rozdział 16/Przepraszam

33 2 2
                                    

Diana znajdowała się w szpitalnej sali, a jej wzrok utkwiony był w światło lamp

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Diana znajdowała się w szpitalnej sali, a jej wzrok utkwiony był w światło lamp. Jej umysł nadal odtwarzał samobójstwo ukochanej osoby, dlatego nie był w stanie rejestrować realnego obrazu mimo otwrtych oczu.

- Diana! DIANA PROSZĘ CIĘ! OCKNIJ SIĘ!

- Siostro!

- Kapitanie!

Głosy dochodziły z każdej strony, ale dlaczego nadal tkwiła w tym miejscu? DLACZEGO NIE MOGŁA WRÓCIĆ!? Tak bardzo pragnęła pomocy.

- Diana, kocham cię, proszę... nie zostawiaj mnie! - Joseph ścisnął dłoń ukochanej, a jego łzy zaczęły spadać na jej ręke, właśnie to pozwoliło wydostac jej się z szoku ostatnich wydarzeń.

- Joe? - zapytała cicho i nieco ochrypniętym głosem

- OCKŁAŚ SIĘ! DZIĘKUJĘ!!! TAK się bałem! Jak mogłaś nic nam NIE powiedzieć!? Pomoglibyśmy Ci! Dlaczego k#rwa..

- Nie płacz, Joe. To do ciebie nie pasuje. Widzę, jesteście tu wszyscy.. przepraszam was za moje zachowanie...

- To ja powinienem cie przeprosić, znowu zostawiłem cię gdy mnie potrzebowałaś - powiedział Edgar

- My także powinnismy cię przeprosić, że nie dostrzegaliśmy twoich problemów - stwierdził trener Grimm w imieniu swoim i całej drużyny

- i ja też cię przepraszam za moje zachowanie - odezwał się Joseph

- Co wam się wzięło na przeprosiny, przecież nie zrobiliście nic złego. Po za tym mam kilka pytań.. co się stało po strzale? Nic nie pamiętam. Czy wujek na prawdę popełnił... samobójstwo?

- Tak, na szczęście pan White nie zniszczył twojego telefonu, a jedynie go ci zabrał i miał cały czas przy sobie, dzięki czemu udało nam się was namierzyć. Po strzale musiałaś zemdleć, ponieważ gdy dotarliśmy tam z policją i ratownikami medycznymi byłaś już nieprzytomna. Masz dość spore obrażenia, dlatego obawiam się, że będziesz musiała odpuścić sobie mistrzostwa... - stwierdził trener

- NIE MA MOWY! Choćby na 5 minut, ale chce wejść na murawę w każdym meczu. Proszę! TO BYŁA JEGO PROŚBA!

- Nie rozumiem jak nadal możesz się tak go trzymać, on zrobił Ci tyle krzywd Diano! - tym razem do uszu kobiety dotarł głos jej brata.

- Może i jest to prawda, ale ile też szczęśliwych i radosnych chwil, dzieki niemu przeżyłam!? one NIC nie znaczą!? Dla mnie są równie ważne co szczęśliwe chwile z wami! Dlatego proszę przstańcie go tak oczerniać.. ja to wszystko wiem - po policzkach nastolatki zaczęły spływać łzy, a głos zaczął się łamać - ale chcę go pamiętać jako tą osobę pełną miłości i radości!

- dobra dobra! Koniec tych żaleń! To w niczym nie pomoże! Co się stało to się nie odzstanie. Powinnaś na razie odpocząć. A wy powinniście dać jej spokój, by mogła odzyskać siły! - krzyknęła Atarisa.

- Dziekuję At..

- NIE MYŚL, że to co MÓWIĘ oznacza, że NIE JESTEM WŚCIEKŁA, bo JESTEM i to CHOLERNIE.

- tak, wiem słychać to..

- Phi!

Taka rozmowa była toczona jeszcze przez wiele czasu, aż ostatecznie wszyscy już wyszli, a Diana ponownie została sama. Ile czasu już minęło? Dwa dni? A więc jutro mieli zagrać mecz z Orfeuszem.. teraz tylko to już się liczyło, miała nadzieję, że to już koniec z przeszłością. Od teraz będzie patrzyć tylko przed siebie.

 Od teraz będzie patrzyć tylko przed siebie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

● dziś króciutko

● 480 słów

● dziękuję za wyświetlenia i gwiazdki, motywują mnie one do pracy, a komentarze sprawiają, że wiem iż ta książka nie jest może taka tragiczna, jak sama o niej myślę... 😅

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 22 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Mistrzowie świataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz