Rozdział 10

155 16 0
                                    

Soon I'll be 60 years old, my daddy got 61
Remember life and then your life becomes a better one
I made the man so happy when I wrote a letter once
I hope my children come and visit, once or twice a month
------------------------------


-Co z moją siostrą? - zapytał Williama chłopak gdy w końcu mogli porozmawiać w cztery oczy.

-Wiesz, kochałem ją, ona - zawahał się - była cudowną osobą ale...  

-Była? Czemu jesteś tu z Niki, czemu Mary mi nie odpisuje, Will, martwię się o nią. - stwierdził ciemnoskóry

-Niedługo się o wszystkim dowiesz, obiecuję - popatrzył w swoje buty Wilbur i wyszedł 

------------------------------

Miał się dowiedzieć o tym niedługo, więc co poszło nie tak? Dlaczego dalej nie wie co się stało z jego siostrą? William się bał. Bał się, że chłopak się na nim zawiedzie. Ponownie obwiniał siebie za śmierć Mare. Tak jak średnio 5 lat temu gdy patrzył na jej martwe ciało leżące pod maską samochodu. Próbował wiele razy powiedzieć jej bratu o całym wydarzeniu, ale nie umiał. Aż do pewnego dnia.  

-Toru - rzucił zachrypniętym głosem po połączeniu się z chłopakiem - Myślę, że jestem gotowy by ci to powiedzieć...

 ------------------------------

William siedział właśnie przy grobie dziewczyny patrzył na niego cały czas. Za nim biegały małe dzieci, które uciekały przed rodzicami. Wizyta na cmentarzu była nietypowa. Zamiast smutnej jak zawsze aury w powietrzu wisiało szczęście i radość. Mimo wszystko Wilbur nie zwracał uwagi na nic poza grobem byłej ukochanej. W pewnym momencie, gdy wstał z ławki i odszedł kawałek od niej wpadła na niego mała dziewczynka "o białej jak śnieg karnacji i delikatnie ciemniejszych włosach - była albinoską" - wyglądała niemalże identycznie jak Mare. Mężczyzna popatrzył na nią z uśmiechem i ukucnął przy niej. Ona jedynie go przytuliła, zdziwiło to Williama, lecz oddał uścisk i wyszeptał. 

-Hej, gdzie twoi rodzice? - zapytał, a mała jedynie wskazała na grób leżący koło miejsca pochówku Mare.

-Więc z kim tu jesteś? - zawahał się  

-Z Mare - powiedziała cicho 

-Mare? - popatrzył na nią dezorientowany 

-Tak z panią Mare, wiele o tobie mówiła! - rzuciła z uśmiechem dziewczynka 

-Mogę ją zobaczyć?

-Oczywiście! - krzyknęła i zaczęła ciągnąć mężczyznę za rękę, doprowadziła go do dużego drzewa, z dala od cmentarza, z dala od ludzi. Doprowadziła go do drzewa na całkowitym pustkowiu, po czym zniknęła. Will nie wiedział gdzie poszła, ani gdzie aktualnie się znajduje. Podszedł bliżej drzewa i popatrzył na nie, patrzył tak, aż zaczęło oślepiać go światło, a przed nim pojawiła się Mary, która zatrzymała się w wieku dwudziestu kilku lat. W wieku, w którym umarła. Uśmiechała się i patrzyła na chłopaka. 

-Ja też cię kochałam Williamie - rzuciła i zaczęła powoli znikać 

-Mare! Nie odchodź, proszę.. - zniknęła, a na jej miejscu ponownie zagościła mała dziewczynka, ta sama, którą poznał Will na placu zabaw, a jednak zupełnie od niej inna.  

Wtem jednak William się obudził. Więc to wszystko, było tylko głupim snem. 

 ------------------------------

-Will! Wreszcie! Wszystko dobrze? Zemdlałeś. - popatrzył na niego przerażony Toru 

-Toru, ja.. muszę ci to powiedzieć - zaśmiał się cicho William przez łzy 

-Możesz później? Co jeżeli zemdlejesz znowu? - powiedział brat ukochanej Williama 

-Ona nie żyje Toru - rzucił, a drugi popatrzył na niego przerażony - nie żyje od 5 lat, a to wszystko moja wina


 ------------------------------

534 słów

7 years || Wilbur SootOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz