| 𝑹𝒐𝒛𝒅𝒛𝒊𝒂𝒍 𝑺𝒊𝒐𝒅𝒎𝒚 |

23 8 7
                                    

2 Lipca 1914, New Austin, "On powrócił, ponownie powrócił"

Czas dalej leciał, a my już prawie byliśmy gotowi do napadu na bank, brakowało jedynie paru rzeczy

Pierwszą była osoba Nigela Westa-Dickensa, Matt sądzi że może on nam pomóc w napadzie, dlatego właśnie po niego się udam wraz z Davidem

Drugą rzeczą na liście jest kolejny strzelec, Matt mówi że to kolejny doświadczony stary przyjaciel, twierdzi także że nadal powinien być w formie, liczę że ma rację

Trzecią i ostatnią jest plan ucieczki, po napadzie na bank, mam nadzieję że będzie on udany pora opuścić Pike's Basin

Damian już informował że w okolicy kręciło się paru rządowych

Były jakieś rozmowy czy uciekniemy gdzieś na wschód Ameryki czy dalej na zachód

Była nawet mowa o Meksyku, oczywiście nie jestem pewny na co zdecyduje się Matt, ale liczę że będzie to jak najlepszy wybór

Wstałem rankiem tuż przed świtem, naturalnie ubrałem się i spędziłem spokojnie ranek czekając aż dołączyć do mnie David

- Witaj Marston - Przywitał David podchodząc do mnie podczas gdy czyściłem rewolwer siedząc na stołku, podniosłem wzrok i popatrzyłem na niego - To, dokąd mamy jechać?

Wstałem odkładając rewolwer do kabury i poprawiłem swój kapelusz

- Jedziemy do Westa-Dickensa, McGregor- Odparłem i ruszyłem w stronę koni wraz z Davidem - Prawdopodobnie jest jedno miejsce gdzie go znajdziemy, Plainview, ma tam bajerować ludzi na fałszywe toniki i takie tam

Oboje wsiedliśmy na grzbiet naszych wierzchowców i natychmiast ruszyliśmy

- Tak ogółem, to po co nam ten West-Dickens? - Zapytał się mnie David podczas jazdy gdy właśnie wyjeżdżaliśmy z Pike's Basin

- Jest pewna szansa że jak uratujemy mu życie przed wściekłymi klientami to będzie zdolny nam pomóc - Odpowiedziałem gdy mijaliśmy Armadillo, po chwili sprecyzowałem moje słowa - O ile będzie chętny, ale zapewne i tak będzie trzeba go ratować

- No to świetnie - Westchnął David wyglądając na już zmęczonego postacią Westa-Dickensa nawet zanim go poznał - Mam nadzieję że nie zostanie naszym stałym członkiem

Jechaliśmy dalej, minęliśmy w oddali Fort Mercer i w końcu dotarliśmy na miejsce, Plainview

Wszystko się zgadzało, tłum ludzi o stary cwaniak w garniturze robiący przedstawienie, podeszliśmy do tłumu by się upewnić że jest to on

- Witajcie! Ja nazywam się Nigel West-Dickens! - Przywitał się z tłumem Nigel, przynajmniej zaoszczędził nam śledztwa w sprawdzaniu jego tożsamości - Czy marzyliście zawsze o tym aby być zdrowym i nieśmiertelnym!? Jeśli tak to mój tonik jest tym czego potrzebujecie!

Ludzie już zaczęli wyciąg forsę, na twarzy Nigela pojawić się uśmiech, ale nagle pojawił się ktoś inny, wyjął rewolwer i wycelował nią w głowe Nigela - Oddawaj moją forsę ty zakłamana świnio!

- Spokojnie proszę pana - Mówił Nigel cały pocąc się ze stresu, podszedłem do nieznajomego od tyłu, a Nigel lekko się uśmiechnął - Pozatym proszę uważać na głowe

- Co ty masz na myśli ty świnio jeb- - Mówił, ale przerwałem mu, odwróciłem go i zanim ten zdążył zrobić coś konkretnego przywaliłem mu z całej siły w głowe, ten natychmiast upadł

Ludzie się rozeszli zniechęceni, a Nigel podał rękę mi i Davidowi

- Bardzo dziękuję Marston...Marston? - Nigel wyglądał na zdziwionego, wiedziałem ze znów muszę wszystko tłumaczyć - Nie jesteś John Marston, ale stanowczo wyglądasz jak on

𝑫𝒆𝒂𝒅𝒎𝒂𝒏'𝒔 𝑮𝒖𝒏 | Red Dead Redemption Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz