- dream, czy to bezpieczne rozmawiać o TYM, kiedy on jest tuż za ścianą?- zapytał szeptem Nick.
- myślę że nie będzie z tym problemu. Raczej poszedł spać, a pozatym, chyba nikt normalny nie podsłuchuje zwykłej rozmowie przyjaciół, chyba że w filmach, ale myślę że George nie jest aż takim debilem.- stwierdził Dream.
Że co? Teraz mnie jeszcze będą obgadywać?! Oczywiście że to podsłucham i nie jestem żadnym debilem. On sam jest debilem, bo myśli że nie podsłucham. Debil.
- no dobra nie traćmy czasu na niego.- wtrącił się w rozmowę Karl.
- masz rację.- powiedział Nick.
- to co robimy z tym no...- jąkał się Karl.
- no Karl, o co ci chodzi, mówię że nie podsłuchuje, a jak nawet to się go pozbędziemy i nie ma problemu.
- masz rację, ale dobra. Co robimy z tym ciałem?
- którym?
W tym momencie się przeraziłem. Ciała? O co w tym chodzi? Zaczynam się poważnie obawiać tych typów.
Chciałem podsłuchiwać dalej, ale rękaw od bluzy Dream'a zahaczył mi się o jedną wystającą śrubkę z desek. Zacząłem wyrywać materiał, a kiedy pociągnąłem go mocno, aż odrzuciło mnie do tyłu. Upadłem na ziemię i z mocnym hukiem uderzyłem głową o drewniane podniesienie na którym znajdował się materac, po czym ześlizgnąłem się na podłogę.
Przynajmniej bluza była cała.
Blondyn wybiegł z kuchni jak szalony, zastając mnie leżącego na drewnianej podłodze.
- George?- spytał.
- co?- powiedziałem, a mój głos zabrzmiał jakbym był bardzo wkurzony. Może to dlatego, że przypomniałem sobie jak zielonooki nazwał mnie debilem.
- co ty robisz?
- leże, nie widać?- powiedziałem pytająco, a zarazem pretensjonalnym głosem.
- na podłodze?
- tak, spadłem z łóżka jak spałem i teraz tak jakoś wyszło.
- a, to wyjaśnia ten huk?
- no chyba, nie wiem ale bolało.
- maskara z tobą. Zaraz przyniosę ci lód żebyś nie miał wielkiego sińca.- powiedział i skierował się w stronę kuchni.
-uf, upiekło mi się- pomyślałem i wczołgałem się na materac. Moje kłamstwo było wymyślone całkowicie na spontanie, a jednak chyba zabrzmiało dość przekonująco. Może to dzięki mojemu zdenerwowaniu na Dream'a, bo mógł teraz to uznać jakbym był zły, że spadłem z materaca.
Kiedy chłopak wrócił, bez słowa przyłożył mi worek z lodem do rany. Odskoczyłem lekko, ponieważ już mnie to trochę bolało, a jak byłem dotykany w miejscu urazu, to napewno nie pomagało, a wręcz przeciwnie.
Zielonooki na moją czynność tylko się zaśmiał. Nie wiedziałem czy mogę sobie na to pozwolić, ale emocje wzięły górę i uderzyłem go lekko w ramie. Po jego minie nie było widać złości, czy czegokolwiek w jej rodzaju, a wręcz zaczął się śmiać jeszcze bardziej.
-jak można spaść z łóżka?- powiedział przez śmiech.
- no to nie moja wina, przyśniło mi się coś i spadłem.- skłamałem.
Nie patrzyłem mu się w oczy, bo zazwyczaj unikaliśmy kontaktu wzrokowego, więc teraz okłamanie go nie było trudne, szczególnie że uwierzył w tą wymówkę na szybko wymyśloną.
-ej Dream, coś się stało? Długo cię nie ma. - zapytał Nick wchodząc do pokoju.
- George'owi się coś przyśniło i spadł z łóżka- wyjaśnił dalej się śmiejąc.
Widziałem że snapnap zaczyna też trochę się śmiać, ale on ukrył swoją twarz w dłoniach, a blondyn za to nie ukrywał tego jak bardzo mu do śmiechu. Wył jak te stare czajniki kiedy woda się gotuje.
Później dołączył do nas jeszcze Karl i wszyscy śmiali się ze mnie. Cóż, wole to niż żeby mnie zabijali. Cały czas myślałem o tym co powiedzieli. Niby Karl chyba mówił o jednym ciele, ale skoro dream spytał - które? To znaczy że musi ich być więcej. Czy to jakaś grupa przestępcza? O co może chodzić. Cały czas te pytania zawracały mi głowę, a ja mimo wszystko dobrze udawałem i śmiałem się z żartów o mnie, wymyślanych przez chłopaków. Jak dobrze że nie wpadłem.
CZYTASZ
Do usług, książę
Misterio / SuspensoSukcesy książki: #3 w oznaczeniu "gream" Szesnastoletni George, jest księciem wioski. Rodzice nie pozwalają wychodzić mu z zamku, ale po kłótni z opiekunami, którzy chcieli mu wybrać małżonkę wychodzi na ogródek. Brunet spaceruje tak, aż zauważa że...