To był ten dzień, środa, tydzień po ostatnich wydarzeniach. Dzień pochmurny, mroźny, jak na wieczne zachodnie ciepło Los Santos.
Nicolle od rana zachowywała się dziwnie, wszystko robiła w pośpiechu, ze stresem i zdenerwowaniem w oczach. Przestraszona musiała wytrzymać do południa.
Była w mieszkaniu Lancea, ostatnio ciągle tam przesiaduje, prawie że tam zamieszkała. Przyzwyczaiła się do nowoczesnego stylu mieszkania, marmuru, szarości i bieli. I do Lancea który zawsze po pracy siadał na kanapie i oglądał telewizję. Mężczyzna od tygodnia starał się wspierać Nicolle, przesiadywał z nią, doradzał, pomagał miłymi słowami. Dziewczyna zbliżyła się do niego jeszcze bardziej, ich miłość rozkwitała w dobrym kierunku.
Trench nie wyrażał złości gdy Nici mówiła o swoich przeżyciach z Thomasem, lecz był zazdrosny, ale czuł że nie pomoże to Nici a może jedynie bardziej zaszkodzić.
Nicolle właśnie siedziała na ławce, w swoim czarnym płaszczu i patrzała w ziemię myśląc co powiedzieć przed sądem, jak przedstawić to o co zapewne zapytają, czyli jej uczucia do Thomasa, i o ich noc. Była zestresowana, jak nigdy.
- O, tu jesteś. - Powiedział męski głos siadający obok niej. Spojrzała na mężczyznę widząc bruneta. - Stresujesz się?
- Ta... jak nigdy... - Odparła patrząc w brązowe oczy ojca. - Czuje się jakbym miała za chwilę się rozpaść... - Opisała ogółem.
- Dasz radę. - Poklepał ją po plecach. - W razie czego będę na sali, będzie Lance, Mia... kiedy będziesz potrzebowała poproś o przerwę.
- Wiem. - Oznajmiła chowając twarz w dłoniach. - Za ilę rozprawa?
Gregory spojrzał na zegarek.
- Za piętnaście minut... powinniśmy już wejść.
- Yhm... - Westchnęła i wzięła głębszy oddech. - Chodźmy. - Wstała z ławki.
Po chwili Montanha zrobił to samo, stanęli naprzeciwko siebie ze zmieszanymi minami.
W tym samym czasie Thomas siedział na ławce w korytarzu sądu. Rozprawa była jawna, dlatego w korytarzu roiło się od ludzi. Chłopak siedział w samotności, wpatrzony w podłogę z kremowych płytek.
Usłyszał kogoś podchodzącego w szpilkach, spojrzał na tą osobę i zauważył Mię.- Wszystko okej Thomas? - Zapytała siadając obok.
- Jak może być okej? Za chwilę moje małżeństwo runie...
- Co zamierzasz powiedzieć?
- Prawdę... wszystko to co się działo.
- To dobrze... nie okłamuj sądu bo okłamiesz wszystkich i siebie.
Thomas siedział dalej wpatrzony w płytki na podłodze.
Nagle usłyszał kolejny głos po jego drugiej stronie. Spojrzał na tą osobę, na co wstał o stanął przed nią.- Nici... - Odparł.
- Thomas... jak się czujesz?
- Dobrze... nawet.
Po chwili podszedł do nich Gregory, stanął obok córki i spojrzał na Shelbyego. Wtedy podszedł Lance ubrany w czarną marynarkę.
- Nici obiecaj mi że powiesz wszystko o co zapytają, z całą prawdą i ze szczegółami. - Poprosił Thomas patrząc w oczy dziewczyny.
- Obiecuje... - Powiedziała zmniękczając głos. Wtedy poczuła rękę na swoim ramieniu. Spojrzała na Gregorego i oparła głowę o pierś ojca.
- TY SZUJO! - Nagły krzyk wzdrgnął całą piątkę. Montanha i Lance spojrzeli na zdenerwowaną i zdesperowaną kobietę idącą w ich stronę, Nici widząc ją wtuliła się bardziej w ciało taty, Mia ruszyła w stronę kobiety by ją zatrzymać a Thomas poczuł pchnięcie od strony pleców. - NIENAWIDZĘ CIĘ!
Thomas był okładany ręką po głowie, plecach, próbując uchronić się od ciosów zasłaniając się rękami.
- Susan! - Krzyknął Lance łapiąc kobietę za ręce i odsuwając ją od Shelbyego.
- Puść mnie!
- Susan uspokój się! - Odsunął ją na kilka metrów łapiąc ze jej przedramiona. - Tak niczego nie załatwisz!
- Zostaw mnie! - Szarpała się.
- Do jasnej cholery! Spójrz na mnie! Spójrz!
Susan spojrzała zdesperowana na Lancea.
- Za chwilę jest rozprawa... tam rozwiążecie tą sprawę tak jak zadecydowaliście! - Odparł sfrustrowany. Puścił jej ręce widząc uspokojenie w jej oczach po czym wrócił do reszty. Podszedł do Nici która ewidentnie bała się, wystraszona puściła Gregorego i przytuliła Lancea.
Gregory uśmiechnął się razem z Mią widząc wtuloną parę. Wyczuł że Lance jest osobą którą Nici kocha, ufa i szanuje, a Lance to odwzajemniał.
W końcu jest szczęśliwa.
Thomas za to stał z lekkim uśmieszkiem czując mały dyskomfort widząc parę.
Ehhh... czemu dalej czuje tą jebaną zazdrość? Nie ważne.
Usiadł na ławce i wtedy z drzwi od sali sądowej wyszła młoda, wysoka kobieta ubrana w czarną marynarkę, spódnicę i w czarne obcasy.
- Zapraszam strony na salę. - Oznajmiła po czym wróciła do środka.
Susan weszła jako pierwsza wraz ze swoim adwokatem.
Thomas wymienił się wzrokiem ze wszystkimi, zatrzymał wzrok na dłuższą chwilę na Nicolle dając jej znać żeby nie panikowała po czym wszedł na salę...
Chwilę później wszyscy już weszli, oprócz Nicolle która była świadkiem...
Ogólnie miał być jeden długi rozdział. Ale jestem trochę zmęczony. Dlatego kolejny rozdział za niedługo! :I
CZYTASZ
Hierarchia ~ Rodzina Montanha / Gregory Montanha
FanfictionHierarchia, to opowieść o rodzinie Gregorego Montanhy (5city rp) który w wieku piętnastu lat spłodził syna Alexa... a potem córkę Nicolle którą kocha jak ojciec... lecz czy Alex jest jego ukochanym synem? Nicolle, córka Gregorego która jest tu główn...