Pov. Diana
Wróciliśmy z chłopakami do reszty drużyny. W chwili kiedy wszedliśmy do budynku trener wręczył nam kartkę z rospisem zadań jakie mamy wykonać za karę, że nas nie było na meczu bez uprzedzenia.
Na szczęście szybko się ogarnęliśmy i ruszyliśmy na trening.
Na boisku nikogo nie było. To mogło znaczyć tylko tyle, że wszyscy ćwiczą osobno. Trener uważa pewnie, że potrzebują nowych technik.
- Idę potrenować- powiedziałam i szybko zostawiłam resztę na boisku
Pov. Joe
Diana bardzo szybko nas zostawiła, nawet nie zdążyłem nic powiedzieć. Uznaliśmy z chłopakami, że lepiej jak każdy z nas też potrenuje gdzieś na osobności. Ja zostałem z Davidem (jednak) na boisku.
- David postrzelasz mi ? - zapytałem
- Jasne - odpowiedział biorąc w rękę piłkę
Gdy David strzelił mi pierwszą bramkę zauważyłem Edgara stojącego za siatką przy naszym boisku.
- EDGAR! WEŹ NAM POMÓŻ! - krzyknął znienacka David. Dopiero teraz zauważyłem jak mocno jest zmęczony.
- Co? - zapytał Edgar wchodząc na boisko
- Weź mu postrzelaj bo ja nie mam już sił- odpowiedział David I wręczył piłkę Edgarowi po czym położył się na trawie z dala od boiska.
- Co mi szkodzi. Joe nie przeszkadza Ci to? - zapytał Edgar Oddalając się na drugi koniec boiska.
- NIE, STRZELAJ NAJMOCNIEJ JAK POTRAFISZ! - krzyknąłem
To co powiedziałem zapewne było moim jednym z największych błędów. W końcu ten koleś ma siłę.
-EXCALIBUR! - krzyknął Edgar I kopnął piłkę z wielką siłą
-Ryk lwa! - na nic się zdała moja technika. Piłka i tak wleciała do bramki - TO BYŁO MOCNE! NASTĘPNYM RAZEM OBRONIĘ! - krzyknąłem na drugi koniec boiska
Edgar nic nie powiedział tylko wziął kolejną piłkę i kopnął z tą samą siłą. Znowu nie obroniłem. Tak w kółko przez trzy godziny potem trzydzieści minut przerwy i znowu trening. W tym czasie David gdzieś znikł.
- Joe nie obronisz tego. Mój atak jest teraz o wiele silniejszy niż kiedyś. - powiedział Edgar
- Wiem, ale co mam zrobić. Niedługo mecz z jednorożcem a ja nawet nie mogę obronić twoich strzałów. - odpowiedziałem
- Nie potrafisz czy może nie wierzysz, że Ci się uda ?
- Nie wiem
- Ehhh Ej Joe odpocznijmy na razie
- No dobra
Po tych słowach oboje usiedliśmy na trawie.
- Joe, czemu nie było Cię na meczu z Imperium?
- A to ten jakoś tak wyszło, że zostaliśmy w Włoskiej dzielnicy
- Co wy robiliście w Włoskiej dzielnicy?
- Najpierw Diana chciała pizze potem wpadliśmy na Paolo I ich Nowego trenera. Paolo powiedział że muszą wygrać mecz z drużyną D aby mogli nadal być w reprezentacj Włoch. Potem opowiedział, że wielu jego zawodników jest rannych i złapali kontuzje przez dziwne "przypadki". Diana się zdenerwowała i postanowiła że zagramy za kontuzjowanych. Tak to wyszło potem jak nas Dark uświadomił, że nasz mecz został przesunięty o jeden dzień wcześniej. Dianie się nie chciało już biec. Chyba kostka ją boli od tamtego czasu ale nie jestem co do tego pewien. W każdym bądź razie siedzieliśmy przed telewizorem u Paolo I czekaliśmy, aż zacznie się mecz.
- Aż nie mogę w to uwierzyć
- Gdy powiedzieliśmy o tym trenerowi ten zamiast wysłać na trening to za nie poinformowanie go musieliśmy wysprzątać całą kwaterę.
- Męczące ?
- Tak i to bardzo
- Haha, dobra Joe przed waszym meczem z Włochami jeszcze potrenujemy razem. Stworzymy wtedy technikę o wiele silniejsza od ryku lwa. Teraz muszę już lecieć! Dzięki za grę! - powiedział I zabierając po drodze swoją torbę opuścił boisko
Także postanowiłem, że nie warto już to siedzieć przez co pozbierałem piłki i ruszyłem w stronę kwatery.
Tam spotkałem resztę drużyny jedzącą już kolację. Wołali mnie abym zjadł z nimi ale odmówiłem i poszedłem wziąć prysznic a potem się położyć do łóżka
Nad ranem
Tuż po obudzeniu zostałem władowany do busu. Ruszyliśmy na mecz z Amerykańskim Jednorożcem.
《》《》《》《》《》《》《》《》《》
597 słów
CZYTASZ
Mistrzowie świata
HumorDiana jedzie wraz ze swoją drużyną na wyspę Lioccot. Tam spotyka dawnych przyjaciół oraz własnego brata, ale czy tylko ich spotka? Za przeszłością Diany kryje się ogromną tajemnica. Celem Diany będzie wzniesienie się na sam szczyt i ochrona tych k...