9.

870 34 3
                                    

Lucy

- I jak Ci się podoba? - Luca się odezwał.

Odwróciłam się w jego stronę, stał oparty o ścianę z rękami w kieszeni swoich spodni. Zbyt intensywnie się we mnie wpatrywał. Odwróciłam od niego wzrok i rozejrzałam się po domu. Był mały w porównaniu z jego domem, ale całkiem przyjemny.

- Skromnie tutaj, ale przyjemnie. Czeka Cię sporo pracy. Kuchnia do przerobienia, jest okropna.

- No tak, nie moje standardy, ale nie ma co wybrzydzać. - odbił się od ściany i uśmiechnął. - Lepsze to niż bycie bezdomnym. - wzruszył ramionami. - Lucy, głupio mi o to pytać. - spojrzałam na niego gdy usiadł na brudnej, zakurzonej sofie. - Nie masz kogoś, kto szuka pracownika bez większego patrzenia na opinie? Moje konto się skurczyło o sporą sumę i nie wygląda to najlepiej. - przetarł twarz. - Potrzebuję jakiejkolwiek pracy, cokolwiek.

- Mogę popytać, ale niczego nie obiecuję. - podniósł się i wyszedł na mały ogród.

- Jak mogłem być taki głupi, że wdałem się w ten pierdolony romans?! Że nie zapaliła mi się czerwona lampka, że coś jest nie tak. - spojrzał na mnie. - Nie wiem dlaczego Ci o tym mówię.

- Czasem trzeba się po prostu wygadać. - stanęłam obok niego. - To nic złego.

- Nie chciałbym sobie zaszkodzić w twoich oczach. - ledwo zauważalnie się uśmiechnął. - Nie byłabyś zachwycona. Sama wiesz, że szukałem kogoś tylko na jedną noc żeby sobie ulżyć. Nie liczyłem się z konsekwencjami jakie mogą za tym iść. Miałem to gdzieś.

- Chciałeś wyjechać z Florydy? - kiwnął głową. - Dlaczego tego nie zrobiłeś?

- Dowiedziałem się o tobie i Maxie. Zatrzymaliście mnie. - uśmiechnął się. - Miami też jest moim miejscem na ziemi, przynajmniej zawsze nim było. Nie do końca podoba mi się wizja opuszczania tego miejsca. Tu się wychowałem.

Zadrżałam gdy zimny wiatr otulił moje ciało. Luca to zauważył i pociągnął mnie za sobą do środka. Uśmiechnęłam się gdy splątał nasze palce. To było przyjemne. Obawiam się, że zaczynam coś do niego czuć.

- Mogę Cię o coś zapytać? - przygryzłam wargę, jego wzrok od razu tam powędrował, po chwili jednak wrócił wzrokiem do moich oczu i kiwnął głową. - Jak twoje relacje z bratem i ojcem?

Kiwnął przecząco głową dając mi znak, że nie chce na to odpowiadać. Nie naciskałam. Nie powinnam była o to pytać, ale było to silniejsze ode mnie. Jego brak odpowiedzi był odpowiednią odpowiedzią. Nie mają się najlepiej. Nie wiem czym się kierowałam, ale podeszłam do niego i go przytuliłam. Czułam jak się uśmiechnął i mnie przytulił. Czuję jak powoli się w nim zadurzam, a to nie prowadzi do niczego dobrego. Jednak cieszyłam się, że pojawił się w moim życiu. Dał mi najwspanialszego syna na świecie, a teraz gdy po takim czasie się o nim dowiedział, przyjął to na klatę choć życie mu się waliło cegiełka po cegiełce. Zaciągnęłam się jego zapachem co skomentował cichym śmiechem.

- Dziwnie się czuję w twoim towarzystwie, nie wiem nawet jak to mam nazwać, ale jest przyjemnie.

- To jest nas dwoje. - odsunął się. - Sam nie wiem jak to nazwać. - podrapał się po karku. - Dziękuję za wszystko. - uniosłam brwi. - Dziękuję, że mi pomagasz, wcale nie musiałaś tutaj być. Dziękuję, że mnie nie oceniasz.

- Luca. - szepnęłam. - Nie wiem czy ty tak uważasz, ale każdy w życiu może się pogubić. - podeszłam do niego. - Taki styl życia prowadziłeś, odpowiadało Ci to. Nie mam prawa Cię oceniać. A teraz gdy poznałam Cię trochę lepiej, uważam, że nie jesteś aż taki zły. - uśmiechnął się. - Jednak nadal uważam, że jesteś dupkiem.

Porzucone Marzenia [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz