Adam, podteksty i manipulacje

697 66 359
                                    


Sebastian był irytujący. Zachowywał się, jakby jego głównym celem od jakiegoś czasu było drażnić Adama nie tylko swoją obecnością, ale i durną gadką. Adam zaczynał żałować, że pożyczył od niego tę gumkę ostatnio. Gdyby nie to, to pewnie by wtedy ze sobą nie porozmawiali, a Sebastian nie odkryłby w sobie zamiłowania do bycia denerwującym dupkiem. Znaczy... zamiłowanie do bycia dupkiem odkrył już dawno, o czym Adam był przekonany, ale wcześniej utrzymywał jakiś poziom. Zawsze bliżej mu było do tego przystojnego biznesmena z sercem skutym lodem, o którym pisano tyle powieści erotycznych i... Nie żeby Adam czytał! Jemu akurat było blisko do stereotypu głupiego sportowca, który książkę ostatni raz widział jako dzieciak, gdy rodzice czytali mu na dobranoc – treningi zabierały dużo czasu, który mógłby przeznaczyć na naukę. Tylko Alicja mu coś tam opowiadała o nowych rozdziałach historii, które czytała na internecie. Ale wracając, teraz Sebastian był denerwujący w zupełnie inny sposób. Wciąż był zuchwały, to prawda, ale teraz Adam miał wrażenie, że do wysmakowanej złośliwości dochodziły jakieś dziwne dziecinne zaczepki, a to było podejrzane. I podejrzanie mocno na niego działało.

– Uciekasz ode mnie? – zapytał Sebastian na jednym z treningów, gdy trener rozkazał wszystkim dobrać się w pary, a Adam w pierwszej kolejności obejrzał się na Marcina.

– Co? – rzucił w odpowiedzi głupio, marszcząc przy tym brwi w konsternacji.

– Jeszcze niedawno sam zaciągnąłeś mnie do pary. Nie wiem, czy kiedykolwiek byłeś równie stanowczy... – Udał, że się zastanawia. Ostatecznie pokręcił głową, jakby uznał, że to nie jest w tej chwili istotne i, posyłając Adamowi zaczepny uśmiech, powiedział: – Jeszcze uznasz, że możesz się rządzić. A to byłby błędny wniosek. – Sprowadził go na ziemię, po tym podał mu piłkę. Nie pytał Adama, czy ćwiczą razem. Zdecydował.

Adam nie dyskutował.

Po pierwsze, potrzebował przyzwyczaić się do gry z Sebastianem.

Po drugie, Sebastian nie dość, że go przed chwilą zaskoczył, to jeszcze zakłopotał, więc w ostateczności Adam obrócił piłkę w dłoniach i odrzucił ją z powrotem, nim w ogóle zdążył o tym pomyśleć.

Dalej Sebastian nie odzywał się jakoś dużo. Adam nie wnikał, czy dlatego że próbował on uspokoić oddech w trakcie ćwiczeń, czy po prostu się powstrzymywał. Nie potrzebował tego wiedzieć, dopóki żadne głupie gadanie go nie dosięgało. Tylko co jakiś czas czuł na sobie przenikliwe spojrzenie. Gdy odwracał się w stronę obserwującego Sebastiana, ten zaczynał udawać, że wcale na niego nie patrzył. Robił to bardzo teatralnie, przez co wyglądał bardziej podejrzanie, niż gdyby po prostu uciekł wzrokiem – jakby tak naprawdę chciał, żeby Adam był świadomy tego, że ktoś skupia na nim swoją uwagę. Tylko dlaczego?

Adam nie wiedział, ale okropnie drażniło go to, co Sebastian odwalał. Pogrywał z nim sobie? Serio mógł być tak infantylny? Czy może zawsze był taki irytujący, tylko Adam tego nie widział, bo najpierw był zakochany po uszy (mógłby też na zabój, ale jego moralność by na to chyba nie pozwoliła), a potem kipiał ze złości? Może po prostu przeszła mu wreszcie ta faza, gdy jego serce szalało i drżało na samą myśl o Sebastianie, i zostało mu jedynie rozdrażnienie spowodowane tym, że zaczynało docierać do niego, przez jakiego frajera go ponosiło? Aż mu było żal samego siebie, był taki głupi, że przepadł w Sebastianie... Przecież to był skończony idiota! I egoista, w dodatku denerwujący jak nic innego.

Był ten jeden dzień, gdy chłopacy przebierali się na trening, a Adam nie mógł pozbyć się wrażenia, że Sebastian znów go obserwował. Początkowo starał się to ignorować, zacisnąć zęby, ogarnąć się szybko i iść na salę. Starania te jednak poszły na marne, bo ostatecznie Adam nie wytrzymał. Odwrócił się w stronę Sebastiana, który – mimo że próbował rozpiąć swój łańcuszek, przy czym zazwyczaj bardzo się skupiał – patrzył na niego jakoś tak oceniająco.

Na szkolnym boiskuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz