Rozdział 9

27 0 0
                                    

Hejka i miłego czytania<33 Przepraszam za jakiekolwiek błędy!

...] Kiedy wbiłem do środka, moje uszy doznały głos Scotta. Muza grała bardzo mocno, a ja jestem wrażliwy. Spojrzała się na mnie i spytała czy ze mną wszystko w porządku, bo wyglądałem blado.
-Jest okej, naprawdę. - odparłem.
-No jakoś tak nie wyglądasz. - rzekła.
-Dzięki, to było bardzo pocieszające. - powiedziałem patrząc się na nią.
-Dobra może nie było, ale szczerze mogę ci coś powiedzieć? - zadała pytanie. Popatrzyłem się przez moment na jej twarz.
-Śmiało.
-Wyglądasz jak trup. - rzekła.
-Na serio? - spytałem ją poważnie.
-Przepraszam nie chciałam, żebyś czuł się urażony. - powiedziała patrząc się na mnie z żalem do siebie.
Przez chwilę nie mówiliśmy nic, ale po chwili...
-Jezu jaja se robię, nic mnie to nie obchodzi. - powiedziałem śmiejąc się.
-Um to fajnie, bo ja już tu cała się ugotowałam. - oznajmiła, także śmiejąc się. Przez tą rozmowę z nią, kompletnie głos McCalla wyleciał mi z głowy. Olivia przedstawiła mnie swoim znajomym i nie powiem, są bardzo mili. Ona też nie jest zła, super się z nią gada, ale po tym co widziałem to nie mam pojęcia czy chcę mieć z nią jakiekolwiek do czynienia. Siedzieliśmy sobie spokojnie, aż tu nagle z za drzwi pojawił się jej chłopak. Przeprosiła mnie i wyszła z nim do kuchni. Nie wiem o co kaman, ale to chyba nie moja sprawa.
🐺Perspektywa Olivii🐺
Uciekłam z pola widzenia Liama, aby potajemnie spotkać się z moim chłopakiem, z którym miałam zaplanowane "upokorzenie Dunbara na oczach wszystkich". Na początku ten chłopak nie podobał mi się, nie chciał przyjść na imprezę itp. Postanowiłam, że dorzucę mu narkotyki do wódki. Z każdym tak robię, ale ten ma coś w sobie i nie chcę, żeby cierpiał. Uświadomiłam sobie, iż to zły pomysł, także...
-I jak? Masz te narkotyki? - spytałam.
-Tak. - odparł chłop.
Jim wyjął dragi z kieszeni, a ja nalałam wódki dla Liama. Po chwili wrzucił je do szklanki, chciałam iść już z tym do niego, ale on powiedział, aby jeszcze poczekać.
-O co chodzi? - spytałam.
-Zobaczysz. - odrzekł śmiejąc się, a następnie odszedł. Ja wróciłam do chłopaków i znowu rozmawialiśmy. Nie zdążyliśmy nic potańczyć w nic zagrać, a zleciały trzy godziny. Nagle Jim poprosił mnie na słówko.
-Co to już? - zapytałam.
-No tak, łap za szklankę i jazda. - odpowiedział. W głowię miałam idealny plan, aby upokorzyć nie Dunbara tylko Jima.
-Okej, zrobię tylko nam drinki przed tą akcją, aby była adrenalina. - oznajmiłam.
-Dobra, to ja idę. - powiedział wychodząc z kuchni. Kiedy wyszedł zrobiłam tylko jednego drinka, tego z narkotykami dam jemu, a ja będę pić tego co zrobiłam.
-O i jak? Już jest mój drineczek? - spytał.
-Oczywiście, że jest. - odrzekłam.
W prawej ręce trzymałam dobrego, a w lewej tego złego.
-A gdzie jest ten trzeci dla Liama? - zapytał.
-Cii bo plan zepsujesz, ten dla niego jest w kuchni. - odparłam lekko uśmiechając się do chłopaka.
-Dobra ludziska! Za chwilę wydarzy się coś bardzo śmiesznego. - uprzedził śmiejąc się.
-Oj wydarzy wydarzy. - powiedziałam do siebie. Liam podszedł do mnie i zaczął mnie przepytywać o co mu chodzi.
-Zaraz zobaczysz. - oznajmiłam.
-Olivia daj tego drinka i lecimy z tym. - powiedział. Wyjęłam rękę do Jima z złym drinkiem, on nawet się nie zorientował, iż pływa tam biała tabletka.
-Co jest w środku? - spytał Liamek.
-Chwila moment. - powiedziałam.
Jim wypił całego drinka w niecałe pięć sekund, po chwili był nabuzowany.
-O kurna, ale mi się w głowie kręci. - powiedział na głos.
Kręcił się jak kołowrotek, w kółko i miałam przeczucie, że zaraz się zrzyga.
-Trzeba było jeszcze szybciej wypić. - rzekł jakiś chłopak.
🐺Perspektywa Liama🐺
Ten głos wydawał mi się znajomy i tak się stało.
-Scott? - spytałem.
-Liam? Boże jedny to naprawdę ty. - odparł uśmiechając się.
Rzuciłem mu sie w ramiona, rok go nie widziałem.
-Co tu się odpierdala? - zapytał Jim pod wpływem środków.
-Nie twoja sprawa, okej? - odpowiedziała dziewczyna.
-Olivia co ty mi dodałaś? - zapytał rozdzierając swoją koszulkę.
-Jezu to narkotyki? - spytałem.
-Tak i co? - odparła.
-Źle to wygląda. - powiedział Scott.
-Znasz ją w ogóle? - zapytałem.
-Jasne. - odrzekł.
- To czemu mi nie powiedziałeś.
-Jacie nie pytaj o to teraz, ważniejszy jest ten pan. - powiedział pokazując na Jima palcem.
-Okej.
Podeszliśmy do niego i złapaliśmy pod pachy. Wszyscy uczestnicy imprezy śmiali się z niego i tego co robi.(XD)Zanieśliśmy go na górę, akurat do pokoju jej matki. Położyliśmy Jima na łóżko, a następnie zeszliśmy na dół, aby zakończyć tą bajadere. Po trzech godzinach wszystko było posprzątane, Olivia dostała wiadomość, że jej mama zaraz przyjdzie. Nagle usłyszeliśmy jakiś taki dziwny dźwięk z góry, pobiegliśmy tam i się okazało, że...
-Kurwa Jim, obrzygałeś całe łóżko. - krzyknęła wkurwiona.
-Przepraszam, ale ten drink źle na mnie wpłynął. - oznajmił.
-No to super. - powiedziała. Nagle usłyszeliśmy otwieranie drzwi, to jej matka.
-Olivia już jestem. - rzekła na cały dom zamykając drzwi.
-KURWA.
-Japierdole, a tobie co?
-No matka przyszła.
-No to chuj. - powiedziałem.
-Weź go do łazienki. - rzekła.
-Dlaczego ja? - spytał Scott.
-Bo ciebie znam dłużej. - odparła ściągając go z łóżka i rzucając Jima do McCalla.
-Obrzydliwe. - uznałem.
Ja i ona musieliśmy szybko zmyć tą plamę tym co mieliśmy pod ręką, czyli w zasadzie nie posprzątaliśmy.
-O boże dziecko kochane nie strasz mnie. - powiedziała mama.
-Um sorka, już nie będę.
-Dzień dobry, Liam Dunbar. - powiedziałem.
-Ooo kim jest ten młody przystojniak. - zapytała. Nie było ani jednej chwili do namysłu.
-Moim chłopakiem. - odpowiedziała uśmiechając się do niej.
-O matko. - szepnąłem pod nosem. Nie sądziłem, że to powie, ale mówi się trudno.
-A co tam chowacie? - zapytała ciekaw.
-Yyy nic nic, poprostu łóżko jest...
-Co-co się stało z moim łóżkiem? - spytała ponownie. Na raz dwa trzy odsunęliśmy się od niego, a matka prawie doznała zawału na miejscu.
-Co to ma być Olivia? - zapytała.
Nagle usłyszeliśmy dziwny pisk i Jima, który wbiegł do pokoju.
-Kurwa moja ręka. - krzyknął Scott.
-Co tu się odwala za przeproszeniem? - spytała mama.
-Jim. Co ty tu robisz? - Olivia rzuciła pytaniem.
-Ten gość omal mnie nie zabił, widziałem kły w jego zębach. - odparł jej.
-Kurwa.
-Co Liam? - zapytała girl.
-On się przemienił. - odparłem jej na ucho.
-Że co kurwa?
Pani Baker patrzyła na nas z niedowierzaniem.
-No i chuj. Myślałem, że ci powiedział. - rzekłem na jej uszko.
-"?" - u Olivii w głowie był tylko znak zapytania, nie wiedziała o co chodzi.
-Później ci powiem. - powiedziałem.
Nagle do nas wbiegł McCall i się poskarżył.
-Japierdole, ten chłop dziabie. - wrzasnął zaciskając ranę na ręce.
-Jak to kurwa dziabie? - spytałem podniesionym głosem.
-Gryzie nie wiem kurwa, ale gnoja zajebie. - odparł wkurzony.
-Przecież zaraz ci się zagoi. - oznajmiłem go.
-A no tak, zapomniałem na chwilę. - powiedział Scott.
Olivia patrzyła na mnie z miną jakby chciała coś wiedzieć:🤨
-Musimy wyjść i to teraz. - uprzedziła łapiąc nas za ręce.
-Olivia? - spytała.
-Zaraz przyjdę. - odparła dziewczyna.
Baker zaprowadziła nas do swojego pokoju i chciała wszelkich wyjaśnień.
-Konkretnie? - spytałem.
-Na wszystko.
-Kurwa tak się nie dogadamy. - powiedział Scott.
-Doprawdy?
-Tak Olivia, jeśli chcesz wiedzieć, to ci powiemy. - rzekłem.
Tymczasem Olivka:😐
-No o co ci chodzi? - spytałem.
-O nic, jezuu. To nawet wyraz twarzy muszę mieć jak wy. - powiedziała.
-Nie koniecznie, ale czasami mogłabyś. - rzekłem żartobliwie.
Popatrzyłem na McCalla, a on na mnie.
-Dobra to już czas.
-Czas na co? - zapytała.
-Na śmierć. - odparł jej z takim wyrazem twarzy:😑.
-Dlaczego ty jesteś taki pojebany? - spytała.
-Wiesz, zadaje sobie te pytanie już od czterech lat. - odpowiedział do niej.
Coś tak wiedziałem, że ona wyczuwa jakieś dziwne sprawy z nim związanym. Nie mogliśmy dłużej zwlekać, dlatego Scott miał się przemienić na jej oczach.
-Tylko nie dzwoń na policję i nie schodź na zawał. - oznajmiłem.
*chwilę później*
-Co jest kurwa?!
-Ostrzegałem.
Jej mina przez trzy minuty wyglądała jakoś tak:😶😶😶.
Nagle usłyszałem jak ktoś łapie za klamke.
-Scott przemień się, jej matka zaraz wejdzie. - szepnąłem.
Gdy ona już weszła, McCall zdążył się zmienić, a wyraz twarzy Olivii był taki sam.
-Hej Olivia mówiłaś, że zaraz przyjdziesz. - powiedziała.
-Oj chyba zły moment. - rzekłem.
Dziewczyna nagle zemdlała i już więcej nie wstała. Matka chwyciła telefon i zadzwoniła po karetke, przez chwilę nie oddychała, ale po minucie znów zaczęła pracować. Pani Baker kazała nam się wynieść z jej domu, pojechałem razem z moim przyjacielem do mojego mieszkania. W drodzę dostałem wiadomość od JJ jak tam u mnie na imprezie. Kiedy przyjechaliśmy do domu, od razu poszliśmy spaćku. To dziwne, ale dopiero teraz przypomniało mi się, że na imprezie nie było Ashera.
KONIEC<3

I want you/THIAMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz