VI

453 12 0
                                    

slightly 18+
Rano wstałam i ubrałam nowy zestaw mundurka, ponieważ zaczęło się robic zimniej. Owy zestaw zawierał tylko grubsze rajstopy. Zarzucilam na plecy szaty i wzięłam torbę. Dzisiaj mamy eliksiry, wiec się cieszę, ponieważ przygotowałam się z tematu, który dzisiaj będziemy opracowywać.

Do Wielkiej Sali weszłam tylko po jabłko, ponieważ byłam tak zestresowana, ze odechciało mi się jeść jakichś porządnych posiłków.
Weszłam do sali od eliksirów i zajęłam swoje miejsce, wyciągnęłam pergaminy i zaczęłam czytać moja notatke w ramach powtórzenia, by nie palnąć jakiejs gafy.
— Oo, witam panią Emilient..— rzucił Slughorn, gdy wszedł do sali. — Mogłabyś mi pomoc z tymi materiałami? Byłbym bardzo wdzięczny.— podszedl bliżej, a ja automatycznie zabrałam książki i rozne pergaminy. — Tu mi je położ.— dał na biurko swoją stertę, a ja moja dałam obok, uśmiechnęłam się ciepło i wrocilam do ławki. Idealnie jak usiadłam to zadzwonił dzwonek, Amanda przybiegła do mnie cała w skowronkach i usiadła, rozpakowywujac się.
— wyciagnelas książkę do transmutacji..— odparlam z lekkim parsknięciem.
— Hmm? Ah tak, już chowam..— zaśmiała się i zmieniła książki.
— Hej, co ty taka cała w skowronkach?— uśmiechnęłam się w jej strone, gdy każdy już siedział na swoich miejscach do sali wszedł Riddle. Profesor Riddle. Automatycznie spojrzałam na niego, gdy Amanda mi tłumaczyła co się wydarzyło. Podszedł do Slughorn'a i tłumaczył mu coś podając dwie kartki pergaminu. Po chwili spojrzał na klasę i zatrzymał swój wzrok na moim puszczając mi delikatne oczko tak żeby nikt nie zauważył. Nagle wyszedł i zamknął za sobą drzwi.
— Czy ty mnie w ogóle słuchasz?— zapytała wzburzona Amanda.
— Co? Przepraszam, odplynelam.. Powtórzysz?— spojrzałam na nią błagalnym wzrokiem.
— Nie, po tej lekcji w dormitorium.— odparła i spojrzała na Slughorn'a, który zaczął lekcje.

— Powiecie mi co to Wywar Tojadowy?— zapytał Slughorn splatając palce na brzuchu. Nikt się nie głosił, aż w końcu podniosłam rękę. — Tak, Walencjo?— uśmiechnął się.
— Jest to eliksir, który łagodzi objawy likantropii, czyli wilkolactwa. Podaje się go na tydzień przed pełnia osobie zarażonej, owa likantropią, osoba wtedy ma dalej swoj umysł łódzki oraz zachowuje świadomość przez co nie zagraża otoczeniu. Jest bardzo trudny do wywarzenia, emituje niebieski dym. — odparlam, a na końcu się wyprostowalam.
— Wyśmienicie! 10 puntkow dla Slytherinu!— klasnął Slughorn i podszedł do biurka zapisując w notatniku domów, kolejne punkty dla Slytherinu, które już się „przelewaly" na następna strone.

Wyszlam z Amanda i pospiesznie poszłyśmy do dormitorium. Ja się poszłam umyć, ponieważ rano tego specjalnie nie zrobiłam żeby na nowo się odświeżyć. Zasłoniłam się kotara, a Amanda oparła się o wannę.
— No to opowiadaj.— rzuciłam puszczając zimna wodę, która uderzyła o moja skore powodując ciary.
— Wieeec.. Szlam na tym dziedzińcu, gdzie jest sala od transmutacji. I był tam Max Nott.. No i zaprosił mnie na randkę pomiędzy lekcjami, wiec udałam się z nim na błonie. Wyznał mi swoje uczucia co do mnie po czym pocałował.— nie widziałam jej, ale czułam, ze się uśmiechnęła.
— To jest ten z Quidditcha?— zapytałam, by się upewnić.
— Tak, jest wspaniały..— rozmarzyła się, a ja przerzuciłam oczami śmiejąc się. — Ej, a ty gdzie ostatnio tak łazisz i Cie nie ma wieczorami?— nagle rzuciła przez co mydło mi spadło.
— No wiesz mam dzisiaj spotkanie Klubi Ślimaka..— powiedziałam nerwowo.
— Nie chodzi mi tylko o dzisiaj.. Jest ktoś kogo powinnam poznać?— wstała i odsunęła kotare patrząc mi w oczy.
— Dam Ci znac jutro, dobrze?— odparlam, czułam się komfortowo, ze patrzyła na moja twarz mimo ze byłam totalnie naga, ponieważ przyjaźnimy się od dziecka i byłyśmy w wielu sytuacjach, gdzie np. Kąpaliśmy się razem nago w jeziorze czy w jakiejs rzece.
— No dobra.. A ty się aby nie wypisałas z Klubu Ślimaka?— zmarszczyla brwi i spojrzała w bok.
— Tak, ale Slughorn mi zaproponował ponowne dołączenie.— odpowiedziałam.
— Okej.. Dobra idź się myć, ja idę zrobic zadanie i na randkę z Maxem. — pisknela jak małe dziecko.
— Okej.— zasmialam się, a dziewczyna wyszła. Splukalam się woda i odzialam ręcznikiem. Wytarlam moje mokre cialo i wyszłam z łazienki po ubrania. Wyciągnęłam czarna mini spódnice oraz golf w butelkowym kolorze. Wyciągnęłam moja koronkowa bieliznę w kolorze écru. Przebralam się ostrożnie w łazience, włosy rozczesalam i wyszłam ponownie, dając ręcznik na kaloryfer. Schowalam mundurek i zarzucilam szatę na plecy. Ostatnio zaniedbałam mój zawód prefekta, który tak kochałam. Być wyższa od wszystkich, mieć przewagę i „władze" nad innymi. Poprawiłam się przed lustrem, a Amanda do mnie podbiegła. Była ode mnie o pare cm niższa, a ja przy 180 cm Tom'a wyglądałam jak krasnoludek mimo, ze miałam 176. Moje krucze włosy pieknie się komponowały z moimi szarymi oczami wpadającymi w fiolet czasami.
— Nie wiem kim jest ten szczęśliwiec, ale musi wiedziec, ze ma zajebista dupe.— szepnela, a ja się uśmiechnęłam.
— Wiem. On to tez wie..— podniosłam brew po czym objelam dziewczyne i pomachalam jej na odchodne.

Stanęłam przed ściana do Pokoju Życzeń. Po chwili u mojego boku pojawił się mój.. ukochany? Chłopak? Kochanek? Nauczyciel? Złapał mnie za dłoń i weszliśmy do srodka.
— Tom. Kim ty dla mnie jesteś? Kim ja jestem dla Ciebie?— rzuciłam od razu, mężczyzna był trochę zbity z tropu, ponieważ patrzył na mnie z zmarszczonym czołem.
— Ulubienica, faworytka, ukochana.. Mam wymieniać dalej?— mówiąc to całował moja rękę.
— Nie.— wyciągnęłam rękę i usiadłam na kanapie, mężczyzna było nieco zmieszany, ale od razu podszedł do mnie. — Ukochany mój zasługuje na karę. Rozmawiałeś wczoraj z ta dziwka z Hufflepuffu.— podniosłam brew, Tom usiadł obok mnie śmiejąc się. — To nie jest zabawne.— popatrzyłam na niego.
— Jesteś zazdrosna o 4 lat młodsza uczennice od Ciebie?— uśmiechnął się przez co prawie również się uśmiechnęłam.
— Nie. Nie jestem zazdrosna o żadną szmatę, z reszta dostała już nauczkę.— wstałam, a mężczyzna natychmiast wstał i złapał mnie za rękę.
— Skrzywdzilas uczennice? To nie dozwolone, panno Emilient..— spojrzał spod byka na mnie. Już nie umiałam wytrzymać, wpilam się w usta mezczyzny. Były takie wysuszone przez papierosy i kawę, było czuć na nich nutkę whiskey i innych alkoholi. Pocałunek był bardzo namiętny. Mężczyzna usiadł, a ja na niego usiadłam okrakiem, dał swoje rece na moje uda i zaczął nimi toczyć kolka na swoim kroczu. Ja wplotlam dłonie w jego ciemne włosy.
— Jesteś taka gorąca, ze jak jesteś u mnie w sali to muszę otwierać okna.— powiedział miedzy pocałunkami. Zaczął schodzić z ust do mojej szyi. Zrzucił ze mnie szatę i zdarł ze mnie golf. Chwile patrzył na moje piersi i zaczął całować mój dekolt po chwili przeszedł do piersi.

Leżeliśmy dalej na kanapie, byłam oparta o ramie Toma pałac papierosa. Podałam mężczyźnie jego niedopałek, którym się zaciągnął i wypuścił ogromny dym. Dzwignelam się i usiadłam na czworaka miedzy jego ciałem całując jego wysuszone usta.
— Muszę iść na spotkanie..— jeknelam i zaczęłam zbierac swoje ubrania.
— Jakie spotkanie?— dźwignął się do siadu i przyglądał mi się jak się ubieram.
— Klubu Ślimaka..— pokręciłam głowa z zrezygnowania.
— Ah tak, czyli jednak Cię poprosił o dołączenie? To wspaniałe. — zaciągnął się papierosem i wypuścił chmurę dymu. — Jak się będzie pytał o bal i o twoja pare to powiedz, ze masz już i zaproponuj mu bal maskowy wtedy nie będziemy musieli się kryć przed nikim.— podszedł do mnie i zaczął mnie gładzić po plecach opuszkami palców wywołując we mnie ciarki. Pocalowalismy się ostatni raz, pocałunek był bardzo namiętny. Wyszłam z pokoju życzeń i udałam się do dormitorium szybko ogarnąć.


Kolejne rozdziały będą ciekawsze :))

ZAKAZANY OWOC || Professor RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz