XI

301 10 0
                                    

Slightly 18+
  Weszliśmy do gabinetu, podeszłam do biurka i oparłam się o nie plecami. Riddle zamknął drzwi i powolnym krokiem zaczął do mnie podchodzić, gdy był wystarczająco blisko wyciągnął rece i odwiązal mi maskę kładąc ja na biurko obok, spojrzał na mnie spod byka przyglądając każdemu kawałkowi mojej twarzy. Po chwili sięgnął po spinkę, która utrzymywała moje włosy, odpiął ja przez co kok się rozpłatał ukazując moje loki. Również odłożył na bok, sprawnym ruchem mnie obrócił plecami do siebie. Przerzucił włosy na przod i odpiął naszyjnik, kładąc go obok reszty moich akcesorii. Wtem obrocilam się i go ja zaczęłam.. rozbierać go. Odwiazalam maskę i rzuciłam w bok, odpielam marynarke i zsunelam z barków. Następna była mucha. Rozplatowywujac ją spojrzałam do góry w oczy mezczyzny, uśmiech wkradł mi się na twarz.
— Czemu zostałeś nauczycielem?— zapytałam dalej męcząc się z kawałkiem materiału.
— Sentyment do szkoły.— odparł szybko, tak jakby był przygotowany na to pytanie. Riddle nie wytrzymał i wpil się w usta, czułam się wtedy jak bogini, ze miałam akurat go.

Leżeliśmy jak zawsze przy kominku delektując się papierosami i whiskey z świata mugolskiego, z którego Tom miał duże zapasy.
— A tak naprawdę, czemu zostałeś nauczycielem?— powtórzyłam pytanie leżąc na jego gołej klatce piersiowej. Czułam i slyszalam bicie jego serca, gdy zadałam to pytanie to lekko się spiął.
— No dobra.. Nie będę owijał w bawełnę. — westchnął i wstał do siadu przez co zrobiłam to samo, podniosłam brwi w zaciekawieniu. — Rozumiesz być.. nieśmiertelnym? Mieć potęgę, władze, moc, respekt? Ja to chce uzyskać. Slughorn miał mi w tym pomoc, ale nie zdążył, gdy byłem uczniem, wiec musiałem przeciągnąć mój czas.. Dość cenny, bo z rokiem się starzeje, co jest oczywiste, ale muszę nadal prosic o pomoc Slughorn'a. W zasadzie jestem juz przy końcu mojej kariery. — patrzył pusto w kominek po czym spojrzał w moje oczy.
— Tom..— zamyslilam się, bo totalnie nie wiedziałam co powiedzieć w tej sytuacji. — A jaką role ja pełnie w tej decyzji?— dodałam po chwili. To pytanie widać mu zamieszalo w głowie, ponieważ nie wiedział co odpowiedzieć. Parsknelam na to i wstałam. Byliśmy już w bieliźnie. Podeszłam do okna i skrzyzowalam rece na piersi. — Jeżeli dla Ciebie jestem jakaś pierdolona zabawka, czy jakaś kurwą to przykro mi. — powiedziałam przez zeby. — Natomiast ty dla mnie nigdy nie byles.— obrocilam się na piecie i ujrzałam go przede mną, centymetry dzieliły nasze twarze.
— Odkąd Cię zobaczyłem po raz pierwszy to pomyślałem o tym jaka jesteś inteligenta oraz jakbyś wyglądała zajebiscie w mojej koszuli i samej bieliźnie, to było moje marzenie.— zaczął po czym nadchylil się nad moim uchem.— I jak widać spełniło się.— szepnął wywołując we mnie ciary, zbliżyłam się żeby go pocałować, ale mnie zatrzymał i pokiwał palcem na boki. — A co do tego jaka role pełnisz w moim życiu to.. Jesteś druga najważniejsza osobą. Będziesz wysoko postawiona u mego boku..— pogładził mnie po policzku dając kawałek włosów za uszy.
— Kocham Cię, kurwa.— odparlam i pocalowalam go namiętnie, co odwzajemnił.

Ubrałam niechlujnie moja sukienkę, a reszta dodatków złapałam do reki wraz z butami i wyszłam z gabinetu profesora.

Szlam dość szybkim krokiem w strone lochow, by na nikogo nie wpaść. Jakby i tak duża Czesc uczniów poszła uprawiać stosunek natomiast ja to robiłam z nauczycielem, wiec to było.. gorsze.
— Walencja?— usłyszałam za sobą znany mi głos. Przeklnelam pod nosem i obrocilam się na piecie z sztucznym uśmiechem.
— Czesc, Alex.— odpowiedziałam przełykając sline z dyskomfortu owej sytuacji.
— Widzę, ze bal skończył się dla Ciebie.. dobrze.— podszedł do mnie bliżej i podniósł brwi szybko.
— Tak. Dymałam się cała noc.— odparlam w pol sarkazmie przez co chłopak parsknął smiechem.
— Nie wiem kto jest tym szczęściarzem, ale życze wam dużo szczęścia, do zobaczenia.—pogładził mnie po ramieniu i poszedł w strone Wieży Krukonow. Odetchnęłam z ulga i zeszłam po schodkach lochow. Tia, pójście w lekko podciągniętymi rajstopami po zimnych płytach nie był dobrym pomysłem.

Weszłam do dormitorium, gdzie było ciepło.
— A gdzie Ciebie wcięło pod koniec balu?— zapytała Amanda wychodząc z łazienki z ręcznikiem na włosach.
— Domyśl się.— odparlam podnosząc lekko kąciki ust i rzuciłam wszystkie moje rzeczy na lozko. Weszłam do łazienki i napuscilam wody do wanny, wyszłam ponownie i wyciągnęłam czarne legginsy i bluze w kolorze butelkowej zieleni.

Ciepła woda, wręcz mnie lekko obudziła- co powinno być na odwrót, ale poczułam się dość orzezwiona poprzez styk mojego ciała z woda.

Gdy położyłam się wygodnie to pomyślałam o tym, co mówił Riddle... Dlatego chciał żebym napisała ten referat! Zapewne pomyślał, czy nie napisze mu czegoś więcej niż się już dowiedział od Slughorn'a i ludzi wokoło.. Ale czemu wybrał akurat mnie do bycia jego „prawą ręką"? Czy jestem na tyle zdolna i inteligentna, by moc stać obok niego? Mysle, ze napewno są jakieś lepsze dziewczyny.. Nie wiem czemu pomyślałam o Belli Lestrange. Jest dość intrygująca osobą, nigdy z nia nie byłam jakoś blisko, lekko mnie przerażała. Była taka.. Lekkomyślna, rozbawiona, beztroska. Z tego co czasami zwracalam uwagę na nią widziałam jak rozpływała się na widok Tom'a i jego poziomu inteligencji. Może.. Ona już spędzała z nim czas? I dlatego był tam jakis błyszczyk, który na pewno nie był mój?!

Wręcz natychmiast wstałam do pozycji siedzącej, serce mi zaczęło szybciej bić z zdenerwowania. Odzialam się ręcznikiem i dokładnie wytarlam. Przebralam się w brązowe jeansy, biała koszule i na to założyłam krótki sweterek bez rękawków w kolorze écru. Wsunelam na stopę trapery i włosy lekko spielam do połowy klamra. Wyszłam szybkim krokiem z Pokoju Wspólnego nie patrząc na osoby wokoło. Co chwile na kogoś wpadłam ramieniem.

Weszłam od razu do jego gabinetu. Zobaczyłam te jej czarne kudły. Siedziała na krzesle przed biurkiem, a on był za owym meblem paląc papierosa. Oboje spojrzeli na mnie, czułam się taka wykorzystana, upokorzona. Pierwsza łza wywołana nim, poleciała po moim policzku. Starłam ja kciukiem i wyszłam zostawiajac otwarte drzwi.

Szlam szybkim krokiem płacząc. Czułam się taka słaba, ze się popłakałam przez jakiegoś chuja. Wbiegłam na Wieże Astronomiczna i oparłam się o barierkę brzuchem.

Pragnęłam wrócić do domu już, ale tłumaczyłam sobie to tym, ze jeszcze dwa dni i już wyjeżdżamy. Wplotlam moje palce w włosy i przeczesalam do tylu. Poczułam zimne rece na mojej talii przez co pisknelam. Obrocilam się i zobaczyłam go.
— Odpierdol się ode mnie. Idź do swojej.. Beluni.— splunelam i odsunęłam się od faceta.
— Nie dalas mi nawet czasu na wyjaśnienia.— odparł spokojnym głosem.
— Wyjaśnienia?! Widziałam jak ta szmata na Ciebie patrzy! Domyslilam się czyj to był błyszczyk! Czemu nic mi nie powiedziałeś, ze to był jej?!— wykrzyczalam, a kolejne łzy mi spływały.
— Bo byś zareagowała tak samo.— przetarł oczy i spojrzał na mnie.
— Bo mam do tego prawo! Czuje się i jestem zdradzona!— po raz kolejny wykrzyczalam.
— Obniż swój ton. Nie chce, bym był podsłuchiwany za darmo.— syknął, a ja do niego podeszłam i uderzyłam go w policzek z liścia. Mężczyzna dotknął piekącej części twarzy i spojrzał na mnie z mordem w oczach.
— Powiedz mi prawdę. Czy miałam racje, ze pierdolisz dwie na raz żartując o tych papierosach?— wznioslam brwi ku gorze i spojrzałam na niego z nadzieja, ze odpowie.
— Nie mogę Ci powiedzieć.— odparł, tak jakby był przygotowany na ta konwersacje.
— Pierdol się w piekle, Riddle i zapomnij o moim istnieniu.— rzuciłam na odchodne i wyszłam z wieży.

Poszłam do mojego dormitorium, upadłam na lozko i ciężko westchnęłam.
— Coś się stalo?— usłyszałam głos Amandy.
— Niee, dostałam zła ocenę.— odparlam.
— Ale już nie dostajemy żadnych ocen..— wtrąciła się z lekkim zdezorientowaniem.
— Z pracy dodatkowej, dzisiaj ją sprawdzono.— ciągnęłam dalej, Amanda to chyba łyknęła bo tylko coś mruknęła pod nosem i poszła w strone drzwi.


To się podziało

ZAKAZANY OWOC || Professor RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz