rozdział 12 / pobudka i pamięć

44 4 0
                                    

!  OSTRZEŻENIE !
W ROZDZIALE MOGĄ POJAWIĆ SIĘ WULGARYZMY ORAZ SCENY BRUTALNE (dla niektórych)

Nie odpowiadam za wszelkie odczucia związane z tym. Jak nie chcecie czytać to przemińcie : >

_______________________________________________

_______________________________________________

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Obudziłam się w szpitalu. Za oknem było ciemno. Z początku nie docierało do mnie co się wydarzyło, oraz jak się tu znalazłam.

  Nagle ktoś wszedł do pokoju. W drzwiach stała ciemna postura mężczyzny z strzykawką w ręku. Nie byłam w stanie dostrzec kim był człowiek w drzwiach. Gdy tylko zauważył siedzącą mnie na łóżku niemal natychmiast zamknął drzwii. Głosy zza zamkniętych drzwii informowały mnie, że mężczyzna rozmawiał z pielęgniarką, nie byłam w stanie jednak zrozumieć o czym rozmawiali. Po chwili wszystkie głosy ucichły, a do pokoju wszedła pielęgniarka. Chyba.

- J=×"/×%  ;'&%_%=&*ę Pani *#:_&>&_*e ? - Zapytała, jednak nie byłam zrozumieć nic po za słowem "Pani". - Przepraszam, słyszy mnie Pani? - zapytała ponownie, tym razem zrozumiałam

- Chyba tak - odpowiedziałam

- W takim razie powtórzę może pytanie, jak się Pani czuje ? 

- Powiedzmy, że jest okej

- Dobrze, a więc pójdę przekazać lekarzowi, że się Pani obudziła.

   Pielęgniarka wyszła trzaskając za sobą drzwiami. Musiała być bardzo rozdrażniona, ale nie mnie to oceniać.

  Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę z tego co wydarzyło się na boisku. Wyszłam na boisko z kontuzją... nogi. No tak, to dlatego tak cholernie boli...., ale było coś jeszcze.... coś czego nie pamiętam... coś co wydarzyło się dawno.... przed wejściem. Na trybunach była postać. Kto? Kto to był? Znam go? Pieprzona pamięć!

  Do pokoju wpadł Joe i trener. Od razu się na mnie rzucili.

- Uważajcie, jeszcze mnie udusicie od tego przytulania. - powiedziałam czując brak dopływu tlenu do mózgu.

- Dobra - odpowiedzieli równocześnie

- Co ci się w ogóle stało w nogę ? - zapytał trener

- Jakiś psychopata mnie dźgnął- odpowiedziałam szybko, chwila... właśnie... ....szłam i nagle jakiś mężczyzna dźgnął mnie nożem w nogę, chciał mnie zabić, ale ktoś mu przeszkodził.

- &D÷>_i÷&#jak&#^>÷^t<o#&s÷*#^sta..#<&

Staruszek jakiś? Nie podoba mi się. Za dużo tajemnic ma ta sprawa....

-Diana? Odpłynęłaś ? -zapytał Joe

- Co? - zapytałam zdziwiona

- Nie słyszałaś co powiedzieliśmy?

- Coś mówiliście?

- Uwierz, że tak... pytaliśmy jak to się stało

-No NORMALNIE SZŁAM, ZOBACZYŁ MNIE, DŹGNĄŁ I UCIEKŁ BO PRZYSZEDŁ STARUSZEK! - krzyknęłam I spróbowałam się podnieść na nogi, ale z marnym skutkiem. Miałam złe przeczucia, a ich bezsensowne pytanie nie pomagało.

- Tyle to wiemy.-odpowiedział trener

- To po co do cholery się pytasz!?

-Widzę, że jesteś bardzo zdenerwowana, przyjdziemy jutro, a ty się stąd nie ruszaj! - powiedział trener i wyszedł wraz z Josephem.

   Gdy tylko wyszli z pokoju, w moim mózgu pojawił się obraz zabójców mojej rodziny, a zaraz potem mężczyzna z trybun. Ten sam garnitur, te czysto błękitne oczy oraz uśmiech. To on... jeden z mężczyzn, którzy zabili moich rodziców. Ale dlaczego wrócili? Czego ode mnie chcą!? CHOLERA!

    Szybko złapałam za leżący z boku telefon i wybrałam numer wujka.
   Sygnał....
   Rozłączone połączenie....
   To niemożliwe! Dlaczego nie odbierasz teraz gdy Cię potrzebuję!? Dlaczego? ...
    Łzy spływały po policzkach policzkach na koc, którym byłam przykryta. Cholerne wspomnienia. Cholerny dom. Cholerne życie. Dlaczego muszę takie przeżywać? Co teraz? Oni szukają mnie, nie... oni mnie znaleźli. Chcieli mnie zabić nawet w szpitalu. Co się stanie z moją drużyną? Co z trenerem? Moim bratem? Wujkiem?

    Ostatni sen... Miał mi uświadomić kim jestem... Miał rację. Przynoszę tylko problemy! Nie powinnam była się urodzić!

   Przepraszam... was wszystkich, ale to koniec!

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Nie ma tak łatwo, to jeszcze nie koniec! Przynajmniej nie ten rozdział

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Nie ma tak łatwo, to jeszcze nie koniec!
Przynajmniej nie ten rozdział...

Oczywiście muszę również przeprosić za swoje lenistwo...

Tak więc przepraszam : >

565 słów

Mistrzowie świataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz