Rozdział 3

246 22 6
                                    

Once I was 11 years old, my daddy told me
Go get yourself a wife or you'll be lonely
Once I was 11 years old
---------------------------------------------------------------

Nadeszło zakończenie roku szkolnego. Dwójka przyjaciół, właśnie kierowała się do parceli edukacyjnej by odebrać swoje świadectwa. Przez całą drogę wygłupiali się i śmiali nie zwracają uwagi na idących za nimi rodziców. 

Gdy już doszli na miejsce skierowali się na boisko, na którym co roku odbywały się rozpoczęcia i zakończenia roku szkolnego. Przyjaciele musieli usiąść w miejscach przeznaczonych dla ich klas, więc niestety musieli się rozdzielić. Chłopiec wraz z rodzicami poszedł do swojej klasy, a dziewczynka z mamą skierowała się do swojej.  

William z niecierpliwością siedział wyczekując końca, lecz musiał czekać aż dyrektor szkoły rozda wyróżnienia najlepszym uczniom. Wyczytywał on wszystkich uczniów i wręczał im nagrody. William uważał, że trwało to wieki, lecz w pewnym momencie usłyszał imię i nazwisko swojej przyjaciółki, na samą myśl o niej mimowolnie się uśmiechnął. Gdy zobaczył, że ta wychodzi na scenę dyrektor kontynuował.  

- Jest to najlepsza uczennica, z każdego przedmiotu miała najwyższą możliwą średnią - westchnął mężczyzna. - poza geografią, zabrakły jej 2 oceny z tego przedmiotu do najwyższej średniej. 

Fakt, dziewczyna wiele razy mówiła William'owi, że nie rozumie tego przedmiotu, a on z całych sił starał się jej wszystko wytłumaczyć. Ona za to tłumaczyła mu inne przedmioty. Pomagali sobie wzajemnie. Rozmyślenia bruneta przerwał głos jego ojca.  

- Will, dziwię Ci się, że wy jeszcze nie jesteście razem - westchnął 

- Kto? - zapytał młodszy 

- No ty i ona - wskazał na albinoskę na scenie, która odbiera swoją nagrodę.  

- Jesteśmy przyjaciółmi - uśmiechnął się William 

- Na pewno nic do niej nie czujesz? - zaśmiał się starszy - Patrz jaka mądra jest.  

- I ładna - wyszeptał do siebie jedenastolatek, by jego ojciec tego nie usłyszał i na szczęście tak się nie stało.

Po chwili jednak dyrektor zaczął dziękować wszystkim za przybycie i można było się rozejść. Jedenastolatek ledwo wstał, a już poczuł, że ktoś go przytula, była to oczywiście jego przyjaciółka, która dalej miała fioletowawe końcówki, tym razem bardziej wyblakłe niż w dzień, w który je farbowali. Włosy bruneta też miały czubki kolorowe, były one w kolorze bladej pomarańczy, tylko to zostało z początkowo czerwonej farby.

Wyższy oddał oczywiście uścisk dziewczynie gładząc ją delikatnie po plecach. Niedługo po tym mama niższej zaprosiła rodzinę Will'a do siebie i córki. Wszyscy więc tam się skierowali. Dzieci szły z przodu, dorośli z tyłu, młodsi rozmawiali razem tak samo jak starsi, lecz ich tematy dyskusji z pewnością były różne.  

Gdy byli już na miejscu wszyscy usiedli na kanapie w salonie i grali w różne gry planszowe przy okazji rozmawiając. Tak minęła im reszta dnia.


---------------------------------------------------------------

439 słów

7 years || Wilbur SootOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz