Widział.. dwie sylwetki. Nie potrafił ich rozpoznać, bo obraz miał całkowicie rozmazany. Jednak, wiedział, że się całują. I to namiętnie. Jedna postać obejmowała niższą w talli, łapczywie macając jej ciało. Poczuł lekkie pieczenie pod powiekami. Czy on zamierzał płakać?! Niczego nie rozumiał, lecz zaczął szybkimi krokami odchodzić, by potem biegiem rzucić się w jakimś kierunku. Nie mógł znowu kontrolować swojego ciała. Nie mógł znowu kontrolować swoich czynów. Nie mógł znowu siebie kontrolować..
Nie wiedział kim są ci ludzie. Lecz z nieznanego powodu je kojarzył. Wiedział, że był to chłopak i dziewczyna. Pewnie byli parą, lecz dlaczego on tak zareagował? Nagle sobie przypomniał, że wyższa postać miała rzucające się w oczy blond włosy. Wysoki blondyn..
Ból.
To było pierwsze co poczuł, gdy z głośnym oddechem zerwał się do siadu. Pulsujący ból w czaszce rozrywał go od środka. Rozejrzał się dookoła i ze strachem dostrzegł, że nie jest on w swoim dormitorium. Przełknął swoje przerażenie i zaczął rozmyślać nad wczorajszym dniem. Nie no przecież..
Impreza..
Leki..
Alkohol..
Jesteś idealny, Harry Jamesie Potterze.
Gra w butelkę.
Pocałunek z Draco.
Draco..
Pocałunek z jakimś typem.
Draco..
Proszę, pieprz mnie..
Mdłości wstrząsnęły jego ciałem, a wymioty podeszły, aż do gardła. Bez chwili namysłu wybiegł z łóżka i pobiegł do drzwi. Całe szczęście okazała się to łazienka. Upadł na kolana przed muszlą i zaczął zwracać cały alkohol zmieszany z lekarstwami.
Męska dziwka.
Obrzydliwy.
Ohydny.
Wykorzystany..
Czuł do siebie obrzydzenie po raz setny. Szloch wstrząsnął jego ciałem, podczas gdy łzy mieszały się z wymiocinami. Gdy poczuł, że nie ma już czym wymiotować, szybko spuścił wodę i podkulił się pod toaletą. Z całej siły podkulił kolana do piersi i zacisnął na nich ramiona. Boleśnie wbijał paznokcie w nagie kolana, aż do krwi, a szloch powoli zmieniał się tylko w ciche łkanie, które jedynie oznaczało bezradność. Bo Harry był bezradny. Nie wiedział kompletnie co robić. Gubił się w tym wszystkim i po prostu miał wrażenie, że jego całe życie to labirynt bez wyjścia, a on zgubił się już na początku.
Nie wiedział ile czasu leżał martwo pod toaletą, ale czuł jak jego ciało kostnieje i nawet malutki ruch ręką przyprawia go o piekielny ból. Z cichym jękiem bólu, podniósł się na przedramionach i rozejrzał się, przez mglisty wzrok. Ściany zdawały się teraz tak blisko.. Z westchnieniem, oparł ramię o deskę klozetową i schował w nie twarz. Wszystko go bolało. Już nie płakał, a na jego policzkach pozostały zaschnięte łzy. Te łzy to były jego emocje. Wcześniej lały się litrami, a teraz, a teraz jedynie został po nich jedynie mały, ledwo widoczny ślad.
Pustka.
Cały obolały podniósł się do pozycji stojącej i na delikatnie chwiejnym kroku wyszedł z łazienki, uprzednio gasząc światło. Podszedł do łóżka i na nim usiadł z głośnym westchnieniem. Czuł jakby przebiegł maraton, mimo, że to kilka, marnych kroków. Przeczołgał się pod ścianę i oparł o nią plecami z cichym pomrukiem. Podkulił kolana i oparł o nie brodę.
YOU ARE READING
𝐄 𝐌 𝐏 𝐓 𝐈 𝐍 𝐄 𝐒 𝐒
FanfictionHarry Potter chciał zostawić coś więcej po sobie, niż pustkę i mrok. Chciał zapamiętać każdy pocałunek, każde spojrzenie, każdy śmiech. Chciał zatopić swoje krwawe skrzydła w toni miłości Dracona Malfoy'a. Niestety powinien się nauczyć, że jego życi...