Rozdział 17

11 0 0
                                    

PERSPEKTYWA LIAMA: 

 Jakim cudem Theo, udało się spakować walizkę? Do mojej to w ogóle, nic nie chce wejść. :(

-Zbyt dużo rzeczy. Po co, ci tyle? - spytał, odstawiając swoją walizkę koło drzwi.
    -Dużo? Dwie, koszulki i dwie pary spodni? - pociągnąłem nosem.
  Chłopak podszedł i pocałował mnie. Następnie przycisnął walizkę do ziemi i udało się zapiąć.
Podziękowałem, a potem opuściliśmy mieszkanie.<3
PERSPEKTYWA CHRISA:
Allison przyszła wczoraj smutna i rozpłakana. Ciągle kłóci się z Lydią. Oświadczyła mi wczoraj, że dziewczyna chce wrócić do Jacksona. I, że znudziła się, jej moja córka:( Szkoda mi Allison, ale to wybór Martin. Jeśli chce przyszłości z Whitemorem, to niech będzie ją mieć.
PERSPEKTYWA SCOTTA:
Czwartek. Zdałem sobie sprawę, iż dziś ta jebana kartkówka, z fizyki. :(
  Po obudzeniu się, od razu sięgnąłem po zeszyt. Wkuwałem przez godzinę. Do szkoły mam, na dziesiątą. Jeszcze trzy godziny, czasu. 😩 .
PERSPEKTYWA ASHERA:
Dostałem wiadomość od brata, iż wysiedli z samolotu. Prowadzą, się w stronę wyjścia. Podążam do nich. ! .
   🐺PERSPEKTYWA ISAACA:🐺
Wróciłem od mojego korepetytora, chemii. Nic z tego nie rozumiem. Nie wiem, jak się tworzy reakcje chemiczne i tak yolo, mam to głębokie w dupie. Nie obchodzi mnie, ten przedmiot. Po co, mi on do życia? Ze mnie, chemika nie zrobią 🤗.
PERSPEKTYWA PETERA: 

  Wszedłem do loftu. Zobaczyłem Dereka, konającego na ziemi. W zasadzie, nie umierał, bo jest w stanie przeżyć, ale chodzi o to, jak ciężko był ranny😟.

-To Deucalion i jego pomagierzy. -Wrócili po mnie. Powiedzieli, że jeśli nie dołączę do nich. Zabiją kogoś z nas. - oznajmił, ledwo mówiąc.
-Derek. Weź się zamknij i nic nie mów. Tracisz powietrze, przez te gadanie. - uprzedziłem, podnosząc go.

-....-Zostaw mnie. Lepiej powiedz, gdzie jest Cora. - rzekł, sam wstając.     Z TRUDEM ZRYWAŁ SIĘ DO GÓRY. 

-Cora jest w szpitalu. Miała lekki wypadek. Nie chcesz, wiedzieć. - powiedziałem. 

     Jak to? Mów. - rzekł.

-Myślę, iż to ci jeszcze, bardziej pogorszy stan. 

-Mów! - ryknął, wilczo. 

   Wygadałem bratankowi wszystko, co wiem o incydencie. Że są ludzie, którzy nie liczą się z innymi. Tylko zaborczo tyranią, nasze społeczeństwo. 

PERSPEKTYWA THEO:

   *dom w Beverly*

-Została potrącona przez auto? Gdzie? - spytałem, przez telefon.

-Przy GroveStreet. Parę kilometrów, od loftu. - odparł.          IDĘ W KIERUNKU LIAMA. MUSZĘ MU TO POWIEDZIEĆ. 

                  -Okej, a więcej informacji?

-Eee, Cora twierdzi, iż widziała w samochodzie, dwóch chłopaków. Wyglądali na licealistów. - oznajmił. 

-Dobra, już mówię Liamowi. - oświadczyłem, dochodząc do niego. 

    -Pss. -

            -Co jest? - zapytał, Dunbar.

-Huh?

I want you/THIAMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz