Nie ma już drogi ucieczki

352 31 29
                                    

Chłopacy jeszcze chwilę po grze nie do końca wiedzieli co się dzieje, szczególnie zdezoriętowany Dream i ja.

- ej!- krzyknął Karl

- co?- zapytali wszyscy w prawie tym samym momencie.

- zaraz będzie zachód słońca. Chodźmy przed dom. Nie dość że będzie ładny widok zachodu, to jeszcze ten wodospad dodaje uroku.- powiedział szatyn i uśmiechnął się wesoło.

- to dobry pomysł.- stwierdził Nick.

- no czemu nie- wtrącił się Wilbur.

Wszyscy wstali i zaczęli kierować się w stronę wyjścia z chatki, a ja razem z nimi. Wszyscy już wyszli, tylko zostałem ja i Dream, którzy też już mieli wyjść.

- ej, a ty gdzie się wybierasz?- szarpnął mnie blondyn kiedy udałem się w stronę drzwi.

- chciałem iść z wami- powiedziałem.

- nie ma mowy.

- no jak to nie?!- krzyknąłem.

- nie obchodzi mnie twoje zdanie. Chce fajnie spędzić czas z przyjaciółmi. Nie mam ochoty ciebie pilnować żebyś nie uciekł. Kto wie co ci do głowy przyjdzie.

- no ale ja chcę- odparłem. Mój głos zabrzmiał bardziej wściekłe, a na dodatek zrobiłem się szorstki. Chciałem uciec, żeby poznać lepiej świat, a on nawet nie pozwala mi wyjść na zewnątrz. Ja w tej chatce zaraz klaustrofobii dostanę, przecież ona jest taka malutka, że się nie da wytrzymać w czterech ścianach. Co prawda już się przyzwyczaiłem, ale moja komnata zajmowała cały pokuj Dream'a i połowę kuchni.

- a mnie to nie obchodzi- odparł zielonooki, chwycił moje ramiona i odsunął mnie od drzwi, a kiedy wyszedł zamknął na klucz

W moich oczach zebrały się łzy. Niby zwykle wyjście, ale dla mnie było to bardzo ważne. Chciałem zobaczyć taki widok, jedynie kiedy miałem okazję zobaczyć ładny zachód słońca, nie poza murami i drzewami kiedy nic nie było widać, to była książka, oczywiście ten rysunek w niej był czarno biały. Posmutniałem cały. Jeszcze przez okienko zobaczyłem jak Karl i Nick się z czegoś śmieją. Oni są cudnymi przyjaciółmi, a nawet jakbym nie wiedział o tym że są przyjaciółmi, myślałbym że łączy ich coś więcej.

Popatrzyłem jeszcze raz na nich, z myślą że ja nigdy nie będę żył w prawdziwej przyjaźni, po czym odeszłem i położyłem się na materac, odwracając się tyłem do drzwi. I tak Dream'a nie było, więc mogłem się trochę wypłakać i pomyśleć nad wszystkim.

Zdałem sobie sprawę że przecież jestem skończony. Moje życie nigdy się nie potoczy tak jak bym chciał. Jak wrócę do zamku, będę zmuszony do ożenienia się z jakąś wyrafinowaną tapeciarą, według moich rodziców, księżniczką "czystej krwi". Jeśli będę u Dream'a, zostanę albo zabity, albo będą wymagali od moich rodzicu pieniędzy za wielkiego "księcia". Moi rodzice oczywiście mnie odkupią bo inaczej by mnie zabili, ale oczywiście, nie odkupią mnie żebym mógł se pożyć, tylko po to że będą mieli korzyści naprzykład z mojego małżeństwa, więc nie mogą sobie pozwolić na moją stratę.

Nie mogę sobie poprowadzić życia tak, jak większość zwykłych nastolatków je prowadzi. Jakbym mógł, najchętniej bym stąd uciekł, albo postu się zabił, ale na to mi również nie pozwolą. Tak jakby ludzie by byli potworami, które nie dadzą mi umrzeć odrazu, tylko będę umierał w bólu, w bólu fizycznym to jeszcze nie jestem pewien, ale napewno w psychicznym. Oni się postarają, aby uprzykrzyć mi życie i sprawić żebym umarł w męczarniach. Jak ja mam niby sobie poradzić? Jestem tylko  szesnastolatkiem który przez całe życie nie mógł wyjść z komnaty. Większość ludzi w moim wieku nie mają takich przemyśleń, a uważają mnie za jakiegoś ksieciunia który będzie się wszystkim chwalił, mimo że mnie nie nigdy widzieli. Plotki w takim małym miasteczku szybko się rozchodzą, a dzięki służbie byłem powiadomiony o plotkach o mnie, który były oczywiście negatywne.

Zacząłem płakać jeszcze bardziej, a moje oczy z każdą wylaną łzą puchły coraz bardziej. Muszę to z siebie wyrzucić, bo nie płakałem już dawno. Przykryłem się kocem, a przez to że moje powieki przez płacz już same się zamykały, to zasnąłem z kroplami słonej cieczy na policzkach.

Do usług, książęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz