Nie zamierzał przepraszać tego dupka. Nie miał za co. Domyślał się, że mogło chodzić między innymi o to, że na początku, jak tylko się zobaczyli, a Sebastian spróbował z nim porozmawiać, to go odepchnął. Potem jeszcze faktycznie rzucał w niego tą piłką, wmawiając sobie, że przecież podaje, ale ostatecznie sam oberwał. Sebastian jak zwykle uszedł bez szwanku.
Właśnie, to on tu powinien być przepraszany, a nie na odwrót. On nie zrobił niczego, czego by żałował. Nie był najmilszym kolesiem na świecie, ale Sebastian nie był głupi, musiał wiedzieć, że nie mógł spodziewać się niczego innego. Na nic oprócz tego nie zasługiwał.
Gorzej, że to Adam miał teraz problem, a nie Sebastian. Jak zawsze. Jeszcze pewnie to on będzie musiał się znowu za nim uganiać i prosić, żeby niczego nie utrudniał, bo to w jego interesie i jemu na tym zależy – Sebastianowi wszystko jedno. W końcu to on ustalał zasady, a Adam musiał się podporządkować, bo i tak niczego by nie ugrał. Mógł zostawić Sebastiana w spokoju, skoro ten nie zgodził się z nim zostać, ale tylko by na tym stracił.
A Sebastian dobrze o tym wiedział. Chciał upodlić Adama? Pokazać, że jest górą i że jego wcześniejsze pytanie czy wszystko dobrze skierowane do Adama było czymś, za co ten powinien być mu wdzięczny? Nie był. I w sumie to gdzieś miał, czy Sebastian unosił się teraz dumą, bo przecież nie mógł być na każde zawołanie Adama jak jakiś pies, czy robił to ze złośliwości, żeby udowodnić Adamowi, że jest mu potrzebny i zdany na jego łaskę. Nie obchodziło go teraz, czym kierował się Sebastian – nawet jeśli było to wyznaczenie granic, by uniemożliwić Adamowi wyżywanie się na sobie – nie miał zamiaru dawać sobą pomiatać. A już na pewno nie jemu.
Tylko że jego decyzji nie zmieni. Znaczy mógłby, pewnie Sebastianowi wystarczyłoby zwykłe przepraszam, już nie będę w ciebie rzucać – w końcu to o tym sam wspomniał – ale Adamowi ani się to śniło.
Rozgrzewka dobiegała końca. Została niecała minuta rozciągania, a Adam czuł, jak jego serce przyspieszało, mimo że właśnie siedział na podłodze i miał moment na odetchnięcie. Wiedział, że w którymś momencie trener zarządzi jakieś ćwiczenia w parach i to była okazja do tego, żeby Adam mógł spróbować zrobić cokolwiek z Sebastianem. Bał się jednak myśli, że jeśli i tym razem się nie przełamie, to każdy to zobaczy. Znowu. Znowu będą mogli widzieć, że sobie nie radził, że nie potrafił zrobić czegoś, co uwielbiał, bo miał przed sobą jakiegoś gościa. Tylko że jeśli nie spróbuje, to nawet nie będzie mieć szansy na przełamanie.
– Dobra! Duży, Szybki na bramki. Reszta w pary, jedna trójka! Podanie do bramkarza, długie od bramki i gracie jeden na jeden na drugiej połowie. Liczycie trafione bramki, jak obrona przejmuje piłkę, koniec akcji! W trójce zmieniacie się...
Adam nie słuchał dalej. Podszedł do Sebastiana.
– Grasz ze mną – zdecydował.
Sebastian spojrzał na niego, nic nie powiedział. Kiwnął głową i poszedł po piłkę, by następnie ustawić się na wskazaną pozycję.
Pierwsza para zaczęła ćwiczenie, gdy usłyszała gwizdek. Chyba dopiero wtedy do Adama dotarło, że bardzo się stresował. Wiedział, że się bał, cały czas czuł ten ucisk w gardle, ale dopiero teraz rzeczywiście dotarło do niego, że jego serce biło jak szalone, mimo że jedynie stał i czekał na sygnał do ruszenia. Przełknął ciężko ślinę. Sekundy zaczynały mu się dłużyć, z każdą kolejną w jego głowie coraz bardziej huczało od zdenerwowania. Wytarł pocące się przez nerwy dłonie o spodenki i spojrzał na Sebastiana, który także czekał na sygnał od trenera. Wtedy wyłapał to jedno zerknięcie, które padło w jego stronę. Przez szumiącą w jego uszach krew przedarło się echo pytania czy on też się stresował?
CZYTASZ
Na szkolnym boisku
Teen Fiction"Jak zniszczyć życie chłopakowi, który się w tobie bujał, a potem bezkarnie testować jego cierpliwość." Poradnik według Sebastiana widziany oczami Adama. Czyli gdy Rosół znalazł swoje miejsce, drużynę i przyjaciół, na których może liczyć, ale jego b...