Ethan zaparkował na jednym z wolnych miejsc i kiedy miałam wychodzić z jego samochodu do głowy wpadło mi pewne pytanie.
— Więc to tu sobie pomieszkujesz, ciekawe bloki, pierwszy raz je widzę — mówił przyglądając się wszystkiemu co się znajdowało w pobliżu jego wzroku.
— Bloki jak bloki — wzruszyłam ramionami się zaśmiałam.
— No niby tak ale wiesz, jak ktoś jest w miejscu którego akurat nie zna to wszystko dla niego jest ciekawe — uśmiechnął się i spojrzał mi w oczy.
Przez jakiś czas trwaliśmy w tym spojrzeniu, ale po chwili przypomniało mi się pytanie które chciałam mu zadać.
— Ethan?
— Hmm? — mruknął wciąż patrząc się na mnie.
— Chciałbyś może... — przerwałam na chwilę nie będąc pewna czy na pewno zadać mu to pytanie ale po chwili się przełamałam — ...wejść na chwilę?
— Z wielką chęcią — na jego twarzy uformował się szeroki uśmiech, zresztą tak samo jak na mojej.
— W takim razie zapraszam na górę.
Weszliśmy do mieszkania i zdjęliśmy buty, wchodząc od razu rozpoznałam czy jest mój tata w domu, nie było go, brak kurtki oraz butów.
— Chcesz coś może do picia? — zapytałam gdy weszliśmy w głąb mieszkania.
— Aa jakie są opcje? — usłyszałam tuż za sobą.
— Hmm kawa, herbata, sok bananowy lub brzoskwiniowy lub... — odwróciłam się w jego stronę — zwykła woda.
— Ojj ciężki wybór, ale dzisiaj skuszę się chyba na sok brzoskwiniowy — oparł się o ścianę i zaczął mi się przyglądać.
— Dobry wybór.
Wyciągnęłam jeszcze nie otwarty sok z szafki, wzięłam dwie szklanki i zaprosiłam go do swojego pokoju.
— Ładnie tu masz, tak przejrzyście i czysto
— Dziękuję, mama mnie nauczyła że czysty pokój to czysta dusza — odłożyłam szklanki na biurko, otworzyłam sok i nalałam nam tego przepysznego płynu.
Podałam szklankę brunetowi na co cicho podziękował i usiedliśmy na łóżku.
— Powiem ci że mądre słowa — upił łyk soku.
— Zgadzam się — uśmiechnęłam się lekko.
— Rodzice w pracy? — zadał nagle pytanie.
— Emm szczerze nie wiem gdzie się podziewa aktualnie mój tata, możliwe że jest w sklepie lub właśnie szuka gdzieś pracy. — Wzruszyłam ramionami.
— A mama? — dopytał.
— No mam nadzieje że tam gdzie jest teraz nie męczą jej zbędną pracą — upiłam trochę soku i spojrzałam na chłopaka.
— To znaczy że...
— Tak, to znaczy że nie żyje — spojrzałam w dół na szklankę.
— Przyk...
— Nie potrzebnie — szybko mu urwałam. — Może opowiesz mi coś więcej o sobie co?
— Ou tak, jasne — zaczął — więc urodziłem się tak naprawdę w San Diego, ale gdy miałem 8 lat przeprowadziliśmy się tutaj z rodzicami ponieważ właśnie tutaj była reszta naszej rodziny, mam dwóch braci, jeden jest o 6 lat młodszy, a drugi starszy o 4 lata.
— Chyba fajnie mieć rodzeństwo co nie? — zapytałam ciekawa.
— Ogólnie to niby tak, ale wiesz ile jest z nimi nerwów — na jego słowa na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech przypominając sobie chwilę kiedy cieszyłam się jak głupia że będę miała siostrę. — Ale kontakt mam tylko z tym młodszym pajacem Connorem.
CZYTASZ
Oczami Anioła
ספרות נוערKiedy byłam małą dziewczynką miałam naprawdę wszystko o czym można było marzyć, dużo zabawek, jak dla sześcioletniej duszyczki wielki dom który z wiekiem stawał się coraz mniejszy, ale oczywiście nie przesadnie mniejszy, pieska o imieniu Tobi który...