Rozdział 10. Poznajmy się Bliżej

1 1 0
                                    

Ethan zaparkował na jednym z wolnych miejsc i kiedy miałam wychodzić z jego samochodu do głowy wpadło mi pewne pytanie.

— Więc to tu sobie pomieszkujesz, ciekawe bloki, pierwszy raz je widzę — mówił przyglądając się wszystkiemu co się znajdowało w pobliżu jego wzroku.

— Bloki jak bloki — wzruszyłam ramionami się zaśmiałam.

— No niby tak ale wiesz, jak ktoś jest w miejscu którego akurat nie zna to wszystko dla niego jest ciekawe — uśmiechnął się i spojrzał mi w oczy.

Przez jakiś czas trwaliśmy w tym spojrzeniu, ale po chwili przypomniało mi się pytanie które chciałam mu zadać.

— Ethan?

— Hmm? — mruknął wciąż patrząc się na mnie.

— Chciałbyś może... — przerwałam na chwilę nie będąc pewna czy na pewno zadać mu to pytanie ale po chwili się przełamałam — ...wejść na chwilę?

— Z wielką chęcią — na jego twarzy uformował się szeroki uśmiech, zresztą tak samo jak na mojej.

— W takim razie zapraszam na górę.

Weszliśmy do mieszkania i zdjęliśmy buty, wchodząc od razu rozpoznałam czy jest mój tata w domu, nie było go, brak kurtki oraz butów.

— Chcesz coś może do picia? — zapytałam gdy weszliśmy w głąb mieszkania.

— Aa jakie są opcje? — usłyszałam tuż za sobą.

— Hmm kawa, herbata, sok bananowy lub brzoskwiniowy lub... — odwróciłam się w jego stronę — zwykła woda.

— Ojj ciężki wybór, ale dzisiaj skuszę się chyba na sok brzoskwiniowy — oparł się o ścianę i zaczął mi się przyglądać.

— Dobry wybór.

Wyciągnęłam jeszcze nie otwarty sok z szafki, wzięłam dwie szklanki i zaprosiłam go do swojego pokoju.

— Ładnie tu masz, tak przejrzyście i czysto

— Dziękuję, mama mnie nauczyła że czysty pokój to czysta dusza — odłożyłam szklanki na biurko, otworzyłam sok i nalałam nam tego przepysznego płynu.

Podałam szklankę brunetowi na co cicho podziękował i usiedliśmy na łóżku.

— Powiem ci że mądre słowa — upił łyk soku.

— Zgadzam się — uśmiechnęłam się lekko.

— Rodzice w pracy? — zadał nagle pytanie.

— Emm szczerze nie wiem gdzie się podziewa aktualnie mój tata, możliwe że jest w sklepie lub właśnie szuka gdzieś pracy. — Wzruszyłam ramionami.

— A mama? — dopytał.

— No mam nadzieje że tam gdzie jest teraz nie męczą jej zbędną pracą — upiłam trochę soku i spojrzałam na chłopaka.

— To znaczy że...

— Tak, to znaczy że nie żyje — spojrzałam w dół na szklankę.

— Przyk...

— Nie potrzebnie — szybko mu urwałam. — Może opowiesz mi coś więcej o sobie co?

— Ou tak, jasne — zaczął — więc urodziłem się tak naprawdę w San Diego, ale gdy miałem 8 lat przeprowadziliśmy się tutaj z rodzicami ponieważ właśnie tutaj była reszta naszej rodziny, mam dwóch braci, jeden jest o 6 lat młodszy, a drugi starszy o 4 lata.

— Chyba fajnie mieć rodzeństwo co nie? — zapytałam ciekawa.

— Ogólnie to niby tak, ale wiesz ile jest z nimi nerwów — na jego słowa na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech przypominając sobie chwilę kiedy cieszyłam się jak głupia że będę miała siostrę. — Ale kontakt mam tylko z tym młodszym pajacem Connorem.

Oczami AniołaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz