Luca
Czekałem na Lucy w umówionym miejscu. Denerwowałem się tym spotkaniem. Cały czas zastanawiałem się co powinienem powiedzieć, jak się z tego wytłumaczyć i nie mam pojęcia jak to zrobić. Uniosłem kąciki ust gdy zobaczyłem, że idzie. Podniosłem się z ławki gdy podeszła bliżej. Nie miałem pojęcia jak mam teraz się zachować. Co zrobić. Nienawidzę być taki bezradny. Stanęliśmy na przeciwko siebie, od razu dało się wyczuć między nami gęstą atmosferę. Podrapałem się po karku, chcąc coś powiedzieć. Tylko, że w głowie miałem pustkę. Zacisnąłem usta i spojrzałem w jej oczy. Stała cały czas na przeciwko patrząc mi w oczy, rękami się objęła, potarła dłońmi ramiona, a widząc łzy w jej oczach, znienawidziłem się jeszcze bardziej.
- Zawsze tak robisz gdy się denerwujesz? - ściągnąłem brwi. - Drapiesz się po karku.
- Taki nawyk. Ty wykręcasz palce. - lekko się uśmiechnąłem i spojrzałem na jej dłonie. - Lucy, chciałbym się jakoś wytłumaczyć, ale nie wiem co mam powiedzieć. Nie mam nic na swoją obronę. Źle się zachowałem, jestem tego świadomy. Jestem też świadomy, że pokazałem się od tej gorszej strony. Przepraszam. Nie mam wytłumaczenia, mogę Cię tylko przeprosić. I obiecać, że to już się nie wydarzy.
- Mogłeś coś zrobić Maxowi, mnie, sobie. - przygryzłem wargę, miała rację. - Luca, było mi łatwiej gdy Cię nie było. Było mi dużo łatwiej gdy nie wiedziałam kim jesteś.
Spiąłem się na jej słowa, mogły one oznaczać tylko jedno. Bym zniknął. Wypuściłem wstrzymane powietrze i spojrzałem w niebieskie niebo.
- Ale się pojawiłeś. - wróciłem do niej wzrokiem. - Max Cię pokochał, ciągle o Ciebie pyta. Wiem, że ty też go pokochałeś. Nie potrafię mu odebrać ojca, którego nigdy nie miał.
Zrobiłem duży krok w jej stronę i przytuliłem ją do siebie. Objęła mnie na co lekko się uśmiechnąłem. Zsunąłem dłoń na jej krzyż, a drugą złapałem ją za tył głowy.
- Przepraszam. - szepnąłem. - Przepraszam za to co zrobiłem.
Zamknąłem oczy, czułem jak moje ciało się powoli rozluźnia. Odsunęła się ode mnie, a wtedy otworzyłem oczy. Podniosła na mnie wzrok i objęła się ramionami.
- Jeśli taka sytuacja powtórzy się kolejny raz, nie będziemy mieli o czym rozmawiać. - kiwnąłem głową. - Kiedy wyjeżdżasz? Na długo?
Skrzywiłem się na samą myśl o tym wyjeździe. Nie chcę tam lecieć, ale muszę w końcu powiedzieć prawdę o dziecku. Skoro mama powiedziała już Dominikowi. Kwestia czasu aż ojciec się dowie, a wolę sam mu to powiedzieć. Nie wiem czego mam się tam spodziewać.
- W poniedziałek. Nie wiem na ile, pewnie kilka dni. Chyba, że ojciec mnie wyrzuci z domu to wrócę na następny dzień. - uśmiechnąłem się. - Nie będę tam na pewno dłużej niż tydzień.
- Dalej nie macie najlepszych relacji?
- Nie rozmawialiśmy ze sobą od naszej kłótni w domu. - wzruszyłem ramionami. - Dogadałem się tylko z bratem, tak mi się wydaję. Lily jest w ciąży.
- Kto to Lily?
- Jego narzeczona. - uśmiechnąłem się. - Za niecały rok biorą ślub. Śmiało mogę powiedzieć, że mój brat jest bardziej ogarniętym facetem ode mnie. Jest młodszy o cztery lata, od małego nas porównywali. Chyba nie muszę mówić kto był tym lepszym dzieckiem.
Lekko się uśmiechnęła i złapała mnie za rękę. Ścisnąłem ją i na nią spojrzałem. Oparła głowę o moje ramię na co się uśmiechnąłem. Objąłem ją ramieniem i w ciszy ruszyliśmy przed siebie. Odprowadziłem ją do domu, stanęliśmy przed drzwiami i na siebie spojrzeliśmy. Oparłem się o barierkę od schodów i przyciągnąłem dziewczynę do siebie. Nachyliłem się nad nią i pocałowałem. Długo się powstrzymywałem przed tym, ale się poddałem i przestałem się katować. Złapała mnie za kark i pogłębiła pocałunek. Na chwilę przejęła inicjatywę, ale szybko jej ją odebrałem. Odsunęła się by na mnie spojrzeć.
![](https://img.wattpad.com/cover/298394256-288-k251244.jpg)
CZYTASZ
Porzucone Marzenia [ZAKOŃCZONE]
FanfictionLuca od zawsze wiedział czego w życiu chcę i dążył do spełnienia celu. Nie wie jednak, że jedna wiadomość przewróci jego życie do góry nogami. Lucy od zawsze chciała rozwijać się w malarstwie, ciąża w młodym wieku jednak pokrzyżowała jej plany i zre...