Teraźniejszość
— Gwen? — nagle z czytania mojej nowej książki wyrwał mnie głos taty który otworzył szeroko moje drzwi wcześniej nie pukając, co na szczęście zdarzało się rzadko, zamknęłam książkę i spojrzałam na niego — Pamiętasz że dzisiaj wieczorem robimy ognisko?
— Tak tato, dziwne by było to jakbym nie pamiętała — zaśmiałam się odkładając przy tym książkę na łóżko. — Przecież robimy go co roku pod koniec wakacji.
— No tak, rzeczywiście — uśmiechnął się ciepło. — Ale dzisiaj przychodzą za to sąsiedzi z okolicy...
— Chyba nie mówisz o rodzinie Harrisów? — spojrzałam na niego z nadzieją.
— No wiesz, tak jakby.. — przekrzywił głowę w bok — ...tak.
— Tato!
— Oj nie przesadzaj, oni nie są aż tacy źli — machnął ręką.
— Mhm jasne, a nie pamiętasz już może jak rok temu ich syn wypełnił moje buty pianką do golenia, a ich córka wysmarkała się w moją koszulkę? — słyszałam jedynie jak parskną śmiechem. — Tak, tak śmiej się śmiej, zobaczymy jak w końcu tobie się oberwie.
— Dobrze już dobrze, to fakt mają ciut nie wychowane dzieci — podniosłam jedną brew. — No okej, trochę bardzo nie wychowane, ale popatrz na to z innej strony.
— Ja widzę tylko w tym wypadku złe strony — wzruszyłam ramionami.
— A ja za to nie — oparł się o framugę drzwi,
— Ciekawe.
— Ja mam z tego ubaw — od razu po wypowiedzeniu tych słów wzięłam do ręki poduszkę i wycelowałam w niego, to znaczy chciałam w niego ale zrobił unik, a poduszka poleciała daleko za niego. — Dobra młoda, szykuj się.
— Za ile będzie grill i za ile oni przyjdą? — dopytałam aby upewnić się ile mam dokładnie czasu.
— Za jakieś... — spojrzał na zegarek na swoim nadgarstku — dwie lub trzy godziny.
Pokiwałam tylko głową, a on się lekko uśmiechnął i wyszedł zamykając moje drzwi za sobą.
Westchnęłam wstając z łóżka, w rękę chwyciłam książkę i odłożyłam ją na półkę.
Podeszłam do dość dużego okna i zaczęłam wpatrywać się w przepiękny krajobraz gór.
Tak, byliśmy w górach.
Co roku w ostatni miesiąc wakacji, to znaczy bardziej pod koniec ostatniego miesiąca wakacji przyjeżdżamy tutaj, do naszego nie za dużego domku z tatą oraz Tobim na parę tygodni lub dni, w tym roku przyjechaliśmy tutaj dokładnie na 3 tygodnie, które minęły strasznie szybko i jutro po południu trzeba będzie zbierać się z powrotem i wrócić do naszej dzielnicy.
I oczywiście jak co roku aby uczcić zakończenie wakacji robimy ognisko, czasami jesteśmy z tatą sami, a czasami tak jak na przykład dzisiaj przychodzą goście, dla mnie osobiście mogłoby ich nie być, a zwłaszcza jak jest to rodzina Harris.
Harrisowie to małżeństwo w wieku około trzydziestu lat i mają syna oraz córkę w tym samym wieku czyli oboje mają po siedem lat i którzy szczerze mogliby być lepiej wychowani, te dzieciaki strasznie lubią komuś robić na złość, mają z tego fun, a ja za to mam podwyższoną adrenalinę i noradrenalinę, no ale cóż trzeba to przeżyć.
Podeszłam do łóżka gdzie leżał mój telefon, zabrałam go i wsadziłam w tylną kieszeń moim czarnych spodni.
Otworzyłam drzwi i wyszłam z pokoju, zeszłam po schodach na dół i skierowałam się do kuchni gdzie spotkałam tatę.
CZYTASZ
Oczami Anioła
JugendliteraturKiedy byłam małą dziewczynką miałam naprawdę wszystko o czym można było marzyć, dużo zabawek, jak dla sześcioletniej duszyczki wielki dom który z wiekiem stawał się coraz mniejszy, ale oczywiście nie przesadnie mniejszy, pieska o imieniu Tobi który...