Rozdział 2

565 11 9
                                    

    Następnego dnia wstałam z łóżka tylko dlatego by pójść kupić coś do jedzenia. W Dortmundzie od tego miałam brata, a ja wychodziłam tylko przed dom by wziąść te zakupy. Tutaj nie mam nikogo i muszę przełamać się i pójść do tego sklepu. Wyszłam z domu ubrana w czarne materiałowe dzwony i białą bluzę. Na to miałam nałożoną cudowną czarną kurtkę.

Gdy zobaczyłam miliony ludzi w sklepie mój oddech przyśpieszył. Z trudem jakoś go uspokoiłam. Robiąc zakupy łzy zaczęły napływać mi do oczu. Nie wiedziałam jak ja wytrzymałam tyle na stadionie. Nagle  gdy kupywałam owoce usłyszałam dobrze znajomy mi głos. Modliłam się tylko o to by nie mieć racji, ale jednak nie wysłuchano moich błagań. Obruciłam wzrok w stronę mojego rozmówcy i miałam rację.

-Nawet nie znam twojego imienia, a to nie sprawiedliwe bo ty moje znasz.

Patrzyłam prosto w oczy Masona Mounta. On stał uśmiechnięty, a ja ledwo co utrzymywałam się na nogach.

-Hailee Lood, mam osiemnaście lat.

Ucieszył się z mojej odpowiedzi, ale ja w ogóle nie byłam szczęśliwa. Chciałam uciec, ale on na to mi nie pozwalał.

-I jesteś antyspołeczna.. - dodał.

Nie sądziałam, że tak szybko się domyśli. Naprawdę się bałam tego wszystkiego

-Może.. - wyszeptałam.

Oddychałam z trudem i już nie miałam wyboru musiałam odejść. Pobiegłam szybko do kasy i zapłaciłam za to co kupiłam. Przed sklepem jednak spotkałam go ponownie.

-Przepraszam...

-Wybaczam, ale myszę być cholera sama! - krzyknęłam nie przestając iść.

Szedł on ciągle za mną. Na początku myślałam, że mnie śledzi, ale później doszłam do tego, że on idzie na stadion. Gdy weszłam do domu podeszłam do okna. Widziałam jak przed stadionem Mason wita się z innymi piłkarzami. Chciałabym umieć rozmawiać z ludźmi i ich po prostu się nie bać. On mógł to zmienić, ale najpierw musiałabym się przy nim przełamać, ale to jest o wiele trudniejsze. Stał na dworze z Kepą i Kai'em Havertz'em. Młodego Niemca oglądałam w Bayernie Leverkusen odkąd zaczął grać częściej w pierwszej jednastce. Uwielbiałam jego przyjaźń z Julianem, którego znam osobiście. To długa historia i chyba nie interesująca.

   Nie wiedziałam co się ze mną dzieje, ale sądziłam, że jedyne co powinnam zrobić to wyjść an dwór i zaczerpać tego chorego świeczeyo powietrza. Po drodze stałam się ominąć ludzi, ale to nie było możliwe.

-Hailee, możesz pogadać? - zawołał mnie Mason.

W oczach miałam już łzy,ale jednak postanowiłam spróbować przełamać strach. Idąc czułam, że moje ręce zatrzynają się trząść, a nogi robią się miękkie jak wata.

-Spróbuj.. - wyszeptał prosto w moje ucho.

Czułam, że po całym ciele przechodzą  dreszcze. W moich oczach pojawiały się łzy. Nie mogłam już wytrzymać, ciężko było mi to wszystko stopować,ale Anglik zapoznał mnie ze sowimi znajomymi. Jednak nie mogło być kolorowo. Havertz słysząc moje imię i nazwisko zadał pytanie, którego się bałam. Nie mogłabym rozmawiać z nimi i stopować mojego lęku.

-Hailee Lood? Ty znasz Juliana, prawda?

-T...a....k

Nie umiałam się wypowiedzieć. Czułam jak łzy spływają mi po policzku, a ręce zaczęły się trzęść coraz mocniej.

-Poczekajcie chłopaki.

Wziął mnie za rękę i pomógł iść, ale ja już nawet z pomocą nie potrafiłam. Oddychałam z trudem nie przestając płakać. Na szczęście udało mi się dojść. On położył mnie na łóżku i wziął mój telefon.

-Jakie masz hasło?

Popatrzyłam na niego zaskoczona. Nikt nigdy nie pytał mnie o to. Nie wiedziałam po co mu to,ale jednak serce podpowiadało mi, że mogę mu ufać.

-Data moich urodzin 04.04.2004...

Chłopak odblokował mój telefon i zaczął coś w nim wpisywać. Z tego co widziałam zapisał mi jego numer. Nie wiem czemu poczułam się wtedy wyjątkowo.

-Żegnam.. - wyszeptał i wyszedł z mojego pokoju.

Później usłyszałam jak trzaska drzwiami,a dopiero wtedy zaczęłam się uspokajać. Mój oddech się unormował i przestałam się trząść. Pragnąłem wtedy tylko tego by przestać myśleć o Masonie, ale to jednak nie było możliwe. On nie odpuści.

Gdy chciałam pójść do kuchni zawibrował mój telefon. Odblokowałam go i zobaczyłam wiadomości od Masona. Na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.

Przystojny piłkarz, który cię zmieni 

Przepraszam, za wszystko, ale
wierz mi chce Ci pomóc

                             Dziękuję, ale nikt tego nie dokonał

Wątpię, że ci się to uda
aż tak wyjątkowy to
ty nie jesteś

Zobaczymy z czasem
ślicznotko, ale może
jednak

Wątpię

   Na tym skończyła się nasza rozmowa. Czytając ją ponownie czułam czerwone wypieki na moich policzkach. Może jednak umiałby mi pomóc, ale najpierw musiałby poznać moją historię, a tego nie zrobi. Próbuję od tego uciec, a opowiadanie jej utrudni mi wszystko. Pragnęłam tylko spokoju, a nawet tutaj go nie dostanę. Leżąc w łóżku mam ciszę i spokój, ale nawet po nocach śnią mi się koszmary z tej nocy. Widzę ich i siebie to wszystko..

Zawsze mam ochotę płakać gdy widzę wszystkie najgorsze wspomnienia w mojej głowie. Przez poprzednie trzy lata aż tak za mną źle i nie ma już dla mnie ratunku. Nigdy nie było...

_______________________________________

Część kochani!

Przepraszam za zmylenie, ale opublikowałam wcześniej rozdział przez przypadek, ale teraz mam dla was dokończony. Mam nadzieję, że wam się podoba.

Miłego dnia!

Od pierwszego spotkania | Mason Mount Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz