| 𝑹𝒐𝒛𝒅𝒛𝒊𝒂𝒍 𝑪𝒛𝒘𝒂𝒓𝒕𝒚 |

19 7 6
                                    

24 Marca 1914, New Austin, "Kolejarstwo, stara sztuka zachodu"

Dzisiaj nadszedł dzień napadu na pociąg, wszyscy wstaliśmy z samego rana upewniając się że wszystko jest gotowe

Damian sprawdził czy konie są gotowe, a w międzyczasie James przygotowywał nasz arsenał, David wraz z Tomem, Jamesem i Emmą udali się na zwiady, Richard wraz z Mattem obgadywali ponownie plan, Jason przygotowywał worki na łup, a ja wraz z Jackiem naprawialiśmy koło wozu który stanie na torach

- Zatem powiedz mi jedno Marston - Zaczął mówić Jack - Czy to prawda że twój ojciec znał Landona Rickettsa?

- Tak, mówił mi o tym - Odparłem przybijając koło młotkiem - Szkoda że Ricketts niedawno umarł, co prawda umarł spokojną śmiercią w Meksyku, ale to jednak oznacza końcówkę pewnej ery

- Masz rację - Odpowiedział Jack - W końcu za swoich czasów był stanowczo jednym z lepszych rewolwerowców o ile nie najlepszym

- Przeznaczenie zabierze nas wszystkich w odpowiednim momencie - Powiedziałem do Jacka - To mogę być ja, to możesz być ty, to może być dziś, albo jutro

- Święte słowa - Powiedział po chwili Jack - Dobra, skupmy się na naszym zadaniu

Kontynuowaliśmy naprawę koła w wozie, po niecałym kwadransie skończyliśmy więc każdy udał się na odpoczynek

W rzeczach mojego taty znalazłem dwa dzienniki, okazało się że ten stary należał do wujka Arthura, szkoda że niezbyt go pamiętam, znalazłem także dziennik mojego ojca sprzed trzech lat, postanowiłem kontynuować opowiadanie historii zaczynając pisać swój dziennik, myślę że mogę być w tym niezły

Posiadałem już pusty dziennik więc zacząłem go zamieszczając pierwszy wpis

Nazywam się Jack Marston, John Marston był moim ojcem, zaczynam pisać ten dziennik by uzupełnić historię dawnego gangu Van Der Linde

Niedawno zemściłem śmierć mojego ojca jak i całego dawnego gangu Van Der Linde, Edgar Ross padł z mojej ręki

Nie minęło wiele czasu, a dołączyłem do prawdopodobnie ostatniego założonego gangu na dzikim zachodzie, nazywamy się "Gangiem Mścicieli"

W nasz skład pozą mną wchodzą takie osoby jak: Matt Beckham i jego dzieci, Jack oraz Emma, Jason Harlow, Tom Parker, Damian Grayson, David McGregor, Richard Connor, Nick Warner oraz James Morgan.

Będąc w Armadillo wraz z Nickiem poznałem wariata który znał mojego ojca, nazywał się Irish, mówił że jakiś Seth szuka ekipy do poszukiwania skarbu i West-Dickens ma kłopoty, wkrótce sprawdzę ten trop

Wkrótce nasz gang napada pociąg niedaleko rancza MacFarlane'ów, ma tam być spory łup, oby się nam udało

Następnie narysowałem nasz obóz w Pike's Basin z największą dokładnością jaką mogłem, akurat spędziłem tak prawię godzinę czasu, w końcu nadszedł czas by się zbierać

Wsiedliśmy na nasze wierzchowce i opuściliśmy obóz jadąc w stronę naszych zwiadowców, napotkaliśmy ich jak oni wpadli na nas

- I co James? - Zapytał się Matt - To jest ten pociąg?

- Tak, to ten - Odpowiedział James - Musimy się ruszać

- Ile mamy czasu? - Zapytał się zaniepokojony Nick

- Nie wiele - Odparł Jason - Dalej! Musimy się spieszyć!

Ruszyliśmy w stronę torów gdzie zastawiamy wozy, akurat jak skończyliśmy ustawiać wozy ani torach to zauważyliśmy zbliżający się w oddali pociąg

- Uwaga wszyscy! - Krzyknął Matt - Na miejsca, dalej!

- Oby nie było zbyt wielu strażników - Powiedział Tom - Szkoda byłoby marnować na nich naboje

- Racja Tom - Odparł Matt - Dobra, wszyscy na miejsca! Marston, stań na wozie!

- Dobrze Matt - Odpowiedziałem wspinając się na wóz na którym następnie stanąłem - No to zaczynamy zabawę...

Zdjąłem karabin z pleców i trzymałem go opuszczonego w dół w prawej ręce

Pociąg już nadjeżdżał i był coraz bliżej, wiedziałem że powinien się zatrzymać, chociaż wciąż nie byłem do końca pewien czy maszynista wstrzyma maszynę

Kiedy pociąg nadjeżdżał maszynista zaczął hamować, uniosłem karabin w górę i go odbezpieczyłem trzymając w dwóch rękach

Maszynista się zatrzymał, a dookoła maszyny parował dym

Jason wbiegł i wyrzucił maszynistę z pociągu dzięki czemu mieliśmy pewność że ten dalej już nie pojedzie

Wszyscy wbiegliśmy do wagonów, biegliśmy w stronę głównego wagonu z łupem, kiedy wybiegliśmy z głównego wagonu strażnik nagle chwycił Toma i przyłożył mu rewolwer do głowy, po chwili zza skrzyni wychyliło się pięciu innych strażników którzy w nas wycelowali

Zatrzymałem się trzymając dłoń przy kaburze, Tom starał się uwolnić, ale widać było że strażnik nic z tego nie robi

- Poddajcie się, albo dzieciak zarobi kulkę! - Krzyknął ochroniarz - Mamy przewagę!

- Może pójdziemy na umowę? - Zapytał się ostrożnie Matt - Żyjemy w Ameryce, tutaj zawsze da się pójść na układ szanowny panie

- Teraz Marston - Powiedział mi na ucho David - Pokaż co potrafisz

Nagle chwyciłem za rewolwer i go wyciągnąłem, oddałem strzał w głowe strażnika który trzymał Toma, ten akurat się tego niespodziewał przez co Tom przeżył, następnie zastrzeliłem resztę strażników zanim ci się zorientowali co się dzieje

- Dziękuję Marston - Powiedział Tom podnosząc z ziemi swój rewolwer - Mam u ciebie dług

- Brawo Marston - Powiedział Matt - A teraz, dalej!

Biegliśmy do wagonu po drodze zabijając dziesiątki strażników, w końcu podłożyliśmy ładunek i go podpaliliśmy

Wybuch pozwolił nam wejść do środka, rzeczywiście łup wyglądał obiecująco, szybko zgarnęliśmy wszystko co mogliśmy

Zanim stróże prawa się pojawili my byliśmy już daleko w naszym obozie

Po napadzie każdy z nas dostał swoją działkę, tak z 500$ na głowe to dobry podział

Napad był udany, ale nie brakowało także emocji, ale z tym wiąże się to życie

Odbyliśmy coś w rodzaju świętowania, nie przesadzałem z alkoholem co tłumaczy dlaczego w przeciwieństwie do Richarda nie położyłem się nagi krzakach

Siedziałem nocą już w swoim namiocie po tym jak skończyłem pisać w dzienniku, odłożyłem go i popatrzyłem na mój kapelusz

- Kiedy ojcze... - Mówiłem sam do siebie prawie popuszczają łzy - Kiedyś ci dorównam..

Po chwili rozmyślań zgasiłem lampę i położyłem się po chwili rozmyślając zapadając w głęboki sen

𝑫𝒆𝒂𝒅𝒎𝒂𝒏'𝒔 𝑮𝒖𝒏 | Red Dead Redemption Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz