej z korytarza, odeskortowali ją do szpitala, gdzie kilka godzin później na świat przyszli Jane Hypatia, oraz Teodor Etamin Malfoy. Oczka w głowie tatusia, których drugie imiona zgodnie z tradycją rodu pochodziły od gwiazd, bądź planet z któregoś z gwiazdozbiorów. W tym przypadku był to gwiazdozbiór Smoka, co miało nadać im jeszcze więcej symboliki.

Młodzi rodzice z miejsca oszaleli na punkcie swoich pociech, na dobre kilka miesięcy zatracając się kompletnie w mleczkach, kaszkach, kupkach, śliniakach i pierwszych ząbkach. Na szczęście mieli również na podorędziu niezastąpioną w swoim oddaniu, babcię Narcyzę, a także oszalałą na punkcie dziedziców skrzatkę, które najchętniej nie odstępowałyby maluchów na krok, więc znajdowali w tym całym szaleństwie rodzicielstwa również czas na pielęgnację własnego uczucia.

I to właśnie podczas jednej z takich chwil, gdzieś początkiem października, kiedy niemal siłą wypchnięci z domu przez Narcyzę i Mgiełkę z poleceniem udania się na randkę, przechadzali się w okolicach Ministerstwa, Draco wpadł na szalony pomysł...

Do domu wrócili już jako państwo Malfoy, przyprawiając Narcyzę o stan przedzawałowy na widok obrączek na ich dłoniach. Kobieta długo jeszcze wypominała im bezduszność i nieposzanowanie tradycji, nie mogąc pogodzić się z tym, że zamiast hucznego ślubu z jeszcze głośniejszym weseliskiem, Draco i Hermiona złożyli sobie spontaniczną przysięgę w Ministerstwie w obecności jedynie urzędnika i ściągniętych naprędce Blaise'a i Ginny. Udobruchała się dopiero, kiedy małżonkowie chcąc odzyskać spokój, pozwolili jej na wyprawienie uroczystych chrzcin wnukom, które mogłaby połączyć z opóźnionym weselem.

A co to więc były za święta... Wystarczy powiedzieć, że ich wzniosłość i radość nadrobiła stracone Boże Narodzenie sprzed roku, a i wiele lat później miały być one jeszcze szeroko komentowane. Dlatego też, kiedy tuż po Nowym Roku, Hermiona wróciła do firmy Zabiniego, już jako wspólniczka, nikogo w magicznym świecie nie dziwiło jej nowe nazwisko. Cała Anglia słyszała bowiem o wyprawionej przez Narcyzie uroczystości na cześć nowej rodziny jej syna i Złotej Dziewczyny.

I tak mijał czas. Dzieci rosły, miłość kwitła, a ambicja młodej kobiety rosła. Pomału zapominała już o bolesnej przeszłości, jednak nigdy nie pozwoliła demonom zasnąć do końca. Pielęgnowała w sobie swoje doświadczenia, każdego dnia czując coraz mocniejszy zew, aby przekuć je w coś dobrego. Oddać światu to, co ona dostała, gdy tak rozpaczliwie tego potrzebowała.

Tak też zrodził się w jej głowie plan. I choć początkowo bała się, że porywa się z motyką na słońce, jej idea natychmiast zyskała poparcie najbliższych. Chciała zmieniać świat, miała do tego możliwości, oraz chęci, a nieoczekiwanie również pomocne ramię w postaci swojej teściowej. Przygotowania i formalności trwały niemal rok, ale w końcu doprowadziły do dzisiejszego dnia...

Mieszczący się nieopodal Banku Gringotta plac główny ulicy Pokątnej, mimo swoich pokaźnych rozmiarów był dziś tak zapełniony, że ciężko byłoby wcisnąć tam choć szpilkę. Śmietanka towarzyska magicznego świata mieszała się z reporterami, fotografami i innymi przedstawicielami mediów, a także szarym tłumem zwykłych ludzi, chcących być po prostu świadkami tego bezprecedensowego wydarzenia. Zwykle bowiem tego typu uroczystości odbywały się w Atrium Ministerstwa, lub dworach wysoko urodzonych, dzisiejsza uroczystość jednak nie miała nic wspólnego z polityką, czy arystokrackim przepychem.

Jutro może wszystko...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz