Rozdział 4

369 16 4
                                    

- Jak wyglądam? Niezbyt luźno? A może powinnam ubrać sukienkę? - Emma już nie kontrolowała pytań, które wypływały jej z buzi. Od ponad dziesięciu minut gadała jak najęta i stała przed lustrem, próbując wymyślić inny zestaw ubrań na spotkanie z chłopakiem.

Dziewczyna ubrana była w ciemne, skórzane spodnie idealnie opinające jej krągły tyłek i w pasującym do jej włosów różowym luźnym swetrze. Swoje włosy delikatnie pofalowała, kosztem wagarowania z ostatniego wykładu na uczelni.

- Emma wyglądasz ślicznie. Po za tym nie idziesz z nim na bal czy do wykwintnej restauracji, a do kawiarni na kawę - zaoponowałam, gładząc ją po ramieniu. Znałam ją już na tyle dobrze, aby wiedzieć jak bardzo się stresuję. Jednak nie potrzebnie. Jeśli ten chłopak nie zauważy tego jaka jest piękna i inteligenta, to nie jest książę na białym koniu.

- Masz rację Gabi - odetchnęła, po czym przewiesiła sobie przez ramię niewielką, czarną torebkę. - Trzymaj kciuki - cmoknęła mnie w policzek, ruszając biegiem w stronę holu.

- Powodzenia!

Po zaledwie minucie drzwi zamknęły się z hukiem. Z cichym westchnieniem opadłam na niewielką kanapę w salonie rozkoszując się ciszą, panującą w mieszkaniu. Zegarek na ścianie wskazywał godzinę czternastą czterdzieści. Za niecałą godzinkę Leo miał wrócić od mechanika, a na obiado- kolację planowaliśmy zamówić dużą pizzę.

Wstałam z kanapy, zgarniając z kuchni kubek już zimnej kawy. Upiłam łyk, lekko się krzywiąc. Usiadłam przy swoim biurku w myślach tworząc plan czego mam się nauczyć i jak rozplanować sobie weekend łącznie z pracą u Vincenta.

Otworzyłam górną szufladę biurka napotykając ozdobny różowy notes w ciężkiej oprawie. Westchnęłam na jego widok, jednak wyjęłam go i położyłam na blacie biurka. Może wydawać się to dziecinne, ale swojego czasu mając dziewiętnaście i dwadzieścia lat pisałam pamiętnik. Dzięki temu można pozbyć się negatywnych emocji ze swojego umysłu, a pozytywne rzeczy zapisać na papierze jako formę pamiątki.

Otworzyłam notes na ostatnio zapisanym wpisie w listopadzie. Od tego czasu minęły prawie cztery miesiące.

- Co Ty Gabrielo Walker, robisz ze swoim życiem - warknęłam, szukając w szufladzie długopisu.

Ostatnio naprawdę mam mętlik w głowie. Wydarzenia z przed tygodnia i piątkowa impreza, która zmieniła moje życie ciągle siedzi mi w głowie. To jak Vincent Accardio całował i pieścił moje ciało już na zawsze zostanie w mojej pamięci. Dobrze wiem, że taka chwila już się nie powtórzy. A jednak głupia podświadomość i moje ciało lgną do niego jak Kubuś Puchatek do miodku. Pogubiłam się, jednak muszę się odnaleźć. Nowa praca u Vincenta może przynieść mi wiele korzyści. Zaś złe traktowanie u państwa Smith zostawię za sobą. Czas zacząć nowy etap swojego życia, który może być piękniejszy niż moje dotychczasowe życie...

- Co robisz?

- Aaa! - Krzyknęłam, z szybkością światła zamykając pamiętnik.

- Boże, ale ty jesteś strachliwa - prychnął Leo, nonszalancko opierając się o framugę moich drzwi.

- Miałeś wrócić później - stwierdziłam, chowając notes do szuflady biurka.

- Tak, ale mechanik szybciej uwinął się z przeglądem auta. To co zamawiamy pizzę? Umieram z głodu.

- Okej - przytaknęłam. Leo wyszedł z mojego pokoju, jednak nie zamknął za sobą drzwi. Typowe. - Tylko zamów największą!

*

Odgryzłam kawałek ciepłej pizzy czując przyjemny smak niezdrowego jedzenia. Podczas gdy ja dopiero kończyłam swój pierwszy kawałek Leo pałaszował już swój trzeci. Chyba naprawdę umierał z głodu.

Upadły Anioł [+18] #1 UpadliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz