2.20

980 56 15
                                    

Spoglądam na Wiktora, który wiązał sobie buty. Zaraz mamy wychodzić z mieszkania, udając się wraz z Gombao do jakiegoś klubu. Jak to Michał powiedział "Musimy się wyszaleć, bo nie długo nie będzie takiej możliwości". Oczywiście zdziwiłam się, bo nie wiem co ten idiota planuje. Gdy w końcu Wiktor zasznurował buty wyszliśmy z mieszkania, udając się od razu do klubu. Szliśmy sobie spokojnym krokiem gdy nagle usłyszeliśmy głośne:

- Buuu - krzyknął ktoś na raz. Odwróciłam się w tamtą stronę dostrzegając chłopaków.
- Musieliście? - spytałam wtulając się w bok Wiktora, na co ten lekko się zaśmiał.
- Straszycie mi moją narzeczoną tak nie może być - powiedział udawanym groźnym tonem Wiktor.
- Dobra, dobra zamiast się cały czas tak tym chwalić to chodźmy na te kluby - powiedział Matczak wychodząc przed szereg. Zmarszczyłam brwi, oderwałam się na szybko od Wiktora i podeszłam do Krzyśka, który szedł za nami z Tadkiem.
- Tadeo pójdziesz w przód muszę pogadać z Krzyśkiem - powiedziałam na co ten tylko skinął głową i znalazł się obok Wiktora.

- O co chodzi Matczakowi? - spytałam lekko zwalniając, przez co tamta grupa jest już kilka metrów przed nami
- Sam nie wiem. Odkąd wy się zaręczyliście jest lekko nieobecny - powiedział na co przytaknęłam
- Żeby tylko nic głupiego nie odwalił - powiedziałam lekko spuszczając głowę.
- Postaram się go pilnować. Ale zresztą wiesz jaki on jest - powiedział obejmując mnie ramieniem.

- Krzysiek ja to wszystko widzę - krzyknął Wiktor, na co oboje się zaśmialiśmy
- I dobrze, że widzisz. Ale spokojnie przy mnie jest bezpieczna - odkrzyknął Krzysiek.
- Dobra, przyśpieszmy kroku, bo będziemy musieli ich potem szukać w tym klubie - powiedział po chwili Krzysiek. Podbiegliśmy lekko, doganiając tym samym resztę.

Po około dziesięciu minutach dotarliśmy do klubu, od razu zajmując loże Vip. Michał poszedł zamówić nam drinki, po czym po paru minutach wrócił z nimi. Ja standardowo popijałam Mojito. Coś mi w tym smaku nie pasowało ale przymknęłam na to oko.

- Idzie ktoś na fajka, za duszno mi tu - powiedziałam na co Michał podniósł rękę.
- Idę z tobą - rzekł na co przytaknęłam. Wyszliśmy na zewnątrz w dobrym humorze. Śmialiśmy się z każdej możliwej rzeczy. Oparłam się o murek, po czym włożyłam używkę do ust. Odpaliłam ją i się zaciągnęłam.

- Wiesz co od czasu gdy się zaręczyliście nie masz dla mnie czasu w sumie odkąd jesteście razem - zaczął Matczak.
- Michał jestem kurwa zabiegana, co mam poradzić. Mam na głowie teraz trasę, wcześniej kurwa walka miesiąc w śpiączce. - zaczęłam wymieniać.
- Olewałaś mnie - powiedział
- Za dużo jarałeś - odpowiedziałam kąśliwie. 
- Teraz mamy czas to go spędźmy wspólnie z chłopakami a nie - dodałam po chwili
- No to dlaczego jest tu twój chłopak, skoro nie należy do Gombao - powiedział wyrzucając peta.
- Równie dobrze mogłaby być tu dziewczyna chłopaków i jakoś problemu byś nie miał - burknęłam. 
- Dobra przestańmy się kłócić. Wypijmy po kilka szotów i zapomnijmy - powiedział na co przystałam. Weszliśmy z powrotem do klubu.
- Michał ja pójdę do toalety a ty idź nam zamów. Przyjdę tam do ciebie - powiedziałam na co chłopak przytaknął i odszedł w stronę baru. Weszłam do łazienki, wchodząc do wolnej kabiny. Załatwiłam swoją potrzebę, po czym umyłam ręce udając się do baru, przy którym siedział Michał. Gdy tylko mnie zobaczył uśmiechnął się i przysunął drinka. Skinęłam głową i upiłam łyk. Nie wiem ile tam siedzieliśmy, lecz zamiast jednego drinka wypiliśmy trzy i kilka szotów. Nie byłam w pełni świadoma tego co w około mnie się dzieje. Jedyne czego chciałam to Wiktora obok siebie. 

- Wiki, bo musze ci coś wyznać - powiedział Michał 
- No co tam? - spytałam spoglądając na niego.
- Wiem, że jest ci z nim źle. Nie doceniałaś mnie nigdy. Byłem zawsze obok ciebie. I no nie ukrywając to ze mną powinnaś być a nie z nim. - wybełkotał również dość pijany Michał.
- Michał nie jest mi z nim źle. Kocham go i to mocno. Może i byłeś obok, ale ja nic do ciebie nie czuję nie będę się zmuszać. - powiedziałam spoglądając na chłopaka.
- Żuć go to tylko głupi dzieciak - nie dawał za wygraną.
- Przypominam, że jest on starszy od ciebie - powiedziałam na co ten machnął ręką. Spojrzałam na parkiet dostrzegając chłopaków, którzy szli w naszą stronę. Michał chyba też to zobaczył, po czym szybko się do mnie przysunął złączając nasze usta. Nie oddałam pocałunku, a zaraz obok znalazł się Wiktor, który rzucił się na chłopaka. Michał dostał kilka ciosów na twarz, tak samo jak i Wiktor. W końcu rozdzielili ich chłopacy. 

- Franek ogarnij tego idiotę a ja i Wiki weźmiemy Wiktora. - powiedział Krzysiek łapiąc mnie za rękę, po czym oboje z nas wyprowadził z klubu, gdzie czekała na nas taksówka. Ani słowem nie odezwałam się z Wiktorem. Widziałam, że był wkurwiony i to na maksa. 
Kilkanaście minut później znaleźliśmy się w mieszkaniu moim i Wiktora. Chwiejnym krokiem poszłam po apteczkę, którą przyniosłam do salonu gdzie siedział Wiktor. Podałam apteczkę, Krzyśkowi a ten opatrzył chłopaka. 

- Jesteś zły? - spytałam spoglądając na Wiktora.
- Jutro pogadamy, dziś i tak to nie ma sensu, skoro jesteś pijana. - rzekł od niechcenia, po czym wstał.
- Krzysiek, zostań z nią. Ja idę muszę ochłonąć. - powiedział na co Krzysiek przytaknął. Po chwili nie było śladu po Wiktorze.
- I na co ci to było? - spytał Krzysiek patrząc na mnie.
- Nie oddałam pocałunku, zresztą on pierwszy mnie pocałował - powiedziałam opierając się o ramie chłopaka.
- Wiem, wiem. Idź spać zostanę z tobą - powiedział na co przytaknęłam. Chwiejnym krokiem udałam się do sypialni w której zmyłam makijaż i nie przebierając się, położyłam się spać.
|
|
|
|
|
|
|
Zaczynają się lekkie dymy kochani!!

,,Tylko tobą pachnie lawenda" -  Kinny Zimmer 《KOREKTA》Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz