Adam, cisza i półfinał

507 48 167
                                    


Cisza, która zapanowała między chłopakami podczas ich kłótni zagościła się tam na dobre. Początkowo Adam wierzył, że wpadła tylko na chwilę. Ot, palnął coś tak głupiego, że nawet desperacka próba Alicji odpowiedzenia na pytanie związane z chemią wypadała przy tym na czysty geniusz, a Sebastian powinien mu odpowiedzieć i... I tyle. Może jeszcze trochę by się pokłócili, któryś by trzasnął drzwiami, Adam może by tupnął, Sebastian go wykpił i na tym by się skończyło. Ale nie, to potoczyło się inaczej.

Gdy tylko Adam krzyknął, że być może faktycznie nie potrzebował Sebastiana, ten tylko zacisnął szczękę. Nic nie odpowiedział. Adam myślał, że być może szukał słów, ale nic podobnego. Jego wzrok, początkowo ostry i gniewny, stał się jakby... zrezygnowany. Sebastian nie odezwał się wcale, tylko odwrócił się i wyszedł. Wyminął stojącego przed pokojem Huberta, który z pewnością wszystko słyszał oraz Alicję, która właśnie schowała telefon do kieszeni i tyle go było.

A Adam? On stał w miejscu, obserwując plecy oddalającego się Sebastiana i jeszcze nie do końca wiedział, co się stało. Ale to nic, nie musiał tego wiedzieć, żeby czuć się okropnie. Słone kropelki zaczęły ściekać po jego policzkach, a on nawet tego nie zarejestrował. Bardzo powoli docierało do niego to, że Sebastiana już nie było obok. Zamiast niego przy Adamie siedział Hubert z Alicją. Żadne z nich się nie odezwało – Oskar z Papieżem także milczeli, pewnie będąc w równie wielkim szoku po usłyszeniu kłótni rodziców, co rodzice osobiście – jedynie go przytulali, chociaż Ala raz po raz wychylała się po chusteczki, żeby ten zasmarkaniec nie zaraził ich glutawicą.

Chlipanie Adama było jedynym współlokatorem ciszy, która nie dość, że zamieszkała między chłopakami, to jeszcze nie płaciła za wynajem. Nie było z niej absolutnie żadnych korzyści i Adam najchętniej wywaliłby ją na bruk, gdyby nie to, że...

To Sebastian zjebał. Jasne, Adam wkurzony przyznał, że może nie potrzebował Sebastiana, ale przecież sam z siebie niczego podobnego by nie powiedział. A Sebastian? Nie dość, że wywołał tę kłótnię, to zapytał o coś tak absurdalnego, że Adam w złości przyznał mu rację.

Poza tym, co to niby miało znaczyć, że przeszkadza mu to, jak wygląda jego relacja z Alą i Hubertem? Dobra, jeszcze ten pocałunek z Hubertem Adam potrafił zrozumieć, ale to było góra dwa razy i nic nie znaczyło, co wszyscy wiedzieli. Wszyscy, poza Sebastianem, który nie potrafił zaufać Adamowi w tej kwestii.

Następne tygodnie były ciężkie. Mijanie Sebastiana na korytarzu bez żadnego cześć i hej okazało się znacznie bardziej bolesne, niż Adam podejrzewał, że będzie. Sebastian nawet na niego nie patrzył. Na treningach też nie mieli zbytniego kontaktu. Niby grali na pozycjach obok siebie, ale nic poza tym. No i ta gra też nie była jakaś cudowna. Adam po każdym treningu miał wrażenie, że ręce mu odpadną od łapania podań Sebastiana. Co prawda on nie rzucał w niego w tak perfidny sposób, jak jakiś czas temu robił to Adam, rzucając w niego, ale... To były mocne podania pełne nerwów i niewypowiedzianego żalu.

Atmosfera była napięta, co widzieli wszyscy. Chłopacy z drużyny przez pierwsze kilka dni po prostu obserwowali z boku i próbowali odnaleźć się w nowej sytuacji i toksynach, którymi zatruwali ich Adam z Sebastianem. Nikt jednak nie pytał o nic. Być może wiedzieli, że jeśli którykolwiek odezwałby się w tej drażliwej sprawie, nie wyszedłby cało z konfrontacji.

Sebastian milczał bardziej niż zwykle. Wiadomo, że odkąd nie gadał z Adamem, nie do końca miał z kim rozmawiać. Nawet jeśli jakiś czas temu zaczął się kolegować z jednym z Bliźniaków, teraz zdecydowanie trzymał wszystkich na dystans. Gdy już się do kogoś odzywał, był bardziej złośliwy niż zwykle.

Na szkolnym boiskuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz