Rozdział 3. Powrót do domu

1 1 0
                                    

Następnego dnia obudziły mnie promienie słoneczne które przedarły się przez moje okno przez to że wieczorem zapomniałam zasłonić okna roletami.

Otworzyłam najpierw jedno oko i rozejrzałam się po pokoju po czym otworzyłam drugie i podniosłam się do pozycji siedzącej, złapałam za telefon i spojrzałam na zegarek który wskazywał godzinę 5:20.

Jako że za dziesięć minut miał mi dzwonić budzik to go wyłączyłam i odłożyłam telefon po czym się przeciągnęłam.

Zanim podniosłam się z łóżka na stopy włożyłam ciepłe papcie i dopiero po tym wstałam i skierowałam się do łazienki.

Ściągnęłam z siebie ubrania, rozpuściłam włosy które na noc były spięte w luźnego koczka i wskoczyłam pod prysznic.

Tak szczerze, bardzo tęsknie za wanną.

Puściłam sobie mogłabym wręcz powiedzieć że gorącą wodę i zaczęłam się nią oblewać.

Po skończonym przyjemnym prysznicu wytarłam się, włosy zawinęłam w turban, ubrałam świeże jakieś po domu ubrania i umyłam zęby.

Wyszłam z łazienki i od razu skierowałam się do kuchni gdzie napotkałam swojego tatę który stał opierając się o blat i trzymał się za głowę.

— Uuu kacyk męczy co — odezwałam się biorąc garnek do ręki.

— Mhm — mruknął. — Oj zdecydowanie za dużo wczoraj wypiłem...

— Zwłaszcza że jeszcze nie masz głowy do picia — zaśmiałam się, on na mnie spojrzał i bez żadnego wykłócania się o to pokiwał twierdząco głową. — Masz siłę by wracać dzisiaj do domu?

— Tak, tak — odparł biorąc do ust tabletkę przeciwbólową.

— Na pewno? — dopytałam dla pewności.

— Spokojnie, dam radę — pogłaskał mnie po głowię i wyszedł z kuchni podajże do salonu.

Ja za to zabrałam się do kontynuowania robienia śniadania.

Dzisiaj przepyszna waniliowa budyniowa owsianka z dodatkami takimi jak dwie kostki czekolady mlecznej oraz białej, a do tego czekoladowy pudding, nektarynka oraz banan. Uwielbiam takie śniadania.

Z gotowym śniadaniem poszłam do swojego pokoju w którym położyłam się jeszcze do łóżka, odpaliłam laptopa aby włączyć jakiś film i zaczęłam się zajadać.

Po zjedzonym posiłku brudne naczynie umyłam oraz schowałam do szafki po czym pobiegłam do góry pakować swoje rzeczy na dzisiejszy powrót do domu.

Ahh to już, wakacje jak to wakacje bardzo szybko minęły, wręcz za szybko, no ale jest tak w zasadzie zawsze, nie ma co marudzić prawda?.

— Gwen jesteś gotowa?! — usłyszałam mojego tatę z dołu.

— Tak, już schodzę! — odpowiedziałam mu i zaczęłam się zbierać.

Wzięłam swoją walizkę oraz torebkę i zeszłam na dół.

— Wszystko masz? — zapytał.

— Tak, raczej tak.

Wyszliśmy z domku zamykając dokładnie drzwi i podeszliśmy do auta do którego spakowaliśmy cały bagaż.

— No to co, do następnych wakacji — powiedział patrząc się na dom.

— Do następnych wakacji — powtórzyłam.

— Wsiadaj.

— Ty będziesz prowadził? — mruknęłam zapinając pasy.

— A kto inny — uśmiechnął się do mnie i odpalił auto.

Oczami AniołaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz