2.10

1.1K 51 3
                                    

Przebudzam się lekko się przeciągając. Uśmiecham się sama do siebie, spoglądając na Wiktora, który jeszcze spał. Do walki zostały dwa tygodnie. Dziś mamy sobotę. Wstaję przelotnie całując Wiktora, po czym przebieram się i idę na trening. Przez około dwie godziny  miałam trening, po czym udałam się do domu. Gdy tylko przekroczyłam próg, do moich nozdrzy dopadł zapach naleśników. Zostawiłam torbę, w przedpokoju i jak najszybciej ruszyłam w stronę kuchni, gdzie był mój chłopak.

- Dzień dobry - powiedziałam przytulając się do chłopaka.
- No hejka, jak tam po treningu? - spytał po czym złożył na moich ustach buziaka.
- Bardzo dobrze, czyżbyś w końcu nauczył się robić naleśniki? - spytałam unosząc brew do góry
- Śmieszne, lecz tak. - powiedział pstrykając mnie w nos.
- A zapomniałbym wiesz, że dziś idziemy do moich rodziców? - spytał 
- To dziś? - jęknęłam powoli się stresując
- Tak, kochanie to dziś - powiedział wykładając naleśniki. Po czym podał mi jeden talerz z nimi. Usiedliśmy sobie przy stole.
- Zaczęłam się stresować - przyznałam wcinając naleśnika.
- Nie ma czym. Na pewno cię polubią - powiedział kładąc dłoń na moje uda i co nieraz je ściskając.
Zjedliśmy śniadanie, po czym poszłam przyszykować się na spotkanie z rodzicami Wiktora i to w dodatku pierwszym. Nie maluję się zbytnio, po czym zakładam czarne jeansy oraz jakąś białą bluzkę i marynarkę. Nie wiedziałam kompletnie jak się ubrać ani nic. Wyszłam z pokoju, kierując się do przedpokoju, gdzie czekał na mnie już Wiktor z kulką. Na szybko założyłam buty, po czym razem z Wiktorem wyszliśmy z mieszkania kierując się do samochodu chłopaka. Usiadłam na miejscu pasażera, i zaczęłam się powoli stresować. 
Poczułam dłoń Wiktora, na swoim udzie. Złapałam ją i zaczęłam bawić się jego palcami.

- Stresujesz się? - spytał co nie raz spoglądając na mnie, na co przytaknęłam. 
- Wiesz, że nie masz czym? - spytał
- Może i nie mam, ale czuję jakiś wewnętrzny strach, nie wiem - powiedziałam. Uśmiechając się lekko.

Po około 30 minutach dojechaliśmy na miejsce. wyszliśmy z samochodu, oczywiście biorąc kuleczkę. 
Podeszliśmy do drzwi, po czym Wiktor w nie zapukał. Otworzyła nam je kobieta. Była szatynką o niebieskich oczach.

- Cześć mamo - powiedział Wiktor, przytulając kobietę.
- Cześć synku - odpowiedziała odsuwając się od niego.
- Dzień dobry - powiedziałam a bardziej szepnęłam
- Dzień dobry. Ty pewnie jesteś Wiktoria? - spytała uśmiechając się szeroko. Przytaknęłam cicho. 
- Dużo o tobie słyszałam. I to chyba w samych pozytywach - powiedziała przytulając mnie. Uśmiechnęłam się szeroko. Może wcale nie będzie tak źle.
- Wchodźcie dzieciaki do środka - powiedziała mama Wiktora, przepuszczając nas.  Weszliśmy zostawiając kurtki w przedpokoju, po czym weszliśmy w głąb pomieszczenia, gdzie siedział tata Wiktora.

- Dzień dobry - powiedziałam podchodząc do faceta,  na co ten wstał i się przywitał przytulając mnie.
- Dzień dobry - odpowiedział uśmiechając się.  - Czy to jest moja przyszła synowa? - spytał Pan, Wiktora, na co ten przytaknął. Zmarszczyłam lekko brwi. Synowa?
- Siadajcie przygotowałam obiad. - powiedziała pani mama Wiktora. Usiedliśmy przy stole, po czym nałożyliśmy sobie obiad.

- Czym się zajmujesz? - spytał po długiej wymianie zdań tata Wiktora.
- Jestem producentką, oraz śpiewam. - powiedziałam
- Czyli tak jak Wiktor? - dopytał na co przytaknęłam.
- Ale to tak w ogóle śmiesznie, wyszło, że ty masz na imię Wiktoria, a on Wiktor - powiedziała mama Wiktora. W sumie racja, śmiesznie wyszło że mamy bardzo mega podobne imiona.
- Słyszeliśmy, że bijesz się z przyjaciółką Wiktora. - zaczął tata chłopaka.
- Tato byłą przyjaciółką jak już - zaczął Wiktor.
- No i dobrze. Nie była odpowiednia dla ciebie synu - powiedziała jego mama. 

Po zjedzonym obiedzie i posiedzeniu trochę w salonie, z rodzicami. Poszliśmy do pokoju Wiktora. Gdy tylko przekroczyłam próg zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu. Lecz nie na długo, ponieważ Wiktor, postanowił przenieść nas na łóżko. Pisnęłam lekko. 

- Co ty robisz? - spytałam wtulając się w tors chłopaka.
- Przytulam się do swojej ukochanej. - powiedział bawiąc się moimi włosami. 
- Kocham cię - szepnął po chwili chłopak, całując mnie we włosy.
- Też cię kocham - powiedziałam podnosząc głowę po czym spojrzałam chłopakowi w oczy.
- Stresuję się twoją walką. Mimo, że wiem, że jesteś w jak najlepszym poziomie. To i tak mnie to stresuje - powiedział całując mnie czule.
- Wikuś, wiesz, że nie musisz. Wiem, że jest to dla ciebie ciężkie. - powiedziałam przykładając swoje czoło do jego. Nasze nosy zaczęły się stykać, a ja przeniosłam swoje dłonie na jego policzki. 
- Wracajmy do domu - szepnął na co przytaknęłam. Wyszliśmy z mieszkania wcześniej żegnając się z rodzicami Wiktora. Po czym skierowaliśmy się do naszego mieszkania. 
Po przekroczeniu progu i puszczenia psiaka do środka. Wiktor przypiera mnie do ściany i zaczyna zachłannie całować. Nasze ubrania zostały gdzieś w przedpokoju. A sami przenieśliśmy się do sypialni. 
|
|
|
|
|
Nie wiedziałam jak opisać tą końcową scene Więc niech tak będzie














,,Tylko tobą pachnie lawenda" -  Kinny Zimmer 《KOREKTA》Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz