Diana znajdowała się w szpitalnej sali, a jej wzrok utkwiony był w światło lamp. Jej umysł nadal odtwarzał samobójstwo ukochanej osoby, dlatego nie był w stanie rejestrować realnego obrazu mimo otwrtych oczu.
- Diana! DIANA PROSZĘ CIĘ! OCKNIJ SIĘ!
- Siostro!
- Kapitanie!
Głosy dochodziły z każdej strony, ale dlaczego nadal tkwiła w tym miejscu? DLACZEGO NIE MOGŁA WRÓCIĆ!? Tak bardzo pragnęła pomocy.
- Diana, kocham cię, proszę... nie zostawiaj mnie! - Joseph ścisnął dłoń ukochanej, a jego łzy zaczęły spadać na jej ręke, właśnie to pozwoliło wydostac jej się z szoku ostatnich wydarzeń.
- Joe? - zapytała cicho i nieco ochrypniętym głosem
- OCKŁAŚ SIĘ! DZIĘKUJĘ!!! TAK się bałem! Jak mogłaś nic nam NIE powiedzieć!? Pomoglibyśmy Ci! Dlaczego k#rwa..
- Nie płacz, Joe. To do ciebie nie pasuje. Widzę, jesteście tu wszyscy.. przepraszam was za moje zachowanie...
- To ja powinienem cie przeprosić, znowu zostawiłem cię gdy mnie potrzebowałaś - powiedział Edgar
- My także powinnismy cię przeprosić, że nie dostrzegaliśmy twoich problemów - stwierdził trener Grimm w imieniu swoim i całej drużyny
- i ja też cię przepraszam za moje zachowanie - odezwał się Joseph
- Co wam się wzięło na przeprosiny, przecież nie zrobiliście nic złego. Po za tym mam kilka pytań.. co się stało po strzale? Nic nie pamiętam. Czy wujek na prawdę popełnił... samobójstwo?
- Tak, na szczęście pan White nie zniszczył twojego telefonu, a jedynie go ci zabrał i miał cały czas przy sobie, dzięki czemu udało nam się was namierzyć. Po strzale musiałaś zemdleć, ponieważ gdy dotarliśmy tam z policją i ratownikami medycznymi byłaś już nieprzytomna. Masz dość spore obrażenia, dlatego obawiam się, że będziesz musiała odpuścić sobie mistrzostwa... - stwierdził trener
- NIE MA MOWY! Choćby na 5 minut, ale chce wejść na murawę w każdym meczu. Proszę! TO BYŁA JEGO PROŚBA!
- Nie rozumiem jak nadal możesz się tak go trzymać, on zrobił Ci tyle krzywd Diano! - tym razem do uszu kobiety dotarł głos jej brata.
- Może i jest to prawda, ale ile też szczęśliwych i radosnych chwil, dzieki niemu przeżyłam!? one NIC nie znaczą!? Dla mnie są równie ważne co szczęśliwe chwile z wami! Dlatego proszę przstańcie go tak oczerniać.. ja to wszystko wiem - po policzkach nastolatki zaczęły spływać łzy, a głos zaczął się łamać - ale chcę go pamiętać jako tą osobę pełną miłości i radości!
- dobra dobra! Koniec tych żaleń! To w niczym nie pomoże! Co się stało to się nie odzstanie. Powinnaś na razie odpocząć. A wy powinniście dać jej spokój, by mogła odzyskać siły! - krzyknęła Atarisa.
- Dziekuję At..
- NIE MYŚL, że to co MÓWIĘ oznacza, że NIE JESTEM WŚCIEKŁA, bo JESTEM i to CHOLERNIE.
- tak, wiem słychać to..
- Phi!
Taka rozmowa była toczona jeszcze przez wiele czasu, aż ostatecznie wszyscy już wyszli, a Diana ponownie została sama. Ile czasu już minęło? Dwa dni? A więc jutro mieli zagrać mecz z Orfeuszem.. teraz tylko to już się liczyło, miała nadzieję, że to już koniec z przeszłością. Od teraz będzie patrzyć tylko przed siebie.
● dziś króciutko
● 480 słów
● dziękuję za wyświetlenia i gwiazdki, motywują mnie one do pracy, a komentarze sprawiają, że wiem iż ta książka nie jest może taka tragiczna, jak sama o niej myślę... 😅
CZYTASZ
Mistrzowie świata
HumorDiana jedzie wraz ze swoją drużyną na wyspę Lioccot. Tam spotyka dawnych przyjaciół oraz własnego brata, ale czy tylko ich spotka? Za przeszłością Diany kryje się ogromną tajemnica. Celem Diany będzie wzniesienie się na sam szczyt i ochrona tych k...