Cichy wieczór, ciemny pokój oświtlony pomarańczowym światłem lamp stojących. Zasłonięte okna, i stolik z pustymi opakowaniami po jedzeniu. Ciche odgłosy całusów na ustach, i dwie osoby na kanapie.
Nicolle gładziła rękami szyję Lancea oddając swoją w jego pocałunki. Czuła lekka brodę ocierającą się o jej podbródek. Nie zamierzała kończyć chwili rozkoszy z osobą którą kochała i czuła zaufanie.
- Może pójdziemy do sypialni? - Zaproponował Lance przestając całować i patrząc w oczy młodszej.
- A może zrobimy to tutaj?
- Na kanapie?
- Yhm... albo w kuchni...
Lance uśmiechnął się uwodzicielsko po czym zaczął ponownie całować szyję dziewczyny. Nie przestawał czując coraz większy dyskomfort z powodu braku tlenu. Przeniósł pocałunki na usta dziewczyny która zaczęła je oddawać. Lecz ich rozkosz przerwał dźwięk telefonu ze stolika. Chłopak zirytował się i położył ręce na policzkach Nici.
- Ymmm... Lance... - Mruknęła przez pocałunki. - Odbiorę...
- Nie... proszę... - Powiedział wbijając usta mocniej.
- Lance, a jeśli to coś ważnego?
Chłopak niechętnie odsunął się od dziewczyny.
Nicolle sięgnęła telefon, odebrała patrząc na ekran.
Thomas...
Przyłożyła telefon do ucha.
- Hej, co tam?
- Hej Nici... przeszkadzam ci?
- Nie... a co?
- Możemy porozmawiać? Na osobności?
- No dobra, a gdzie?
- Wiesz gdzie jest góra Thomasa?
- Ta. - Parsknęła śmiechem.
- No to tu jestem, przyjedziesz?
- Nie mam samochodu... ale ogarnę taksówkę, za pół godziny powinnam być.
- Okej... dzięki, do zobaczenia.
- Na razie. - Rozłączyła się i wyszła z pod ciała Lancea.
- Co się dzieje? - Zapytał zdziwiony.
- Muszę gdzieś pojechać.
- O tej godzinie? - Zapytał patrząc na zegarek, 21:02.
- Tak... wrócę jak najszybciej, obiecuje.
- No dobra... - Westchnął siadając na kanapie.
- Ej... wrócę, dokończymy co zaczęliśmy i powtórzymy to jeszcze jutro okej?
- Myślisz że ja chcę tylko seksu?
- Nie... ale co mamy robić?
- Nie wiem... myślałem nad jakimś urlopem... na plaży...
- Zastanowię się. - Uśmiechnęła się, pocałowała chłopaka w usta po czym udała się do przedpokoju. Założyła swój ulubiony czarny płaszcz. Buty na koturnie i małą czarną torebkę. Wyszła z mieszkania, zamówiła taksówkę po czym pojechała na umówione miejsce.
- 25 minut później -
Droga długa, kręta i ciemna pośród b ogatych domów Vinewood. Przejechała całe miasto, góry i rzeki aż w końcu dotarła na górkę ,,Thomasa". Nazwa wzięła się od tego że Shelby zawsze na niej przesiaduje by móc odpocząć, pomyśleć czy wyżyć się emocjami.
Thomas był osobą uczuciową, humorystyczną i przyjacielską. Uwielbiał poznawać nowe osoby, żyć w gronie osób, rozmawiać i mieć kontakt cielesny z innymi. Przytulanie, zbijanie piątek czy uśmiechanie się było czymś co uwielbiał nad wszystko.
Wszystko to skrywało się w mężczyźnie, z wysportowaną sylwetką, o jasnej karnacji i ciemnymi włosami.
Nicolle wysiadła z taksówki poprzednie płacąc za przejazd. Poszła kamienną ścieżką w stronę okrągłej platformy z widokiem na miasto. Widok stąd był piękny, widać stąd całe miasto, wieżowce, molo, lotnisko, port i fabryki.
Podeszła do mężczyzny stojącego nad urwiskiem z rękami w kieszeniach czarnych dżinsów. Patrzał na miasto, na wysokie wieżowce które zawsze oświetlały niebo miasta.
Zbliżyła się do niego na parę metrów od jego pleców.
- Hej Thomas. - Odparła w jego stronę po czym przełknęła ślinę i rozejrzała się po okolicy.
- Hej Nici. - Odpowiedział po czym obrócił głowę w jej stronę.
Brązowe oczy Thomasa odbijały światło lampy przy ulicy.
- Chciałeś porozmawiać to jestem...
- Ta... - Podszedł powoli do kobiety patrząc na kamienie pod jego stopami. - Chciałem ci coś... dać.
- Co takiego? - Zdziwiona spojrzała na Thomasa podchodzącego coraz bliżej do niej.
Thomas pokręcił coś po swoim palcu, zdjął to coś i trzymał w palcach drugiej ręki.
- Weź to. - Powiedział wystawiając dłoń w stronę młodszej a w niej złotą obrączkę... - Mi to już nie jest potrzebne... wyrzuć... czy zostaw... co chcesz...
- Nie... Nie! Nie wezmę tego!
- Nicolle proszę...
- Nie! Nie wezmę czegoś co jest dla ciebie ważne!
- Ale nie jest mi to już potrzebne...
- Jak nie?! Nie myślisz o żonie?! By to naprawić?
- Za późno... chce rozwodu, wystawiła mi pozew...
- I trudno... naprawię to... obiecuje Thomas.
- Nie masz czego naprawiać.
- Czemu jesteś taki uparty?
- Bo mówię prawdę. - Odwrócił się w stronę miasta. - Za niedługo będę mógł mówić do siebie rozwodnik...
- Dobra... ale co miałabym zrobić z obrączką? Powiesić na ścianie i podpisać ,,Jak zniszczyłam życie przyjacielowi"?!
- To nie była twoja wina.
- Moja wina Thomas! To ja cię uwodziłam...
- A to ja cię pocałowałem... - Obrócił się w jej stronę. - To ja stoję za tym że obydwoje teraz o tym gadamy.
Nicolle stała szukając słów które mogłaby wypowiedzieć.
- Gdy... będziesz zeznawać w sądzie, nie kłam, powiedz wszystko o co cię zapytają, z najszczerszą prawdą okej?
- Thomas... ja-
- Obiecujesz? - Przerwał jej.
Do oczu Nicolle napłynęły łzy które Shelby od razu zobaczył.
- Obiecuje... - Odparła wycierając łzę na jej policzku.
Wszystko było w jej rękach.
Cała reszta życia Thomasa.
Który chciał je zniszczyć, bo uznał się za winnego...
CZYTASZ
Hierarchia ~ Rodzina Montanha / Gregory Montanha
FanfictionHierarchia, to opowieść o rodzinie Gregorego Montanhy (5city rp) który w wieku piętnastu lat spłodził syna Alexa... a potem córkę Nicolle którą kocha jak ojciec... lecz czy Alex jest jego ukochanym synem? Nicolle, córka Gregorego która jest tu główn...