Niespodzianka

334 37 45
                                    

Zapewne to nowi żołnierze mojej matki i mojego ojca- stwierdziłem i zdobiło mi się automatycznie przykro. Pewnie znowu wrócę do tych czterech ścian mojej komnaty i nie ujrzę światła dziennego przez długi czas.

Jakie było moje zdziwienie, kiedy znaleźliśmy się przy jakimś innym zamku niż tym, w którym mieszkałem. Szeroko otworzyłem oczy, ale się nie odzywałem.

Po wejściu do środka zobaczyłem moich rodziców, a obok nich jakiegoś mężczyznę i kobietę w koronach, a jeszcze obok stała dziewczyna. Dziewczyna nie wyglądała na ani trochę przyjazną.

- witaj George- powiedział mój ojciec.

- czego odemnie chcecie?- zapytałem arogancko.

- nie takim tonem młodzieńcze.- odezwała się moja matka.

- dobra darujcie sobie te wszystkie upomnienia i udzielcie mi odpowiedzi na moje pytanie- szepnąłem już trochę bardziej kulturalnie, ponieważ nie miałem ochoty ich widzieć.

- no więc, mówiliśmy ci że znajdziemy dla ciebie wybrankę na żonę. Przez to że ciebie nie było, wybraliśmy ci ją sami.

- że co?!- wrzasnąłem zdenerwowany.

- to co słyszałeś. Straż! Zaprowadzić go do komnaty! Dziś o godzinie osiemnastej odbędzie się bal, a już jutro wesele. Idziecie go przygotować!- zaczęła wydzierać się matka.

Moje oczy zaszkliły się, ale nikt na to nie zwracał uwagi. Straż zaniosła mnie do komnaty, a pokojówki zaczęły wybierać jakiś strój. Bal ma być za pół godziny. Nie zdążę uciec, a pozatym jestem teraz pod ciągłą opieką.

Kiedy mój strój był już gotowy, musiałem się w niego przebrać na już. Goście już pomału zaczęli się schodzić, a ja zacząłem się coraz bardziej stresować. Nie dość że jeszcze nie zdążyłem pomyśleć o tym zdarzeniu na spokojnie, to jeszcze na dodatek jutro mam się żenić. Lepiej być nie może!

Kiedy oglądałem się w lustrze znajdującym się w garderobie, do pomieszczenia weszła jedna z służących.

- księciu George, musi książę już zejść na dół. Goście czekają w sali balowej- powiedziała kobieta po czym zamknęłam drzwi.

Ostatni raz przeglądałem się w lustrze i powstrzymując płacz zszedłem do sali balowej.

Wzrok wszystkich gości wylądował na mnie, ale nie na długo. Później wszyscy zaczęli tańczyć, a ja stałem przed stole z jedzeniem i napojami. Starałem się być niezauważony. Nie chciałem żeby ktoś poprosił mnie do tańca, a odmówić mi nie wypada.

Nagle zobaczyłem gdzieś w tłumie jakiegoś mężczyznę w całym czarnym stroju, oprócz kamizelki która była zielona. Chłopak miał włosy w kolorze brudnego blondu. Takie jak dream. Chwila, dream?

Nie to nie możliwe żeby on tu był. A może jednak? Zacząłem szukać wzrokiem blondyna, ale on jakby zapadł się pod ziemię. Nie mogłem go zacząć szukać, bo jak już wcześniej wspominałem nie mam zamiaru z nikim tańczyć, a jak się wychylę gdzieś to będzie to nieuniknione.

- książę George, królowa Jadwiga szuka księcia- odezwał się głos. Był to jeden z służących. Skinąłem głową i z wielkim zniesmaczeniem na twarzy poszłem w stronę , gdzie stała moja matka.

- dlaczego mnie szukasz?- spytałem.

Nie odpowiedziała mi, a wszyscy goście zebrali się na jedną stronę sali i ukłonili. Przyszła też tapeciara i jej rodzice, których widziałem ostatni raz jeszcze przed balem.

- a więc jak dobrze wiecie drodzy poddani, jutro książę George i księżniczka Ewelina się pobiorą.- zaczął ojciec dziewczyny.

Całe miasteczko zaczęło klaskać, jakby nie wiem co się wydarzyło. Odwróciłem głowę w bok i zauwarzyłem go... Tak ten blondyn którego widziałem chwilę wcześniej to był dream. Miał kamienną twarz, ale ja jednak zauwarzyłem w jego oczach smutek.

Dorośli coś tam jeszcze pogadali, a kiedy się ocknąłem zobaczyłem że tapeciara próbuje mnie pocałować.

- chyba cię pogięło!- wykrzyczałem a miny całego ludu zmieniły się na zaskoczone lub zdezoriętowane.

- to przecież twoja przyszła żona! Kogo chcesz pocałować jak nie ją!?- krzyknął ktoś z tłumu.

Teraz całkowicie mi wyłączyło myślenie i sam nie wiedziałem co robię. Podszedłem do dream'a, który patrzył na mnie swoimi rozszerzonymi ze zdziwienia zielonymi tenczówkami.

Usmiechnąłem się do niego szeroko, po czym złączyłem nasze usta, a sam zamknąłem oczy rozpływając się w pocałunku, który chłopak oddał. 

Do usług, książęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz