Luca
Rozciagnąłem się na łóżku i uśmiechnąłem się na widok śpiącego syna, który był przytulony do mojego boku. Pogładziłem go po włosach i starając się go nie obudzić, podniosłem się z łóżka. Zanim wyszedłem z pokoju Lucy, upewniłem się, że go nie obudziłem, a potem zszedłem na dół w samych bokserkach. Wiedziałem, że mamy Lucy nie będzie to nie fatygowałem się by się ubrać. Objąłem Lucy gdy stanąłem za nią i zacząłem całować ją po szyi. Dała mi lepszy dostęp i przerwała przygotowanie śniadania. Kiedyś zastanawiałem się czy jestem szczęśliwy, w tym momencie jestem. Pół roku temu, nie mogłem tego powiedzieć choć byłem pewien, że jestem szczęśliwy. Nie byłem. Chciała wrócić do przygotowania śniadania, ale zabrałem jej nóż z ręki i odłożyłem go na blat. Uśmiechnąłem się gdy wsunąłem dłoń w jej spodnie, a ona nie zaprotestowała. Przyległa do mojego ciała, a ja miałem zamiar to wykorzystać. Drugą dłonią powędrowałem do jej piersi, rozchyliła wargi gdy lekko je ścisnąłem. Bardziej podobał mi się fakt, że nie ma na sobie stanika. Zsunąłem jej spodnie z majtkami, które bezwiednie opadły na nasze stopy. Odsunąłem wszystko z blatu i ją na nim posadziłem. Zsunąłem z siebie bokserki, byłem cholernie gotowy i spragniony. Nie jestem przyzwyczajony do tak długich przerw miedzy seksem. Kiedyś jedna nie dała rady, to dzwoniłem do drugiej i po sprawie. Teraz jest jednak inaczej, a do zdrady kolejny raz się nie posunę. Niestety wiem, jak zdrada potrafi zaboleć i złamać serce. Nie chcę już tego zrobić żadnej kobiecie. To nie fair. Spojrzałem w oczy Lucy, a po chwili mocnym pchnięciem w nią wszedłem. Na jej twarzy pojawił się grymas więc odczekałem chwilę, po czym zacząłem się poruszać. Wbiła palce w moje ramiona, przeszył mnie lekki ból, ale dla tej chwili zniósłbym nawet tortury. Nie wychodząc z niej, zabrałem ją na ręce i usiadłem na sofie tak, że to ona była teraz na górze. Pozwoliłem jej by to ona przejęła kontrolę, ale sam musiałem się pilnować. Nie miałem przy sobie prezerwatyw, a chyba nie chciałbym na razie kolejnego potomka. Jeden syn jest wystarczający. Przymknąłem oczy gdy mnie ujeżdżała, a nasze jęki mieszały się ze sobą przy naszych ustach. Złapałem ją za kark i przejąłem kontrolę nad pocałunkiem. Ściągnąłem jej koszulkę i złapałem w dłoń jej pierś. Przyssałem się do niej, a ona przyspieszyła swoje ruchy i zacisnęła się na moim kutasie. Złapałem ją za biodra i przyspieszyłem. Jej jęki były co raz głośniejsze, a palce co raz mocniej zaciskały się na moich ramionach.
- Luca. - szepnęła.
- Tak, skarbie. Zrób to. - pocałowałem ją.
Nie musiałem długo czekać. Przygryzła boleśnie moją skórę gdy jej ciałem wstrząsnął orgazm. Też byłem na granicy, szybko z niej wyszedłem i spuściłem się na jej brzuchu. Przytuliłem ją do siebie i razem staraliśmy się uspokoić oddechy. Siedzieliśmy tak przez kilka minut aż w końcu się podniosła, zgarnęła rzeczy z podłogi i pobiegła do łazienki. Założyłem na siebie bokserki i poszedłem zobaczyć czy Max nadal spał. Gdy tylko wszedłem do pokoju, zeskoczył z łóżka i do mnie podbiegł. Wziąłem go w ramiona i pocałowałem w czoło.
- Zaczekaj, tata się tylko ubierze.
Założyłem na tyłek wczorajsze spodnie i podkoszulek. Zabrałem syna na ręce i razem zeszliśmy na dół. Gdy tylko postawiłem go na podłodze, złapał mnie za rękę. Uśmiechnąłem się. Nigdy bym na to nie wpadł, że zbudujemy ze sobą tak mocną więź. I choć dalej nie odważyłem się z nim być sam na sam na dłużej niż godzinę to jednak jestem już temu bliższy. Każdego dnia się uczę, ale mniej więcej wiem z czym to się je. Kucnąłem przy Maxie i wskazałem mu na kąt z zabawkami, a ja dokończyłem śniadanie, które Lucy zaczęła, ale jej przeszkodziłem. Gdy położyłem talerze na stół, wyszła z łazienki. Uśmiechnęła się i do mnie podeszła. Usiadła przy stole, zabierając się za śniadanie. Zawołałem syna, a on od razu znalazł się przy mnie. Zabrałem go na kolana i podałem mu śniadanie.
- Rozmawiałam ostatnio z prawnikiem. - spojrzałem na kobietę przed sobą. - Chcę byś był pełnoprawnym ojcem Maxa. Najprawdopodobniej będzie to długo trwało.
