Rozdział X

769 41 1
                                    

Nie miał z nią kontaktu, ale wiedział, że przeżyła. Podczas ucieczki z Gringotta nie została rozpoznana, bo jako jedyna przez cały czas po zmyciu zaklęć w podziemiach banku, nie wychodziła spod peleryny niewidki. Wiedział, że zrobiła to, by ochronić jego. Gdyby nagle okazała publiczne wsparcie Potterowi, Severus od razu popadłby w niełaskę Voldemorta, ponieważ przez cały czas ręczył za nią.

Starał się pomyśleć o reszcie planu, o ochronieniu uczniów, o zapewnieniu bezpieczeństwa Potterowi, o sposobach na zniszczenie horkruksa bez miecza (do zniszczenia została zdobyta w Banku Gringotta czarka, bo z diademem zapewne rozprawili się w Muszelce). 

Wszystkie te przemyślenia prowadziły go do niej. Do Granger. Czy jest bezpieczna, czy przeżyje wojnę, czy może spać, czy myśli o nim. Czy tęskni chociaż w połowie tak jak on. 

Przywołał się do porządku, wyszedł na korytarz, żeby zobaczyć kto jest na dyżurze. Korytarze patrolowała Alecto. Skinęła mu głową, ale szybko spuściła ją i udała się w przeciwnym kierunku. 

Dyrektor ruszył przed siebie. Nogi same zaprowadziły go w okolice wieży Gryffindoru. Odblokował jej pokój, a gdy wszedł do środka, zauważył, że wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy zniknęły. Wiedziała, że być może opuszcza Hogwart na zawsze. Usiadł na łóżku, powoli wygładził ręką pościel, pod poduszką znalazł swoją książkę, którą musiała zabrać z lochów i czytać przed snem. Bezwiednie pogładził okładkę. Pozłacane litery odbijały promienie wpadające przez okno. Dźwięk na zewnątrz wyrwał go z zamyślenia. Gdy wyjrzał, zobaczył, że piątoklasiści gwarnie wychodzą z zajęć zielarstwa i udają się do zamku.

Coś mówiło mu, że bitwa wisi na włosku. Jakby w odpowiedzi na to spostrzeżenie, nagle poczuł przenikliwy ból ramienia. Domyślał się, że Voldemort dowiedział się, że Potter szuka horkruksów i wzywa swoich poddanych. Szybko zamknął drzwi.

***

Hermiona siedziała razem z chłopcami u Aberfortha i czekała, aż Ariana wróci do swojego obrazu. Nerwowo zaciskała ręce na trzymanym kubku i prawie wylała jego zawartość na sukienkę. Przez cały ten czas zastanawiała się co się z nim dzieje i czy Voldemort, który już wie o horkruksach, znowu wyładuje złość na swoich sługach.

 Z rozmyślań wyrwał ją głos Harry'ego, który głośno krzyknął: 

- Neville! - I otworzył portret Ariany, ukazując tunel do zamku. 

Ruszyli do Hogwartu. Niczego teraz bardziej nie pragnęła, niż dostać się do zamku.

W Pokoju Życzeń, chłopcy witali się przyjaciółmi i powiadamiali resztę Zakonu Feniksa. Formowali szyki, planowali walkę. Hermiona nerwowo wypytywała uczniów: 

- Widzieliście dyrektora? Jest w zamku? 

Harry i Ron stwierdzili, że udadzą się do podziemi, by kłem bazyliszka zniszczyć czarkę Helgi Hufflepuff. Ona wypadła za nimi i powiedziała, że dostanie się do magazynku po eliksiry, które na pewno przydadzą się podczas bitwy oraz zawiadomi nauczycieli.

***

Ruszyła przed siebie nie zważając na nic, pędziła ile sił w płucach prosto do lochów. Nagle wpadła na Minerwę McGonagall.

– Hermiono! Co się dzieje? Gdzie byłaś? 

– Nie mam czasu - wysapała Hermiona - Harry jest w zamku, szykujcie się na bitwę! 

– Pomóc Ci? Gdzie biegniesz? – zawołała za nią McGonagall. 

-Nie! - wrzasnęła dziewczyna - pomóż uczniom opuścić Hogwart, idź do Pokoju Życzeń!

Hermiona pognała w stronę lochów. Gdy wpadła tam niemal tracąc dech, wołała jego imię i  przebiegła przez wszystkie komnaty, ale go nie zastała. Wróciła do pracowni, czuła ogromny ból i strach, że już się nie zobaczą. Zdusiła krzyk. Z rozpaczy miała ochotę zniszczyć wszystko co napotkała na drodze, podeszła do myślodsiewni, już miała rozbić kamienną misę.

– Granger – usłyszała za plecami. 

Stał w drzwiach i rozłożył ręce. 

Podbiegli do siebie i dosłownie przywarli do swoich ciał, całowali się tak szybko, jakby za chwilę ktoś miał ich rozdzielić. Severus podniósł ją i posadził na stole, ona oplotła go w pasie nogami i zaczęła rozpinać jego szatę na piersi. Po chwili on prawie rozerwał jej bluzkę, łapczywie całując jej odsłoniętą szyję. Niecierpliwie pozbywali się elementów odzieży, ale szybko zrezygnowali ze ściągania wszystkich ubrań. 

- Spójrz na mnie - wyszeptał do jej ucha.

Chcieli mieć siebie tu i teraz. Profesor podwinął jej sukienkę, mocno ściągnął majtki, a gdy włożył rękę między jej uda, poczuł jaka jest wilgotna i jak bardzo chce już być w niej. Po chwili to się stało. Poruszał się w niej i nie wyobrażał sobie przestać, chciał by ta chwila trwała wiecznie, a świat dał im spokój. Słyszeli odgłosy walki i wybuchy. Wiedzieli, że obok, za ścianą trwa wojna, ale żadne z nich nie myślało o tym co będzie za chwilę. Zaspokojenie przyszło szybko. Ten moment, gdy zatrzymał się świat, a ona znajdowała się w jego objęciach, była warta wszystkiego. 

***

Pracownia w lochach była położona obok jego prywatnych komnat. To tu przyrządzał eliksir wielosokowy, veritaserum, mikstury na większość chorób i klątw. Duży, drewniany stół, zabezpieczony zaklęciem chroniącym przed kwasem i ogniem, stał dumnie w centrum pomieszczenia. Leżały pod nim ubrania, rozrzucone, jak puzzle, które za chwilę stworzą idealną całość. Przy drzwiach umieszczono magazynek z piętrzącymi się w nienagannym porządku składnikami i fiolkami z gotowymi do wykorzystania substancjami. Tuż obok znajdowała się szafa, skrywająca różnego rodzaju kociołki, wagi, noże i deski do krojenia. Pod ścianą na przeciwko wejścia stał olbrzymi regał, wypełniony każdym dostępnym na świecie tytułem poświęconym eliksirom. 

Pod tym regałem, na podłodze siedzieli Hermiona i Severus. Ona między jego nogami, oparta plecami o jego klatkę piersiową, on, przyciskający ją do siebie, gładzący jej szyję, przeczesujący włosy. Niewiele mówili, wiedzieli, że za klika minut, będą musieli opuścić to miejsce, a żadne z nich nie wierzyło, że oboje przeżyją wojnę. 

Veritaserum - SevmioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz