Obudziła się w jego pokoju. Poznała to zanim zdążyła otworzyć oczy. Delikatny zapach piżma i rozpalonego drewna z kominka unosił się w powietrzu.
Ktoś był obok. Gdy uniosła powieki zobaczyła, że profesor z troską przysunął się bliżej i dotknął ręką jej czoła. Jego twarz jak zwykle była nieodgadniona, sprawdził jej puls i zmusił do wypicia eliksiru. Sądząc po zapachu był na bazie krwawnika.
Zerwała się, pomimo nagłego bólu i pulsowania całego ciała, przysunęła się do niego i powiedziała:
-Dziękuję! gdyby nie Ty, on by mnie....
- Nie ma za co, nie miał żadnych podstaw, żeby Cię zaatakować - odparł. Zacisnął zęby i westchnął głośno:
-Granger...poleż jeszcze godzinę i spadaj.
Złapała jego rękę, uścisnęła, a on, wyrywając pospiesznie rękę, zaskoczony całkowicie zapomniał o swojej nieprzeniknionej masce: uniósł brwi i powiedział wolno:
-Chyba coś Ci się stało w głowę Granger.
Hermiona zrozumiała. On nie wiedział, że zobaczyła wspomnienia Carrowa, że wie, że przez cały czas on jest po ich stronie. Powiedziała więc z uśmiechem:
-A więc częstowałeś mnie veritaserum?
Spojrzał na nią i zrozumiał, że wie. Uczucie ulgi, którego tak dawno nie zaznał sprawiło, że nawet nie zauważył, kiedy położył się obok niej. Zamknął oczy. Poczuł, że przysunęła się nieznacznie, ale nie czuł jej dotyku. Nawet nie zauważył kiedy zasnął, nie pamiętał już, kiedy spał tak dobrze i lekko.
I bez koszmarów.
Rano Hermiona wysłała patronusa do McGonagall informując ją, żeby się nie martwiła, ale potrzebuje odpocząć i wszystkie posiłki zje w samotności w swoim pokoju.
Kiedy się obudziła Severus już nie spał, słyszała jak krząta się po komnatach i poszła za tymi odgłosami. Śniadanie na które składały się tosty z konfiturą z róży i sok dyniowy, stało na stole. Uniosła brwi, a on poważnym tonem odparł, że przyniosły je skrzaty. Hermiona uśmiechnęła się i zasiadła do stołu.
Rozmawiali o wszystkim, co wydarzyło się przed śmiercią Albusa, o klątwie z pierścienia oraz o wyprawie po horkruksy.
Severus opowiedział jej o tym, jak Dumbledore sfałszował jej akt urodzenia, żeby była bezpieczna w Hogwarcie pod rządami Voldemorta. O ich wspólnym z Albusem pomyśle, żeby została nauczycielką i pomagała chłopcom z zamku, gdzie jest najwięcej rozwiązań i gdzie była blisko niego, żeby w razie potrzeby mógł im pomóc.
Rozprawiali o wszystkim, co udało im się już osiągnąć i które horkruksy trzeba jeszcze znaleźć. Wreszcie Snape przyznał, że gdy przyniósł ją do do swoich komnat i opatrzył rany, zajął się Carrowem. Snape zabrał go do Voldemorta i wyjaśnił, że chciał umieścić miecz w bardziej strzeżonym miejscu – banku Gringotta, a żeby go wyciągnąć, potrzebował pomocy Gryfonki. Natomiast Carrow podważył jego intencje i naraził się tym na gniew Czarnego Pana.
Śmierciożerca został ukarany i zdegradowany przez Voldemorta, a jego siostra Alecto, która próbowała nieudolnie wyjaśniać zachowanie brata alkoholizmem, również popadła w niełaskę swojego mistrza, ale zachowała posadę nauczycielki.
Nie zauważyli, że minęło już kilka godzin, a Zgredek zaproponował im podanie obiadu. Postanowili, że Severus umieści w Banku Gringotta falsyfikat i zaniesie chłopcom prawdziwy miecz.
Ustalili też, że nikt więcej nie może się dowiedzieć, że dyrektor jest szpiegiem.
Snape był spokojny, nie okazywał zbyt wielu emocji, ale Hermiona wiedziała jaki ciężar z niego spadł. Gdy wreszcie podniosła się, by udać się do siebie, widziała, że sprawia mu zawód, ale nie powiedział nic, żeby ją zatrzymać.
Poszła pod prysznic, a potem udała się prosto do ducha Domu Ravenclaw.
Ducha domu Roveny pomógł jej znaleźć Irytek. Podczas gdy Hermiona sprowokowana przez złośliwego ducha, wdała się z nim w krótką pyskówkę, ten nagle znieruchomiał i zawołał Szarą Damę, czyniąc w jej stronę niewybredne komentarze. Zelektryzowana Hermiona pobiegła w jej stronę i umiejętnie skłoniła do ujawnienia informacji o diademie.