- Poczekam ile będzie trzeba. - uśmiechnąłem się. - Nigdzie się nie wybieram.
- Możesz się jeszcze wycofać. - kącik jej ust drgnął.
Spojrzałem na nią jakby miała drugą głowę.
- Chcesz się mnie pozbyć? - podałem drugą kanapkę synowi. - Trzeba było tak od razu.
Uśmiechnąłem się gdy ona zrobiła to samo.
Lucy
Po śniadaniu posprzątałam i razem stwierdziliśmy, że pójdziemy w trójkę na spacer. Luca wziął szybki prysznic i przebrał się w świeże ciuchy, a ja przebrałam Maxa i po kilkunastu minutach byliśmy gotowi by wyjść. Zamknęłam drzwi i ruszyliśmy do parku. Tego samego, w którym Luca został pobity i stwierdził, że nigdzie nie będzie tego zgłaszał. Nie podobało mi się to, ale nie byłam w stanie go przekonać by zmienił zdanie. Ani ja ani jego brat. Uparty osioł z niego. Złapał mnie za dłoń, a Max szedł kilka kroków przed nami. Oparłam głowę o jego ramię na co się uśmiechnął. Czułam się w jego ramionach jak w niebie. Jego zapach i obecność były moim azylem. Żałowałam na samym początku, że powiedziałam mu, że ma dziecko. Żałowałam, że spotkałam się z nim kolejny raz. Był dla mnie dupkiem i pewnym siebie facetem, ale gdy poznałam go lepiej, przyznałam sama przed sobą, że się myliłam.
- Max, nie odchodź daleko! - krzyknęłam do syna gdy pobiegł do małego placu zabaw.
Podążyliśmy za nim. Uśmiechnęłam się gdy zobaczyłam jak bawił się z jakimś innym dzieckiem. Usiedliśmy nieopodal i mu się przyglądaliśmy. Było tak normalnie, tak jakbym chciała by było codziennie.
- Luca! - oboje się odwróciliśmy do źródła głosu.
- Kto to?
- Moja była, którą kiedyś zdradziłem. - wzruszył ramionami. - Zaczekaj chwilę.
Podniósł się i podszedł do dziewczyny, mniej więcej miała dwadzieścia cztery lata, lekko zaokrąglony brzuch rzucił mi się w oczy. Nie przyglądałam jej się dokładnie, nie chciałam by wyczuła, że się na nią gapię, ale miała ciemne włosy do ramion i ładną cerę. Nie słyszałam o czym rozmawiają, ale wyglądali jakby mieli ze sobą dobre relacje. Zerknęłam na Maxa, który nadal bawił się z jakimś chłopcem, który chętnie podawał mu swoje zabawki. Ściągnęłam brwi gdy zobaczyłam jak ta dziewczyna przytuliła się do mojego faceta. Nie, nie mogę być zazdrosna. Przecież to tylko przytulas. Są dawnymi znajomymi, których kiedyś coś łączyło. No właśnie, kiedyś. Nie teraz. A mimo to byłam zazdrosna.
- Twoja dziewczyna chyba jest zazdrosna. - zaśmiała się i na mnie spojrzała. - Cześć, jestem Sandra.
- Lucy. - podała mi dłoń gdy do mnie podeszła, biła od niej pewność siebie. - Nie martw się, nie zabiorę Ci go. Te czasy już minęły.
Luca się uśmiechnął i złapał mnie za rękę. Zawołał Maxa, który odwrócił się w jego stronę i niemal od razu zerwał się na nogi i do niego podszedł. Luca kucnął i rozłożył ręce, a jego syn od razu się do niego przytulił. Uśmiechnęłam się na ten widok.
- Masz ochotę na lody? - zapytał syna, a ten ochoczo kiwnął głową. - Idziemy?
Objął mnie ramieniem, na drugiej ręce trzymał syna, pożegnał się ze swoją byłą i ruszyliśmy przed siebie do najbliższej budki z lodami.
- Byłaś zazdrosna? - uniósł brwi.
- Nie. - mruknęłam na co parsknął śmiechem. - Co Cię tak bawi.
- Zazdrośnica.
Już miałam mu odpowiedzieć, ale zamknął mnie swoimi ustami. I to wystarczyło. Uśmiechnął się, a w jego oczach zobaczyłam rozbawienie, ale też zadowolenie.
- Dupek. - pokręciłam głową.
- Sama mnie wybrałaś. Widziałaś co bierzesz. - uśmiechnął się.
- I gdybym miała podjąć decyzję drugi raz, zrobiłabym to samo.
Postawił Maxa na ziemi i trzymając go za rękę, pocałował mnie.
- Kocham Cię, świnko.
- Przestań tak do mnie mówić. Czemu świnko?
- Trochę ciałka masz.
Zgromiłam go wzrokiem. Dupek, dupek, dupek. Co za idiotyczny przypadek mi się trafił.
CZYTASZ
Porzucone Marzenia [ZAKOŃCZONE]
FanfictionLuca od zawsze wiedział czego w życiu chcę i dążył do spełnienia celu. Nie wie jednak, że jedna wiadomość przewróci jego życie do góry nogami. Lucy od zawsze chciała rozwijać się w malarstwie, ciąża w młodym wieku jednak pokrzyżowała jej plany i zre...