Rozdział 9

307 10 2
                                    

            Gdy trening się skończył Mason odprowadził mnie pod sam dom. Szliśmy w lekko niezręcznej ciszy,ale gdy się na niego popatrzyłam on od razu przerwał tą ciszę szerokim uśmiechem. Od razu go odwzajemniłam gdy nagle zadzwonił mi telefon.

Jude...

Odeszłam trochę od Masona i go odebrałam. Gdy usłyszałam jego głos po moim ciele przeszła fala dreszczy.

-Co się dzieje? - spytałam.

-Za chwilę będę u ciebie i pogadamy.

Zgodziłam się tylko teraz nie wiedziałam co zrobić z Masonem, który tam ze mną idzie. Musiałam poiwedzieć prawdę.

-Do domu przyjdzie Jude. Muszę z nimi porozmawiać dlatego chcę pójść sama.

Po wielkich trudach wypuścił mnie. Nie chciał bym tam poszła i rozmawiała z chłopakiem, który aż tak mnie skrzywdził. To, że się o mnie martwił było naprawdę miłe, ale ja nie miałam wyboru. Musiałam z nim porozmawiać chociaż tak bardzo tego nie chciałam.

      Podeszłam do drzwi wejściowych obok, których czekał już na mnie mój były chłopak. Otworzyłam je i obydwoje weszliśmy do środka. Bez przywitania od razu zaczęliśmy rozmowę.

-Po co to wszystko?

Chłopak patrzył na mnie ze łzami w oczach i nadzieję. Chciał bym mu wybaczyła i ja dobrze o tym wiem. Tylko to jest naprawdę nie możliwe.

-Hailee, czy Mason jest dla ciebie tak ważny jak byłem ja?

Mój oddech przyspieszył. Nie wiedziałam co mam na to odpowedzieć. Może tak, może nie znam się z nim zaledwie miesiąc. To trudne bo on już po tym jest dla mnie ważny, a ja naprawdę nie umiem odpowiedzieć na to pytanie.

-Nie wiem... - wyszeptałam.

Chłopak podszedł i mnie objął. Od razu chciałam odskoczyć, ale na to mi nie pozwolił. Dał mi możliwość rozluźnienie się i wspomnienia jak było nam dobrze razem.

-Mam nadzieję, że kiedyś wrócimy do jakiejś znajomości,a teraz idź zaszaleć z Masonem czy z kimś. Mam nadzieję, że wróci stara Hailee.

I wyszedł. Zawsze wiedziałam, że to co mi wtedy zrobił był jak nie od prawdziwego Jude'a. Teraz był to Anglik, którego znałam. Uśmiechnięty, troskliwy i tak jak powiedział pójdę do Masona i spędzę z nim miło czas.

Gdy tak siedziałam drzwi do domu się otworzyły i wszedł Jorginho z szerokim uśmiechem na twarzy.
Włoch był dla mnie zawsze jak drugi brat. Mogłam na niego liczyć. Pomagał mi i mnie wspierał.

-Chodź z nami do restauracji.

Pomału wstałam wycierając łzy spływające mi po policzku. Ubrałam kurtkę i wyszliśmy. Mój oddech zaczął się normować i przestałam płakać, ale i tak Mason zauważył, że coś jest nie tak jak powinno być.

-Co się stało?

Nie odpowiedziałam. Starałam się go zlać, ale on mi na to nie pozwalał. W końcu stanął przede mną,a gdy odwróciłam wzrok od jego brązowych oczu on podniósł mój podbródkek w ten sposób bym na niego patrzyła. Znowu zaczynałam ciężko oddychać i miałam ochotę wypłakać mu się w ramiona,ale nie mogłam.

-Powiedz mi...

Próbowałam zaprzeczyć, ale nie mogłam. Mason powiedział Jorginho, że musi ze mną pogadać i odeszliśmy. Poszliśmy do parku, a tam nie było nikogo. Słyszałam szum ptaków, który ani trochę mnie nie relaksował, a wręcz denerwował. Chciałam mieć to za sobą.

-Czy oni ci coś zrobił? - spytał.

Miesza mi w głowię...

-A czemu ty się w ogóle mną przejmujesz?!

I ucichł. Nie odezwała się do mnie ani słowem, a nawet nie spojrzał mi w oczy.

-Idziemy do nich.

-Nie rozkazuj mi! - krzyknęłam.

Popatrzyłam na niego ze łzami w oczach,ale ja nie byłam w tym momencie sobą. Byłam zła na siebie i na świat. Przez to się na nim trochę wyżyłam jednak naprawdę nie chciałam. Gdy szliśmy do restauracji bardzo źle się czułam z tym jak potraktowałam Masona. Powinnam mu opowiedzieć, a nie wyżywać się na nim. Byłam idiotką i to ogromną...
_______________________________________
Cześć wszystkim!

   O to kolejny rozdział tej cudownej książki. Uwielbiam ją i mam nadzieję, że wy też. Przepraszam od razu za wszystkie nie zauważone przeze mnie błędy.

Miłego dnia!

Od pierwszego spotkania | Mason Mount Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz