Rozdział 20

206 8 6
                                    

               Patrzyłam na Masona nieśmiało się uśmiechając. Miałam nadzieję, że on to wszystko zrozumie, że nie złamie mi serca. Jakby to zrobił to całkowicie przestałabym wierzyć w miłość. Kocham go i mam nadzieję, że nic tego nie zepsuje.

- Czemu mi o tym nic nie powiedziałaś.... - wyszeptał.

Nie był zły, a nawet widziałam jak łzy spływają po jego policzku. Płakał przez to ile przeszłam. To go bolało i to dodawało mi otuchy.

- Bałam się Mason - oznajmiłam - To był strach przed twoją rekcją i przed tym co sobie o mnie pomyślisz.

Wiedziałam jak to z Kepą się zaczęło i nie było to normalne. Szybko miałam swój pierwszy raz i tak też na tym się skończyło.

- Nie ufałaś mi na tyle by powiedzieć o tym,ale cię rozumiem. Boisz się świata i ja tego nie zmienię.

- Zmieniłeś! - podniosłam trochę głos.

Chłopak lekko się zmieszał, nie rozumiał mnie i łatwo było to zauważyć. Słyszałam jak z trudem przełyka ślinę.

- Jak to?

Sądziłam, że on też już dawno zauważył jak bardzo mnie zmienił. Przy nim byłam inna, czułam się inaczej. Nie chodzi o to, że byłam kochana, a o to jak mało ataków paniki przy nim miałam.

- Dzięki tobie przeżyłam w Dortmundzie. Spotkałam ludzi którzy mnie skrzywdzili, a nie płakałam tak częto. Myśl o tobie leczyła rany. Jesteś jak lekarstwo, a nawet uzależniasz jak narkotyk. Jesteś jak moje własne uzależnienie. Nawet jakbym musiała nie dałabym Ci odejść na krok bo bez ciebie nie mam życia.

- Ja nie wiedziałem... - wyszeptał cicho, wręcz niesłyszalnie.

Popatrzyłam na niego czując jak łzy spływają mi po moim policzku. To wszystko mnie przytłaczało. Czułam, że on był jedynym człowiekiem, któremu mogę ufać. Z nim poruszłam aż tak prywatne tematu, o których nawet bym nie powiedziała przyjaciółce.

- Mason... - wyszeptałam - Stałeś się dla mnie bardzo ważny, gdy cię nie ma, albo grasz w piłkę strasznie się martwię, że coś się stanie. Zależy mi na tobie i to bardzo. Przy tobie czuję się bezpieczna nie ważne kiedy. Wiem, że nie powinnam, ale tak jest.

Chłopak podszedł i mocno mnie przytulił. Nie chciałam tego, ale zaczęłam płakać. Potrzebowałam z nim takiej rozmowy, ale oczywiście też wiedziałam jak łamać i to będzie serce.

- Myślisz, że ja się nie martwię!? Gdy spałaś siedziałem przy tobie. Jesteś dla mnie najważniejszym człowiekiem na świcie. Ja nigdy tak się nie czułem.

- Mase... - szepnęłam prosto w jego ramię.

Poczułam jak jego mięśnie się napinają. Lekko jego uścisk się zluźnił. Popatrzyłam prosto w jego oczy i odpłynęłam. Nie miałam już silnej woli,a na pewno gdy na jego twarzy pojawił się nieśmiały uśmiech.
Nachyliłam się, ale on nie ruszył się nawet o centymetr dlatego ja przejęłam kontrolę, która w moich rękach być nie powinna. Złączyłam nasze idealnie pasujące wargi, a nadal działo się wszystko samo. Gdyby nie to, że miałam jeszcze pobieranie krwi to nie wiedziłam jakby się to skończyło.

- Masz....pobieranie....krwi - mówił pomiędzy pocałunkami.

Chłopak widząc moją zawiedzioną minę wstał z szerokim uśmiechem. Znałam te czyny doskonale. On miał zawsze na twarzy takiego ,, banana", że chciało się tylko razem z nim szeroko uśmiechać. To była jedna z rzeczy, które tak bardzo w nim kochałam.

- Wiesz, że muszę porozmawiać z Kepą? - spytałam.

- Wiem i obiecuję, że będę spokojny i będę traktować go tak jak zawsze. Przynajmniej się postaram. Dla ciebie!

Z moich ust wyszedł cichy śmiech,ale w końcu przyszła po mnie pielęgniarka na pobieranie krwi. Byłam przyzwyczajona do kłucia, więc ani trochę się tym nie stresowałam. Gdy wróciłam Mason nadal siedział na łóżku.

- Kocham cię... - powiedziałam z szerokim uśmiechem na twarzy.

Obrucił się w moją strone, a jego cudowne brązowe oczy popatrzyły prosto na mnie. Kochałam też to jak on na mnie patrzył. Przy nikim tak się nie czułam. Ta relacja była naprawdę wyjątkowa. Chciałam z nim spędzić całe życie,ale bałam się, że to skończy się to jak inne moje związki. Jednak on specjalnie nie złamałby mi serca. Wiedziałam to bo nigdy nie czułam się przez kogoś aż tak kochana.

- Może ja też, może nie.

Spirunowałam go wzrokiem, a ten zaczął się śmiać. Cudownie się czułam patrząc jak on był szczęśliwy.

- Nie wiem czy nasze spotkanie było błędem czy szczęściem.. - szepnęłam jednak na tyle by usłyszał.

On jednak chyba nie wiedział o co mi chodzi bo przestał się śmiać i szybko się wyprostował patrząc na mnie.
_______________________________________
No i po jednej z rozmów czeka ich druga. Jednak Hailee i Mason to świetna para, mam rację? Jak rozdział?

Oczywiście muszę spytać jak tam poszły egzaminy bo jeszcze o to nie pytałam? Ja patrzącą na to co było w tym roku widzę jak łatwy mieli polski, ale trochę przestraszyłam się matmy. Dajcie znać jak poszło.

Postaram się jak najszybciej wrzucić nowy rozdział, ale teraz czas poprawiania ocen i średnio z czasem.

Właśnie oglądam Włochy - Argentyna, ogląda ktoś? I nie wiem czy ma się cieszyć, że wygrywa Argentyna czy płakać bo Włochy przegrywają i to dwoma golami. Tak w ogóle to jakie odczucia po meczu Polska - Walia? Ja jestem średnio zadowolona z sposobu naszej gry, ale cieszę się, że wygraliśmy.

Do następnego rozdziału!
Miłej nocy lub dnia!
Pozdrawiam..

Od pierwszego spotkania | Mason Mount Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz