😇 Święte Perpetua i Felicyta z Kartaginy 😇

6 0 0
                                    

Informacje o św. Felicycie i jej towarzyszach pochodzą z zachowanego więziennego pamiętnika św. Perpetuy oraz relacji naocznego świadka męczeństwa.

Perpetua i Felicyta żyły w II w. w starożytnym Thuburbo Minus, mieście położonym około 30 km od Kartaginy (dziś Teburbo w Tunisie).

Perpetua pochodziła z jednej z najbogatszych rodzin w mieście. W tajemnicy przed ojcem poganinem przyjęła wiarę chrześcijańską i zaczęła do niej przekonywać swych bliskich: brata Saturusa oraz niewolników - Rewokatusa, Sekundulusa i Saturninusa. Namówiła na porzucenie pogaństwa również niewolnicę swojej matki, Felicytę, która została katechumenką.

Obie dziewczęta były młodymi mężatkami. Mąż Felicyty prawdopodobnie zginął razem z nią. Natomiast o mężu Perpetuy informacje są sprzeczne: raz czytamy, że był chrześcijaninem, w innych źródłach, że tak jak jej ojciec - poganinem.

W wieku około 22 lat Perpetua urodziła syna.

Oskarżono ją, brata Satura oraz niewolników katechumenów - Felicytę, Rewokatusa, Sekundulusa i Saturninusa - o wyznawanie chrześcijaństwa. W 203 roku wszyscy zostali pojmane i sprowadzeni do Kartaginy. Nie wiadomo, w jakich okolicznościach odbyło się aresztowanie.

W więzieniu dwie kobiety znalazły się razem. Odwiedzali je tam wolni chrześcijanie. Przynosili też malutkiego synka Perpetuy jej do karmienia. Felicyta, będąc w ciąży, zgodnie z ówczesnym prawem rzymskim, nie mogła zostać stracona. Po ciężkim porodzie, przy wtórze grubiańskich uwag więziennego strażnika, powiła dziewczynkę, którą zaadoptował jeden z chrześcijan.

Nawiedzał je również ojciec Perpetuy bezskutecznie próbując przekonać ją do wyrzeknięcia się wiary. Jednak mimo wszystkich gróźb i próśb kobieta pozostała wierna Chrystutsowi.

Wkrótce uwięzieni katechumeni przyjęli chrzest. Perpetua wyróżniała się spośród pozostałych więźniów głęboką wiarą. W czasie trwania aresztu, święta oraz jej towarzysz Satur mieli serię widzeń.

Wizja pierwsza przedstawiała drogę Perpetuy po drabinie symbolizującej męczeństwo, u której podnóża leżał smok, po bokach narzędzia tortur, a u szczytu znajdował się niebiański ogród, "rozciągający się na niezmierzonym obszarze". W nim spotkała wysokiego, siwowłosego człowieka, w pasterskim ubraniu, otoczonego tysięcznymi tłumami odzianymi na biało. Był to sam Jezus, którego w innej wizji zobaczył również Satur i opisał jako "siwego człowieka; miał on wprawdzie włosy śnieżnobiałe, ale oblicze młodzieńcze".

W drugiej wizji Perpetua zobaczyła swojego zmarłego w młodości brata, poganina, który usilnie próbował napić się z basenu pełnego wody, ale nie mógł tego uczynić z powodu wysokich brzegów basenu. Po tej wizji Perpetua zanosiła żarliwe modły do o ulżenie mu w cierpieniu. Rezultatem tego było kolejne widzenie, w którym brzegi basenu okazały się na tyle niskie, że brat mógł zaczerpnąć wody.

W swojej ostatniej wizji stoczyła Perpetua walkę na arenie z szatanem. Przed walką została namaszczona oliwą, "jak to zwykli czynić zapaśnicy przed walką". Podobnie, w praktyce tego czasu namaszczano olejem egzorcyzmującym mających wejść do sadzawki chrzcielnej - jak na walkę z szatanem. W nagrodę za zwycięstwo Perpetua otrzymała zieloną gałąź ze złotymi jabłkami.

Po krótkim procesie wszystkich więźniów skazano na rozszarpanie przez zwierzęta. Chwili wejścia na arenę nie dożył jedynie Sekundulus, który zmarł w więzieniu. Męczennicy wymienili między sobą pocałunek pokoju. Perpetua z jej towarzyszką Felicytą miały być zabite przez rozjuszoną krowę. Było to zwierzę nie używane zazwyczaj do igrzysk, ale chodziło o to, żeby płeć zwierzęcia zgadzała się z płcią maltretowanych. Męczenniczki rozebrano i wyprowadzono omotane w sieci. Tłum zadrżał na widok dwu młodych kobiet: jednej wyjątkowo delikatnej, drugiej niedawno po porodzie, z piersiami ociekającymi mlekiem. Odwołano je więc i przyodziano w luźne tuniki. Krowa runęła najpierw na Perpetuę i powaliła ją na plecy. Ona jednak natychmiast usiadła i zobaczywszy rozdartą tunikę, odsłaniającą jej bok, poczęła ją obciągać, bacząc bardziej na skromność, niż na ból. Następnie odszukała spinkę i upięła rozsypane włosy; nie wypadało bowiem, aby męczenniczka cierpiała z rozpuszczonymi włosami; wyglądałoby, że rozpacza w chwili triumfu. Podniosła się i ujrzała na ziemi stratowaną Felicytę; podbiegła do niej, podała jej rękę i podniosła ją. I tak stojąc obok siebie, przezwyciężyły zatwardziałość widzów. Z kolei wypuszczono na arenę lwy, wygłodniałe zwierzęta nie chciały tknąć skazanych. Gladiatorzy dobili je więc mieczami.

Perpetua i Felicyta są patronkami bezpłodnych kobiet.


Dla Boga i ludzi |Boża Pozytywka Stuff|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz