| 𝑬𝒑𝒊𝒍𝒐𝒈 |

14 7 9
                                    

18 Listopada 1918, Blackwater, "Powrót Bandyty"

W końcu, wojna się zakończyła, a ja zdobyłem mojego odkupienie w oczach rządu i moje grzechy zostały wybaczone

Widziałem jednak wiele niefajnych i nieprzyjaznych rzeczy, mimo to przeżyłem ponieważ potrafiłem strzelać, wyśmienicie i ze wszystkiego

Wojna to gdzie młodzi i głupi są wkręci przez starych i zgorzchniałych aby zabijać się nawzajem

Jak widać to działało, widziałem wiele śmierci, a sam też wielu zabiłem, masy trupów i krwi, śmierci cywili i przyjaciół

Jednakże ja przeżyłem i bez większych obrażeń dane jest mi wrócić do mojego domu

W końcu siedząc na łodzi zauważyłem Blackwater, skończyłem palić papierosa i udałem się powoli w stronę wyjścia ze statku

Kiedy statek przycumował i położono nam deskę do przejścia najszybciej jak mogłem wyszedłem na ląd i rozejrzałem się po porcie, a następnie zszedłem na ląd

- W końcu w domu - Westchnąłem rozglądając się dookoła

Przebrałem się także w jakieś cywilne ciuchy u krawca, były o wiele wygodniejsze niż ten wojskowy mundur

Uznałem że jest za daleko aby iść z buta do Beecher's Hope, dlatego też udałem się do stajni gdzie agenci zostawili dla mnie mojego konia

Wszedłem do stajni i natychmiast zauważyłem mojego konia, podszedłem i przywitałem się z nim, wtedy podszedł do mnie właściciel stacji

- Witaj Panie Marston - Przywitał mnie Chris Rockson - Jak widzę wrócił pan z tej wielkiej wojny

- A no owszem, wróciłem - Odparłem uśmiechając się - Mogę odebrać już mojego konia?

- Oczywiście - Powiedział Chris i mnie lekko odsunął po czym wyprowadził mojego konia i dał mi moje siodło które założyłem na Baylocka - Taki sam jak przed rokiem, wszystko cacy

- Dziękuję Chris - Odpowiedziałem i zapłaciłem mu sto dolarów - To za rachubę, dozobaczenia

Wsiadłem na Baylocka i wraz z moim wierzchowcem opuściłem Blackwater

Mogłem nareszcie powrócić do domu, na Beecher's Hope, przemierzałem Great Plains obserwując krajobraz

Dotarłem na Beecher's Hope, zatrzymałem się pod stodołą gdzie przywiązałem konia do słupka, następnie udałem się w stronę domu

Niespodziewanie zastałem jakiegoś mężczyznę który stał przy schodach, przeszedłem obok niego i wszedłem na górę witając się z nim - Dzień dobry, co pan tutaj robi?

- Witam, jesteś John Marston? - Zapytał się mnie nieznajomy - Mam do niego list

- Niestety nie proszę pana - Odparłem rozkładając ręce - Jestem Jack Marston

- No cóż - Westchnął nieznajomy - Wie pan gdzie mogę go znaleźć?

- Obawiam się że pan go nie znajdzie, John Marston nie żyje... - Powiedziałem to z trudem i bólem na sercu

- Bardzo przykro mi to słyszeć panie Jack... - Powiedział nieznajomy - A jeśli mogę się zapytać, jest pan z nim spokrewniony? W sensie czy jest pan jego synem?

- W rzeczy samej, jestem jego synem - Odpowiedziałem krótko

- To w takim razie to jest dla pana - Powiedział mężczyzna który okazał się być listonoszem i wręczył mi list - Żegnaj panie Marston

- Żegnaj! - Odpowiedziałem i obejrzałem list, patrzyłem jak listonosz odchodzi i wróciłem do domu

Odłożyłem list na stolik w salonie i ze względu na zmęczenie postanowiłem odrazu udać się do snu

Wstałem następnego ranka, natychmiast udałem się wykąpać, rok ciągłej walki nie wpływa pozytywnie na higienę

Następnie ubrałem się w moje ubrania które zostawiłem tutaj rok temu, udałem się do kuchni i przygotowałem sobie jakieś śniadanie do jedzenia

Jedząc śniadanie usiadłem przy stole w salonie i obejrzałem list, ten nie posiadała nadawcy co mnie zdziwiło

Wyjął list i go przeczytałem, niestety jedyne co rozczytałem to jakieś litery, ale po chwili wpadło mi do głowy że to jakiś szyfr

Skończyłem jeść i udałem się do mojego pokoju, usiadłem przy stole z listem i wyjąłem moją książkę z listą szyfrów

Jak się okazało wiadomość o treści "Alydm Pduwysr, Wtsyndmpb Wlh tucb Wdossrlh a Wyudaehuub" miała drugie znaczenie po przetłumaczenie tego na szyf cezara, wówczas treść zmieniała się na "Witaj Marston, Spotkajmy się przy Saloonie w Strawberry"

Miałem pewność że list wysłano niedawno ponieważ nowy saloon w Strawberry funkcjonuje dopiero od niedawna

Ogarnąłem się, a dokładniej mój wygląd, przyciąłem i ustylizowałem mój zarost oraz włosy, założyłem kapelusz mojego ojca, wyglądałem podobnie jak wtedy kiedy go zemściłem

Następnie udałem się na Baylocka i na niego wsiadłem, ruszyłem i Odjeżdżają z Beecher's Hope udałem się w stronę Strawberry...

*~*~*~*
Finał
*~*~*~*

===
Deadman's Gun
===

===Deadman's Gun===

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
𝑫𝒆𝒂𝒅𝒎𝒂𝒏'𝒔 𝑮𝒖𝒏 | Red Dead Redemption Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz