14 Czerwca 1914, New Austin, "Bogaty wariat z ambicjami"
Minęło trochę czasu, postanowiłem w końcu zrobić to o czym powiedział mi Irish, czas odwiedzić tego Setha
Był kolejny spokojny dzień w obozie, każdy się coś kręcił i coś robił, sprawa ze złotem prawie już ucichła, ponownie zaczęliśmy się wychylać
Matt zaplanował napad na bank w Armadillo, widać że żyjemy ryzykownie, ale taki nasz los, nie zmienimy tego kim jesteśmy, bo my to bandyci aż do końca
Włożyłem siodło na Baylocka i go poklepałem, następnie wsiadłem na jego grzbiet i ruszyłem
Powoli opuściłem obóz jadąc w stronę wyjazdu z kanionu, następnie pojechałem do Coots Chapel
Nie była to długa droga, zaledwie kilka minut wolnej jazdy od kanionu, zatrzymałem konia przed bramą i zsiadłem z konia
Wszedłem na cmentarz gdzie zauważyłem Irisha śpiącego pod drzewem, podszedłem do niego i kopnąłem w niego budząc go
- Wstawaj leniwy draniu! - Krzyknąłem kopiąc Irisha, ten się natychmiast zerwał i wystraszony się rozglądał dookoła, po chwili się uspokoił
- Bardzo zabawne Marston - Powiedział widząc jak się z niego śmieje - To było bardzo kurwa zabawne, Marston
- No właśnie - Odparłem uśmiechając się, po chwili spowaznialem i jeszcze raz się rozejrzałem - To, gdzie ten Seth?
- Zapewne siedzi pod ścianą kaplicy po drugiej stronę - Odparł Irish znów siadając pod drzewem - Pewnie znów bawi się tym swoim złotem
- Lepiej aby nie gryzł - Powiedziałem powoli odchodząc od Irisha, udałem się na drugą stronę cmentarza gdzie rzeczywistości znalazłem wariata pod ścianą kaplicy bawiącego się złotem, jak do niego podszedłem ten nagle wstał i wystawił w moją stronę nóż, podnosiłem ręce do góry by ten niczego nie pilnował - Na litość boską, uspokój się Seth!
- Kim ty jesteś by mówić co Seth ma robić!? - Odpowiedział lekko opuszczając nóż, zrobiłem krok do tyłu i opuściłem ręce
- Irish mówił że potrzebujesz pomocy przy szukaniu skarbu - Odparłem poprawiając swój kapelusz - Pytanie brzmi dlaczego odrazu mnie atakujesz?
- A dlaczego nie? Dlaczego nie? - Mówił Seth śmiejąc się jakby stracił rozum, co akurat jest bardzo prawdopodobne moim zdaniem - Dlaczego do cholery nie!?
- Bo to nie normalne? - Odpowiedziałem pytaniem - Dobra słuchaj, to mogę ci jakoś pomóc?
- Hmm - Zamyślił się Seth, po chwili schował złoto do swojej torby i przytaknął - Możesz jechać ze mną, ale 90% jest dla mnie
- 50% dla ciebie 50% dla mnie - Przedstawiłem swoją ofertę, ta widać bardzo go oburzyła
- 60% dla mnie! 40% dla ciebie! - Krzyknął Seth - Niżej nie zejdę
- Ehh - Westchnąłem i podałem mu rękę - Zgoda, niech będzie i tak
- Dobra, a własnie, kim ty u licha jesteś? - Zapytał się mnie niepewnie Seth - Irish o tobie coś mówił, ale nie mówił jak się nazywasz, a twarz już widziałem niegdyś podobną
- Marston, Jack Marston - Odparłem idąc za nim w stronę koni - Znałeś mojego ojca, no wiesz, John Marston
- Aaa, stary John - Zaśmiał się Seth wsiadając na konia - Nie pamiętam by mówił że ma syna
- Dobra nieważne - Powiedziałem wzdychając - To dokąd jedziemy Seth?
- Tam gdzie skarb - Odpowiedział Seth powoli ruszając, a ja za nim - Niedaleko Fortu Mercer, zapewne gdzieś w jakimś drzewie
Wyruszyłem do Rio Bravo wraz z Sethem, ten akurat wygadywał same głupoty, jaki to on pechowy i inne takie
Przynajmniej dowiedziałem się że West-Dickens byłby dobry na odwrócenie uwagi, to akurat mogłoby być przydatne podczas napadu na bank
Dotarliśmy na miejsce niedaleko Fortu Mercer, zatrzymaliśmy konie i Seth wyjął mapę którą uważnie analizował
- O ile się nie mylę... - Zaczął mówić Seth patrząc na mapę gdy po chwili wskazał ręką na południe - To trzeba iść w stronę Meksyku!
- Tak ogółem Seth to czy wiesz czym jest ten skarb? - Zapytałem się Setha podczas gdy szliśmy na południe - I co jak ktoś go znalazł
- Właśnie nie wiem co jest tym skarbem i to na tym polega zabawa - Rzekł Seth po czym się roześmiał - Chwila, słyszysz to?
Podeszliśmy i zauważyliśmy grupę jakiś ludzi próbujących otworzyć skrzynię którą wykopali
Seth był widocznie zirytowany tą sytuacją, po chwili powiedział do mnie po cichu - Zabij ich Marston, to gang łowców skarbów
- Napewno ich załatwić? - Zapytałem się patrząc na Setha, a ten przytaknął, wstałem i zacząłem iść w ich kierunku - No dobra..
Podszedłem do nich gdy ci otworzyli skrzynkę, nawet nie zdążyli sprawdzić jej zawartości kiedy przerwałem im zabawę
- Witajcie panowie, co tam macie? - Zapytałem się stojąc za nimi będąc oddalonym o pewien dystans - Może się pochwalicie?
- Nie twój zastany interes pastuchu! - Krzyknął najstarszy z nich - Lepiej stąd znikaj
- Dalej! Spadaj! - Krzyknął kolejny gdy dalej stałem w miejscu, ja jedynie lekko się uśmiechnąłem - Życie co niemiłe!?
- Stań do pojedynku - Powiedziałem patrząc mu w oczy - Wy też, cała szóstka, zgińcie chociaż jak mężczyźni
Stanęliśmy naprzeciwko siebie, cały czas dokładnie obserwowałem moich rywali, gdy pierwszy z nich sięgał po rewolwer uznałem to za start pojedynku
Sięgnąłem po rewolwer i go wyjąłem, pierw załatwiłem tego który już prawie we mnie wycelował
Trafienie w resztę było formalnością, po chwili wszyscy leżeli martwi na ziemii gdy ja wciąż stałem
Podszedłem do skrzynki i ją zabrałem, udałem się z nią do Setha który skakał z radości jak mnie zobaczył
- Co tam masz? - Zapytałem się go gdy ten otwierał skrzynie, Seth wciąż miał uśmiech na twarzy po otworzeniu skrzyni, mniejszy niż wcześniej, ale jednak wciąż mu się utrzymywał uśmiech na twarzy
- Liczyłem na trochę cholernego złota, ale to tylko dolary - Powiedział Seth przeliczając pieniądze, po chwili dał mi moją działkę - Fajnie się z tobą działa Marston, może się jeszcze kiedyś spotkamy
- Tia... - Odparłem patrząc jak Seth wsiada na swojego konia i odjeżdża - Żegnaj Seth
Po tych słowach wsiadłem na mojego konia i udałem się w drogę powrotną spowrotem do obozu, udałem się natychmiast do Matta
- Witaj Matt - Powiedziałem podchodząc do niego jak ten patrzył na mapę - Co robisz?
- Opracowuje plan - Odparł krótko Matt, po chwili podniósł na mnie wzrok - Masz coś?
- Tak sądzę - Odpowiedziałem poprawiając kapelusz - Podobno jest możliwość że West-Dickens nam pomoże w napadzie na bank
- Sprawdź to z Davidem - Powiedział Matt - Pamiętaj że nie mamy zbyt wiele czasu
- Dobrze Matt - Odparłem uchylając kapelusz, następnie udałem się do ogniska
Resztę dnia spędziłem wraz z resztą gangu, rozmawialiśmy i inne takie, udałem się także z Jamesem na polowanie byśmy mieli jedzenie w obozie
Nocą udałem się spać, zdążyłem jedynie coś napisać w dzienniku o spotkaniu z Sethem, odłożyłem potem dziennik
Następnie się położyłem i nie minęło wiele czasu aż w końcu zasnąłem
CZYTASZ
𝑫𝒆𝒂𝒅𝒎𝒂𝒏'𝒔 𝑮𝒖𝒏 | Red Dead Redemption
Acción---》Red Dead Redemption, 1914-1917《 --- Dziki Zachód zbliża się końcu, legendarni rewolwerowcy tacy jak John Marston odchodzą w sławie Mimo tego ich dzieci nie mają zamiaru być świadkami końca zachodu, oni chcą walczyć Jack Marston po śmierci ojca z...