I always had that dream like my daddy before me
So I started writing songs, I started writing stories
Something about the glory, just always seemed to bore me
'Cause only those I really love will ever really know me--------------------------------------------------------------------------------
William, dwudziestolatek, który od zawsze fascynował się muzyką razem ze swoją przyjaciółką postanowił przejść się na spacer. Mieli w planie udać się do swojej ukochanej kawiarni, w której nigdy nie było wielkiego ruchu, mimo że była położona w samym centrum ogromnego Londynu. Przyjaciołom brak odwiedzających nie przeszkadzał, nie przepadali za tłumami, woleli w samotności posiedzieć przy kawie lub herbacie zajadając się dodatkowo ciasteczkami. Zdziwienie jednak było gigantyczne gdy na drzwiach lokalu zauważyli napis "nieczynne". Popatrzyli po sobie zdezorientowani i zaczęli myśleć co mogło się stać. Nic im nie przychodziło do głowy. Może otwierali o późniejszej godzinie? Nonsens. Dochodziła 15, a zawsze o tej godzinie mieli okazję odwiedzać budynek.
Wtem albinoska spostrzegła kierownika gospody wychodzącego z kawiarenki. Przyjaciele znali go, nie raz podstarzały już mężczyzna dosiadał się do nich i wraz z nimi rozmawiał popijając gorący wrzątek lub zajadając się słodyczami. Gdy niższa wskazała na niego William'owi ten postanowił podejść i zapytać o powód zamknięcia lokalu.
- Dzień dobry panie Taylor! - krzyknęli jednocześnie przyjaciele
- Witajcie dzieciaki - uśmiechnął się staruszek, lecz po chwili posmutniał - pewnie czekacie na otwarcie kawiarni, jak co dzień?
- Dokładnie! - odpowiedział uprzejmie Will - Czy coś się stało, że o tej godzinie jest zamknięta.
- Dzieci, dobrze wiecie, że ja jestem już stary, nie daje rady sam jej prowadzić - westchnął - nie ważne jak bardzo bym chciał, nie ma nawet chętnych do pracy tutaj, a poza wami też klientów.
- Czyli zamknął ją pan, bo nie ma pracowników i klientów? - młodsi spojrzeli po sobie - my możemy tu pracować i ogarnąć klientów
- Nie wiecie jak bardzo byłbym wam wdzięczny - zaśmiał się starszy - jeżeli to nie problem, to pomocy nie odrzucę
- Więc zapraszamy do otwarcia ponownie! - zachichotała albinoska.
Siwawy mężczyzna przekręcił klucz w zamku kawiarenki otwierając kolejno drzwi. Tak zaczęła się nowa przygoda.
Kawiarnia ta była natchnięciem dla William'a, który od jakiegoś czasu pisał piosenki. Nie wiedzieć czemu, to w tym miejscu chłopak dostawał tak zwanej "weny artystycznej". Podczas gdy albinoska i pan Taylor zajmowali się renowacją wnętrza kafejki, a raczej rozrysowywaniem jej planu na kartce, brunet pisał piosenkę, piosenkę, która miała być poświęcona jego przyjaciółce.
- Co tam piszesz? - zapytał pan starszy, gdy dziewczyna poszła skorzystać z toalety.
- Piosenkę - uśmiechnął się do mężczyzny William - dla kogoś dla mnie ważnego
- Chyba wiem o kim myślisz - zaśmiał się "pan dziadek", jak to nazywali starszego mężczyznę młodsi. Z resztą w tej trójce każdy miał swój pseudonim, pan Taylor był "panem dziadkiem", William był "Wilburem", zaś dziewczyna nosiła przydomek "Mare".
- Co tam robicie? - zapytała wchodząca do pomieszczenia albinoska.
- Nic ciekawego - rzekł staruszek - To co dzieciaki, zaczynamy?
- Tak! - krzyknęli gotowi do pracy dwudziestolatkowie
Tak zaczęła się nowa przygoda tej trójki. William zarabiał grając wymyślone przez siebie piosenki, z zarobionych przez niego o dziwo sporych pieniędzy pan dziadek kupował umeblowanie - miał on o dziwo dobry gust, albinoska zaś składała meble i ustawiała je w odpowiednich miejscach. W ten sposób rozpoczął się nowy rozdział w życiu "zespołu". Gdy wszystko było już gotowe wszyscy podzielili się na zadania. Staruszek siedział za kasą, a młodsi robili za kelnerów. William swoją piosenkę dla dziewczyny zakończył pisać jeszcze podczas etapu twórczego kawiarenki, lecz bał się przedstawić ją albinosce. Mówił sobie, że zaśpiewa jej ją za dwa lata, gdy będzie wypadała 15 rocznica ich poznania.
--------------------------------------------------------------------
596 słów
CZYTASZ
7 years || Wilbur Soot
Fanfiction-Wilbur! Ta piosenka znowu jest o jakiejś kobiecie! - krzyknął Tommy -No tak, co w tym złego? - odpowiedział William -Cały czas o niej piszesz, nie rozumiem kim ona jest - rzekł Dream -Chodzi o wspomnienia, młodzieńcza miłość. - odparł brunet -Opowi...