Niedługo po tym, Hermiona z pomocą Severusa odnalazła schowany w Hogwarcie diadem i postanowiła, że zniszczą go przy najbliższej możliwej okazji.
***
Po przerwie świątecznej uczniowie znów przyjechali do szkoły, a Hermiona i Snape starali się nie być widywani razem i nie rozmawiać przy innych osobach, co nie było trudne, bo dyrektor bardzo mało czasu spędzał w Wielkiej Sali, czy pokoju nauczycielskim.
Tygodnie mijały, a oni zjednoczyli siły, by odnaleźć horkruksy i dowiedzieć się jak najwięcej o insygniach śmierci, o których Ksenofilius Lovegood opowiedział chłopcom.
Wielokrotnie rozmawiali o trzech magicznych przedmiotach, ale Hermiona upierała się, żeby skupić się bardziej na zniszczeniu horkruksów. Snape przyznawał rację Harry'emu (chyba pierwszy raz w życiu! - myślała z rozbawieniem), że warto jednak przyjrzeć się baśni Beedla i nie traktować jej tylko jako fikcji literackiej.
–Severusie – pozwoliła sobie zwrócić się do niego po imieniu Hermiona – nie zaprotestował, ale widać było, że lekko zaskoczyła go ta zmiana – nie ważne czy to prawda, ale żadna różdżka nie pomoże Harry'emu, gdy Sam Wiesz Kto, będzie nieśmiertelny!
Już miał odpowiedzieć, gdy nagle skrzywił się nieznacznie i podwinął rękaw szaty. Mroczny Znak zdawał się być wyraźniejszy, a reakcja profesora, wskazywała, że został wezwany.
Diametralnie zmieniła się atmosfera między nimi, zniknęła gdzieś ta swoboda i spokój, który w ostatnim czasie czuli przebywając razem. W jednym momencie on już miał na sobie swoją nieśmiertelną czarną pelerynę, a ona podawała mu maskę, cała napięta, jakby gotowa do skoku w otchłań. Hermiona tylko ścisnęła jego ramię, a on spojrzał jej w oczy i po chwili zniknął za zamkniętymi drzwiami.
***
To były długie kwadranse, podczas których Hermiona chodziła z kąta w kąt. Nie potrafiła i nienawidziła czekać, zawsze chciała brać czynny udział w wydarzeniach, zdawała sobie jednak sprawę, że nie może wykonać żadnego ruchu. Z każdą chwilą popadała w coraz większą panikę, co gorsza nie mogła też w żaden sposób skontaktować się z Harrym i Ronem. Czuła, że znajdują się w niebezpieczeństwie, kto wie, czy nie było też zagrożone życie profesora.
Nagle w gabinecie pojawiła się Mrużka, skrzatka i przyjaciółka Zgredka. Przez chwilę wpatrywała się w Hermionę swoimi dużymi i wyłupiastymi oczami, by wreszcie powiedzieć:
- Zgredek nie żyje, uratował Harry'ego Pottera i jego przyjaciela. Zabił go nóż Bellatriks Lestrange.
Hermiona upadła na kolana i zaczęła łkać, obejmując Mrużkę, która nie zmieniła swojej pozycji i stała jak w transie.
– Mrużko, widziałaś dyrektora? – skrzatka spojrzała na nią i odrzekła:
- Dyrektor został w Dworze Państwa Malfoyów... On już nie wróci.
Hermiona z przerażeniem potrząsnęła skrzatką i zaczęła krzyczeć:
- Dlaczego nie wróci Mrużko?! Czy on nie żyje?! Zabił go Czarny Pan?!
Ale Mrużka, tylko spokojnie wpatrywała się w dziewczynę.
Hermiona zerwała się na równe nogi, złapała jedną ręką swój płaszcz, spojrzała na Mrużkę i głosem nieznoszącym sprzeciwu, wydała polecenie skrzatce:
- Zabierz mnie do Dworu Malfoyów Mrużko – nie zawahała się, chociaż dawna Hermiona, która założyła WESZ, skarciłaby samą siebie.
To nic - pomyślała z zaskoczeniem- dawna Hermiona nie zaryzykowała by życia dla Severusa Snape'a.
CZYTASZ
Veritaserum - Sevmione
Fanfic"Siedział tam ze swoimi długimi, czarnymi włosami opadającymi na twarz. Z bladymi, wręcz przezroczystymi palcami, które gładziły rozciągnięty przed nim pergamin. Gdy zapukała do drzwi, powiedział tylko "wejść" i wskazał jej fotel przed biurkiem. St...